Życie za życie

570 56 190
                                    

Zapraszam na profil Junkonozomi77! Właśnie pisze świetnie zapowiadające się opko o Zwiadowcach ^^

Podczas terminu u Halta...

0:00

1:00

2:00

Leżał tak z otwartymi oczami, ściskając z całych sił poduszkę. Kasztanowe włosy, mokre od potu, kleiły się do twarzy, a wesoły blask w czekoladowych oczach znikł. Will nigdy nie cierpiał na bezsenność. Zwykle po ciężkich treningach od razu zasypiał, nawet się nie myjąc. Ale po tym, co zobaczył... To miało znaczący wpływ na jeszcze kształtujący się charakter chłopaka.

W końcu nie wytrzymał. Odrzucił pościel i wstał na równe nogi. Włożył płaszcz, zapiął pas z pochwami, w których bezpiecznie przebywały noże i zarzucił na plecy kołczan ze strzałami i łuk. Wyszedł cicho z chatki tak, by Halt go nie usłyszał. Will nie wiedział, co ze sobą zrobić. Zasnąć nie mógł, a na trening było za ciemno. Usiadł więc na trawie, oparł się o pień ogromnego dębu i zaczął rozmyślać.

Wiedział, że nigdy nie zapomni wydarzenia ostatniego dnia.

To była zwykła wycieczka po wodę do rzeki. Szedł niespiesznie, pogwizdując cichutko. Świeciło słońce, wiał lekki wiaterek... Nic nie wskazywało na to, że stanie się coś złego. Był w połowie drogi do rzeki, gdy usłyszał stłumiony szloch. Pomyślał, że to jakaś dziewczynka straciła lalkę, czy zgubiła pieska. Odwrócił się w stronę dźwięku i zamarł.

Pod drzewem rzeczywiście siedziała płacząca dziewczynka. Miała na imię Maddie, mieszkała w pobliskiej wsi. Jednak tym, co przeraziło Willa, był bełt sterczący w ramieniu małej. Łzy leciały po smukłej twarzyczce, która stała się aż biała, gdy zobaczyła postać w szarozielonej pelerynie. Odruchowo poruszyła ręką, by za jej pomocą odepchnąć się do tyłu. Ranne ramię wybuchnęło przeszywającym bólem, a dziewczynka krzyknęła.

Will szybko podszedł do małej, która resztkami sił szeptała:

- Odejdź, proszę. Nie zabijaj mnie, ja nie chcę umierać...

Chłopak usiadł przy dziewczynce i przyjrzał się ranie.

Mała pisnęła cicho, gdy Will dotknął jej rannego ramienia.

- Nie bój się - powiedział drżącym głosem. - Nic ci nie zrobię, pomogę ci.

Mała nie wyglądała na przekonaną, ale była zbyt wyczerpana, by protestować. Krew wypływała powoli z rany, czerwieniąc niegdyś białą sukieneczkę dziewczynki. Will wiedział, że nie należy wyciągać bełtu, bo może spowodować jeszcze większy krwotok. Zamiast tego złamał drzewce i wziął dziewczynkę na ręce. Była zimna i lekka jak piórko. Nie zwracając na to uwagi, poszedł jak najszybciej do wsi, która leżała bliżej rzeki, niż chatka Halta. Wszystkie te czynności robił bez zastanowienia, machinalnie, automatycznie. Jego umysł był zaćmiony, lecz ciało wiedziało, co ma robić. Will przez całą drogę szeptał do małej pocieszające słowa. Jego ręce miały na sobie coraz więcej krwi.

Nawet nie zauważył, kiedy klatka piersiowa dziewczynki przestała się poruszać, a z rany już nie wypływała krew.

Do tej pory słyszał w głowie słowa medyka: "Nic nie mogłeś zrobić, Willu. Straciła za dużo krwi."

- Mogłem. Mogłem, ale stchórzyłem - Will schował twarz w dłoniach i zaszlochał cicho. Łzy moczyły lnianą koszulę nocną, której nie zmienił na normalne ubranie. W końcu nie miał czym płakać i siedział pod dębowym drzewem, tuląc twarz w swoim płaszczu. W końcu zasnął, z tym jednym słowem, uparcie trzymającym się jego serca.

Życie za życie | Zwiadowcy OneShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz