Rozdział 12

651 46 8
                                    

*Rose's POV*

- Luke, co tu jest do tłumaczenia? Zostałam porwana. Przez kogoś kto kiedyś był moim przyjacielem- powiedziałam bliska płaczu

- To nie tak! Rose to jest skomplikowane- Luke podrapał się po karku i nie wiedział co ma powiedzieć

- Gdzie jest Ashton? Jest cały? Nic mu nie zrobiliście? Chcę z nim porozmawiać, proszę- byłam w całkowitej rozsypce. Nie wiedziałam co mam zrobić, a co jeśli Ashtonowi się coś stało?

- Ty nic nie rozumiesz, ale skoro chcesz z nim porozmawiać, to proszę bardzo- Luke wydał się zirytowany, tylko nie miałam pojęcia czym. Tak jak chciałam, Hemmings wyszedł z "mojego" pokoju, a chwilę później pojawił się w nim zaspany Ashton. Nie ma się co dziwić, w końcu było coś około drugiej w nocy.  Czekaj, to byłoby normalne, gdyby był w swoim domu, a nie był porwany. Co tu się kurwa dzieje?

- Ashton, nic Ci nie jest?- wyszeptałam i przytuliłam go mocno. Cały się spiął nagle i odsunął się ode mnie

- Rose czy ty się dobrze czujesz? Dlaczego mi miałoby się coś stać?- spojrzał na mnie i uniósł brew

- Przecież porwali nas. Ty przyjmujesz to tak spokojnie?- ludzie błagam, powiedzcie mi, co tu się dzieje

- Ty się na prawdę nie domyśliłaś? Proszę Cię, nie wydaje Ci się to dziwne, że akurat, gdy się spotkaliśmy u Ciebie w domu odcięto prąd, a na dodatek ktoś Cię potem uśpił? Nie poskładałaś tego w całość? Albo te róże? Przecież było kilka razy na nich napisane Ashton, nie domyśliłaś się? Nawet rozmawiałąś ze mną przez telefon kilka tygodni temu- czy dla niego to było takie oczywiste? Dlaczego ja byłam taka głupia?

- Nie, to nie może być prawda- szepnęłam, a pierwsza łza popłynęła po moim policzku- to wszystko to była, jedna wielka gra? Miałeś to zaplanowane?

- Brawo Rose, nareszcie do czegoś doszłaś, ale nie skreślaj mnie z góry. Jeszcze nie znasz powodu, dla którego tutaj jesteś- Ashton wydawał się być bardzo pewny siebie

- Oszukałeś mnie! Myślałam, że znalazłam przyjaciela, tak łudząco podebnego do mnie. Jestem głupia- łzy lały się strumieniem, ale już nie miałam siły, żeby je powstrzymać

- Powinnaś się nauczyć, że w życiu nie wszystko jest takie na jakie wygląda- powiedział i skierował się do drzwi

- Czekaj- szepnęłam- czy Ty masz coś wspólnego z Jeff'em? Pracujesz dla niego?

- Oj Rose, tak nisko nie upadłem- prychnął i opuścił pomieszcienie, zamykając mnie na klucz.

Głowa mi pękała, łzy lały się strumieniami, a ja nie miałam pojęcia w jakiej sytuacji się znajdowałam.

Ashton mnie porwał.

Luke mu w tym pomógł.

Nie mam pojęcia gdzie się znajduję.

O co w tym wszystkim do cholery chodzi?

Nie wiedząc, co ze sobą zrobić poszłam spać. Może sen chociaż trochę mi pomoże.

Obudziałam się... nawet nie wiem o której. W każdym bądź razie było już jasno. Na szczęście ból głowy już trochę mi przeszedł, ale za to pojawił się mętlik.

Mętlik, który nijak nie pomagał zrozumieć mi mojej obecnej sytuacji.

Czułam się... zagubiona.

Nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić.

Wstając z łóżka zauważyłam na stoliku tacę z jedzeniem. Chociaż jedzienie mi dają. Podeszłąm do stolika i zaczęłam jeść, nie miałam wyboru, gdyż mój żołądek domagał się jedzenia. Gdy skończyłam posiłek, jak to typowa dziewczyna sprawdziłam jak wyglądam. Nadal byłam w sukience z wczoraj. Westchnęłam zrezygnowana, ponieważ sukienka to nie jest najwygodniejsza rzecz. Zaczęłam rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek i o dziwo znalazłam. Moja torba. Moje ubrania. Co ten człowiek ma w głowie, że wziął ze sobą moje ubrania? Każdy porywacz tak robi?

Przebrałam się i związałam włosy w kitkę i nie mając co robić położyłam się na łóżku. Ciekawe co teraz robił Michael. Czy zauważył, że mnie nie ma? Nawet jeśli to pewnie pomyśli, że pojechałam gdzieś z Ashtonem, co po części jest prawdą. Błagam Mike wysil ten swój mózg i wpadnij na jakże genialny pomysł, że mnie porwali. Marzenia. Oszalałam. Gdy ja sobie tak myślałam, zamek w drzwich wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, a drzwi się otworzyły. W nich pojawił się Luke

- Cześć Rose-  powiedział zabierając - już pustą- tacę. Nie odpowiedziałm nic, no co co miałam powiedzieć? Cześć Luke jak tam? To chyba nie byłoby zupełnie normalne z mojej strony.

- Długo będziesz mnie jeszcze ignorować?- odstawił tacę i szybko znalzał się zaraz obok mnie. Ja nadal siedziałam cicho, chociaż gotowało się we mnie, żeby mu coś powiedzieć...

- Rose, do cholery!- krzyknął i podniósł mnie do pozycji siedzącej.

- Co ja mam Ci powiedzieć?! Myślałeś nad tym, jak ja się czuję?- również krzyknęłam, a Hemmings wydał z siebie zrezygnowane westchnięcie i usiadł obok mnie

- Oczywiście, ale mi też nie jest łatwo! Rose, kochałem Cię, nadal Cię lubię, a teraz jesteśmy w takiej sytuacji. Uwierz mi, nie tylko Tobie jest ciężko- Luke zaczął wywlekać stare sprawy, a to nie koniecznie skończy się dobrze

- Luke, to co nas łączyło skończyło się rok temu. Dobrze o tym wiesz i nie o tym teraz rozmawiamy- powiedziałam spokojnie, podciągając kolana pod brodę i siadając na przeciwko chłopaka

- Tak na prawdę, nigdy nie dałaś mi się wytłumaczyć. Zakończyłaś naszą znajomość od razu, gdy skończyłaś szkołe, a dostanie się do Twojego domu graniczyło z cudem, po tym jak powiedziałaś ochronie, że Cię nękam- zaśmiał się, a ja w duchu sobie przywaliłam, bo teraz widzę, jak dziecinna byłam jeszcze rok temu

- Skoro nigdy nie dałam Ci się wytłumaczyć to proszę. Teraz możesz powiedzieć wszystko co leży Ci na sercu- mój głos był wyprany z emocji. Przygotowywałam się na najgorsze oszczerstwa

- Mam do Ciebie pytanie. Obiecaj mi, że odpowiesz na nie szczerze- no nie, tylko nie to, ale czy mam inne wyjście?

- Czego chcesz się dowiedzieć?- starałam się na niego nie patrzeć. Byłam pewna, że gdybym skłamała, ten blondynek siedzący naprzeciwko zorientowałby się

- Dlaczego zerwałaś ze mną kontakt, gdy powiedziałem Ci, co do Ciebie czuję? Dlaczego odwróciłaś się ode mnie, gdy powiedziałem Ci, że oprócz przyjaźni i seksu łączy nas coś więcej?- wiedziałam, po prostu wiedziałam, że o to zapyta

-Przez Ciebie czuję się teraz jak dziwka, ale doskonale wiesz dlaczego tak zrobiłam- odpowiedziałam cicho

- No właśnie nie wiem Rose. Przecież między nami było wszystko w porządku, a potem nagle Ci się odechciało?- nawet głupi usłyszałby pretensję w jego głosie

- Nie wiem, dlaczego zerwałam z Tobą kontakt okej? Spanikowałam. Ja nie nadaję się do miłości- a jednak odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- Rose, mogłaś mi powiedzieć, zrobić cokolwiek, tylko nie uciekać ode mnie. Zrozumiałbym- powiedział cicho i chciał mnie przytulić, jednak się odsunęłam. Znowu.

- Luke, czy mógłbyś już iść?- odwróciłam od niego wzrok. Przeszłość za bardzo bolała, bo dotarło do mnie, co zniszczyłam.

- Jakbyś czegoś potrzebowała to krzycz. Jak już pewnie zauważyłaś Ash wziął kilka twoich rzeczy- rzucił i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.

Teraz dotarło do mnie, co zrobiłam.

Byłam taką egoistką.

Luke przeze mnie cierpiał.

***

Hej kochani!

I'm so sorry, że rozdział tak późno, ale miałam straszny zapierdziel w szkole i musiałam się ogarnąć, ale jestem!!!

Przybywam z nowym, krótkim i kiepskim rozdziałem!

Jak dla mnie to mógłby być lepszy, ale zostawiam go wam do oceny :D

Komentujcie, gwiazdkujcie, róbcie co chcecie i do zobaczenia miejmy nadzieję, za tydzień :)

Xx

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz