ㅡ Ty nie żyjesz - stwierdził patrząc przed siebie.
ㅡ Nie żyję. - przytaknęła, łapiąc go za rękę z nieukrywanym uśmiechem. Nie wiedział czemu to robiła i w sumie nie chciał wiedzieć.
Jej czarne krótkie włosy musnęły jego policzek, kiedy ta pochyliła się nad nim.
Nie chciał na nią patrzeć, bo wiedział, iż wtedy obudzi wszelkie wspomnienia z tą dziewczyną.
Kochał ją, a jednocześnie nienawidził za to, co mu zrobiła, za to, co zrobiła im.
Szepnęła mu do ucha zimnym oddechem;
ㅡ Ty też nie żyjesz, Peter...
Usłyszał jej przeraźliwy chichot, który niegdyś uwielbiał, lecz teraz nienawidził.
Spojrzał na nią.
Jej blada twarz połyskiwała na tle srebnych promyków księżyca, usta były sine, a w ich kącikach widoczna była zaschnięta strużka krwi. Jej mroczny urok dopełniały niczym skąpane w mroku krótkie, czarne włosy. Mimo, iż była martwa, wyglądała nadzwyczajnie, pięknie...
Mimo że z jej ciała wypływały małe, czarne robaki.
ㅡ Kłamiesz, zawsze kłamałaś. - wstał z małej drewnianej ławki zdziwiony, że kiedykolwiek na niej siedział.
ㅡ To co tu robi twoje ciało? - podniosła brew, po czym usiadła koło jego zwłok.
Nie odpowiedział. To musiał być jakiś żart. Tak, na pewno nim jest.
Lea wzięła strzykawkę z resztkami heroiny leżącą obok jego ciała.
ㅡ W końcu przedawkowałeś. Cóż za strata dla świata, nieprawdaż?
Sarkastycznie uśmiechnęła się ukazując swe dalej śnieżnobiałe zęby.
ㅡ Nie... - mimo iż momentami chciał umrzeć, lecz nie jako ćpun, a z gracją, niczym Lea.
Dziewczyna wstała dostojnie, po czym podeszła do niego wciąż trzymając w dłoni strzykawkę.
Złapała go za podbródek zimną dłonią pokrytą zaschniętą skórą, chciał się jej wyrwać, ale nie mógł. Niewidzialna siła złapała go w swe sidła.
ㅡ Och, musisz się jeszcze tyle nauczyć, Pet. - przybliżyła swe obrzydliwe, a jednocześnie pociągające wargi do jego.
Wbiła pustą strzykawkę w jego ramię, nic nie poczuł.
ㅡ Widzisz? Nic nie poczułeś. Nie żyjesz! - wybuchła zduszonym śmiechem, prawie stykając swe wargi z jego.
ㅡ Nie sądzę...- odrzekł ze stoickim spokojem patrząc się na jej usta, spragniony jej bliskości.
Przegryzła wargę odsuwając się od niego.
ㅡ Jesteś idiotą, idiotą ćpunem. Twierdzisz, iż to są halucynacje, ale czy na pewno? Zastanów się...
Po raz drugi złapała jego rękę i przybliżyła ją do jego zwłok tak, aby poczuł swój puls.
Nie czuł go.
Wiedział, że nie żyje, lecz nie chciał się z tym pogodzić. Upadł koło swego ohydnego ciała.
ㅡ Cieszę się, że mi uwierzyłeś. - usiadła koło niego wciąż ze swym pięknym, choć jednocześnie przerażającym uśmiechem.
Po jego policzkach ciekły krwistoczerwone łzy.
ㅡ Nie płacz, czeka cię nowy początek. Nowe narodziny, Peter. - wytarła jego łzy opuszkami palców, po czym dotknęła je swym czarnym językiem, i zlizała krwistoczerwone łzy łakomie.
ㅡ Ja... Ja nie chcę umrzeć jako ćpun. - spanikował, kręcąc głową na znak, że się nie zgadza z tym wyrokiem.
Musnęła swymi zimnymi wargami jego wargi.
Przed nimi pojawiły się czarne wrota nisości.
Wolność od grzechów.
Zbawienie światłości.
Wstała, a on z nią, nie rozumiejąc swego postępowania.
Sidła mroku pomieszane z światłością wepchnęły go siłą do wrót.
Czuł tylko zimny dotyk Lei.
ㅡ Nie bój się śmierci, Peter.
Odrzekła.
Opanowała ich eksplozja mroku i światłości.
¬ Wykwitnosc ¬
07.06.2019