Jak było przed wszystkim?

35 2 1
                                    

Problem zawsze jest jeden: Od czego zacząć? Nigdy nie wiadomo kiedy konkretnie się coś zaczęło, można tylko szacować mniej więcej jakiś przybliżony termin. Moja historia zaczęła się kiedy się urodziłem. Kto by pomyślał, nie? Jednak zaczęła ona nabierać tempa około początku technikum, kiedy zacząłem te osławione 16 lat i mogłem sie już nazywać ,,Prawie dorosłym".
Kim konkretnie jestem, albo bardziej kim byłem w tamtym czasie? Wyobraź sobie typowego odludka, bez przyjaciół, zamkniętego ciągle w sobie. Wyglądem też nie porywałem: niski (konkretniej ok 170 cm) krótkie czarne włosy, okulary, prawie zawsze czarne trochę za duże bluzy, żeby ukryć niedowagę prawie 15 kg, czarne rurki i glany. Smoliste, zawsze wypastowane, mrocznie mroczne klucze uniwersalne marki Steel. Dają dużo pewności siebie.
Wszystko byłoby okej, tylko, że przez cały okres nauczania w gimnazjum chciałem tylko stamtąd uciec. Przez rówieśników, bo kolegami ich nie mogę nazwać. Cała klasa była złożona z dresiarzy. Mniejszych, większych, ale dresiarzy. Którzy obrali sobie za cel mnie zniszczyć. Szczerze? Udało im się i brawa za to dla nich. Przez tych ludzi załamałem sie psychicznie, straciłem wiarę w drugiego człowieka i nabawiłem się depresji, paranoi i myśli samobójczych, które towarzyszą mi do dziś.
Kiedy nareszcie udało mi się opuścić znienawidzoną klasę, wybrałem się do technikum do Krakowa. Mieszkałem w mieście nie aż tak daleko od stolicy województwa, około godziny jazdy busem, więc codzienny dojazd nie był aż takim problemem. Technikum samo w sobie było jedną z najlepszych szkół, ale jednocześnie najcięższych, z czego nie do końca zdawałem sobie sprawę, no ale cóż, błędy młodości. Ale zyskałem trochę na tym wyborze, o tym później.
Historia zaczyna się rozwijać gdy poznaję Filipa, chłopaka z mojej klasy. Początkowo średnio się do kogokolwiek odzywam, jednak świadomość, że przydałoby się mieć od kogo odpisywać notatki gdyby mnie nie było w szkole motywowała. Nasz kontakt zaczął się w głupi sposób. Nie mogliśmy znaleźć sobie pary na zajęciach wychowania fizycznego, potocznie WuEfu. Więc ćwiczyliśmy razem. On niski blondyn, z tyłu i po bokach wygolony, nosił kucyka, natomiast ja postanowiłem zapuścić irokeza. Wręcz perfekcyjna niedoskonałość. On słuchał rocka, ja heavy metalu i gatunków core'owych. Ale jakoś się dogadywaliśmy. Na wyjeździe klasowym, kiedy reszta klasy integrowała sie przy piwie i fajkach, my oglądaliśmy ,,Jak wytresować smoka". Byliśmy i nadal jesteśmy fanatykami tej serii. Po jakimś czasie się dowiedziałem, że gra na gitarze. Dobrze gra na gitarze, nawet bardzo dobrze. Wraz ze swoim przyjacielem basistą tworzą zespół, w którym brakuje tylko wokalu i perkusji. Postanowiłem się spróbować jako wokalista i w ten sposób najpierw poznałem basistę, który do dzisiaj jest moim dobrym przyjacielem, później zostałem pełnoprawnym członkiem zespołu.
Ale kiedy zacząłem nowe życie w Krakowie zaczęło się też coś innego.
Zawsze uwielbiałem gwiazdy. Nocne niebo to jest dla mnie najpiękniejszy widok, jaki tylko mogę podziwiać. Obserwowanie Księżyca jest moim nałogiem. W noce, kiedy wracałem późno do domu, wchodziłem na ostatnie piętro opuszczonego domu, który stał na mojej ulicy i patrzyłem w bezchmurne nocne niebo. Wracałem potem do domu trochę pocieszony, z nadzieją, że może gdzieś na tym zakichanym świecie jest istota, która mi pomoże albo chociaż odrobinę zrozumie.
Dopiero teraz wiem, jak bardzo ta nadzieja była bliska rzeczywistości.

Jak to jest być Zainfekowanym?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz