five | wildflower

82 10 16
                                    

WILDFLOWER
chapter five

━━━━━━━━━━━━━━━━ 

Michael przespał się trochę po tym jak Harry zostawił go w hotelu i zaczął się nudzić. Czuł się już lepiej i liczył na to, że następny dzień wypadnie lepiej pod względem jego zaangażowania w śledztwo. Uznał, że przydałoby mu się samemu nieco rozejrzeć i po krótkim rozważaniu za i przeciw, opuścił hotelowy pokój, wsuwając przy okazji kartę do wewnętrznej kieszeni marynarki. Zawsze miał z nią problem i na ogół podczas pobytu w hotelach ją gubił, co na pewno nie było przyjemne. Na ogół komplikowało mu życie, czy tego chciał czy nie. 

Nie spodziewał się tego, ale wylądował w barze Otta. Chciał się czegoś napić, a także dowiedzieć tego i owego, a kto nadawał się do tego lepiej jak nie gej gaduła, którego nie trzeba było ciągnąć za język, bo sam wszystko paplał? Gdy już znalazł się w Siódmym Niebie, usiadł przy barze i poczekał, aż Otto będzie miał trochę wolnego. W środku było bardzo ruchliwie, niezależnie od tego, czy bar dopiero otworzył, czy miał się zamknąć. Cliffordowi to jednak nie przeszkadzało, pomiędzy ludźmi czuł się bezpieczniej niż sam ze sobą. 

– Co cię sprowadza? – spytał Norweg. Wycierał szmatką szklankę, która dopiero co wróciła z mycia i spojrzał na detektywa. – Pijesz?

– Nie miałem co ze sobą zrobić – Wzruszył ramionami i z wdzięcznością przyjął szklankę z whisky i lodem. – Uznałem, że wpadnę. Zobaczę jak ci idzie i w ogóle – dodał, jakby to nie było nic takiego. Tak naprawdę nie wiedział, po co w ogóle przyszedł od baru, ale nie zamierzał wychodzić. A przynajmniej jeszcze nie teraz. 

– Nie jest źle, chociaż wolałbym być w domu – przyznał, wzdychając. Oddalił się na moment, aby zrobić komuś drinka i wrócił. – Lubię to miejsce, jest moje i w moim stylu, ale czasem naprawdę nie chce mu się tu przychodzić i pracować.

– Skądś to znam – Michael uśmiechnął się pod nosem, po czym upił łyk drinka i odwrócił się, aby rozejrzeć się po ludziach.

Każdy z klientów był czymś zajęci. Przychodzili grupkami, w parze, czy pojedynczo. W każdym razie na pewno nikt nie czuł się pokrzywdzony. Pito i do dużo, ale była to rzecz raczej typowa i blondyn nie zwrócił na to uwagi. W kącie, gdzie znajdował się stół do bilarda, jakaś grupka opijała właśnie kolejne zwycięstwo, a na przeciwko w kojcach coraz więcej par zaczynało się połykać i wkładać sobie ręce, tam gdzie nie powinno. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Siódme Niebo było jednak miejscem publicznym. 

Michael lubił obserwować innych. Uznawał, że to był nawyk z pracy, którego nie potrafił się pozbyć. W zasadzie też nie chciał. Nie było to do końca normalne, ale na pewno to lubił. Czasem z człowieka dało się odczytać bardzo wiele. Wystarczyło zobaczyć jego oczy, bo zdecydowanie właśnie one mówiły najwięcej o ich właścicielu. Wyrażały więcej niż słowa, a Michael był dobry w układaniu pewnych rzeczy tak, aby dojść do prawdy. 

– Otto? – zaczął w pewnym momencie i odwrócił się z powrotem do barmana. – Mógłbyś mi coś powiedzieć o takiej jednej dziewczynie? – dodał, zaciskając dłoń na szklance.

– A co? Wpadła ci w oko? – Uniósł brew i przysunął się bliżej, aby poplotkować. Michael nie wiedział, w co się pakuje, ale uznał, że z czystej ludzkiej ciekawości, ale ta dziewczyna nie dawała mu spokoju, odkąd wtedy przyszli do baru z Harrym. Ten pierwszy raz. 

– Nie do końca, po prostu zmartwił mnie jej stan – powiedział poważnie, bo naprawdę upijanie się w ciąży nie było zdrowe. Czy to dla niej czy dla dziecka. Nie chciał wiedzieć, jak to mogło się skończyć. – Wiem, że już tu kiedyś była. Miała kwiatki we włosach, dużo piła i wyglądała tak jakby urwała się od hipisów. 

– Pewnie to Red, bo normalnie nie wpuszczam tu hipisów – powiedział, zarzucając sobie szmatkę na ramię. Nie przejął się tym, że mógł pobrudzić tym swoją kamizelkę w karminowym kolorze, ale blondyn uznał, że pewnie kamizelek miał od groma i po prostu nie było mu szkoda. – To moja dziecinka. Śpi u mnie w garażu. 

– W garażu? – Clifford się zdziwił i uniósł brew. – Nie możesz jej dać jakiegoś pokoju, czy coś?

– Nie chce utrzymywać pod swoim dachem narkomanki, a umówmy się, że Red nie jest wzorową osobą. Wyznaje całe te hipisowskie ideologie i kręci się w tamtym świecie, co nie jest mi zbytnio na rękę, ale bardzo ją lubię. Zresztą traktujemy ją z moim chłopakiem jak córkę i jej też się to chyba podoba. 

– Czy ona przypadkiem nie jest w ciąży?

– Jest – Skinął głową, po czym wzruszył ramionami, jakby dziecko, które w niej rosło nie było niczym specjalnym. – Wpadła, ale nie wiemy z kim. Cud, że przez ten przygodny seks i orgie u nich w dzielnicy nie złapała jakiejś choroby, więc chociaż tyle dobrego – dodał, co już totalnie zaskoczyło detektywa. Nie spodziewał się, że dostanie tyle informacji na raz. I że będą one dosyć niepokojące. 

– Nie można jakoś na nią wpłynąć? Przecież za niedługo będzie matką – przyznał, wypijając do dna whisky. Otto zatroszczył się o to, aby jego szklanka z powrotem się zapełniła i tę też Michael wypił do dna. 

– Jest dorosła, sama odpowiada za swoje życie. Ja jej do niczego nie będę zmuszał, bo nic mi po tym. W garażu jest cisza i spokój, gdy już tam jest, a w domu nie przewija się nikt podejrzany. Red czasem nam coś gotuje, czy posprząta, więc nie widzę sensu, aby ją wyrzucić. Już i tak lepiej, aby spała u mnie w garażu niż na ulicy. – Otto spojrzał badawczo na detektywa i założył dłonie na biodra. – Teraz mi powiedz, po co ci to wszystko? Przecież to tylko głupia dziewczyna, która woli gonić za marzeniami pokoju na świecie niż zrobić coś sensownego ze swoim życiem. 

– Po prostu mnie zaciekawiła i to wszystko. – Blondyn wzruszył ramionami.

– Rozumiem – Norweg spojrzał na niego, po czym westchnął i wrócił do robienia drinków. Michael zapłacił swój rachunek, po czym się pożegnał i wyszedł. Musiał to wszystko przetrawić. 

━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━

dzisiaj trochę o red, jak wyszło?:)

bloody summer • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz