Czas: między 17 a 18 rozdziałem
*NARUTO*
Równo ze wschodem słońca wszedłem na sporą polanę, znajdującą się niedaleko Konohagakure. Sasuke ukradkiem przecierając oczy, szedł za mną, próbując nie zasnąć na stojąco. A mówiłem mu, żeby nie kładł się o trzeciej nad ranem, kiedy trening zaczyna się czterdzieści pięć minut później.
Stanęliśmy przy trzech palach wbitych w suchą ziemię. Rozejrzałem się dookoła. Zwykła żółta trawa, drzewa bez liści, wyschnięte koryto rzeki... Jak najbardziej normalny krajobraz, gdybyśmy, tak całkowicie przypadkowo, nie mieli właśnie pory deszczowej! Chociaż nie. Zapomniałem, że weszliśmy na poligon 116, zwany również "Zatrutym Poligonem".
Po kilku minutach na horyzoncie pojawiły się dwie identycznie ubrane osoby. Zatrzymały się przed nami, po czym wyższy z nich odchrząknął.
- Naoki-kun, Sasuke-kun. Razem z Lee stwierdziliśmy, że skoro z nami trenujecie, zasługujecie na nagrodę.
Wymieniłem zaniepokojone spojrzenie z Uchihą.
- Oto nieprzemakalny, ognioodporny i nierozrywalny kombinezon, dzięki któremu staniecie się silniejsi! - wykrzyknął Maito Gai, a następnie znikąd wyciągnął identyczny strój, jaki miał na sobie. Lee zresztą trzymał drugi.
Sięgnąłem niepewnie po kombinezon, kątem oka spostrzegając, że Sasuke robi to samo.
- No, to przebierzcie się, by pokazać wiosce waszą siłę młodości - ponownie wykrzyknął jōnin, błyskając zębami i pokazując wyciągniętego do góry kciuka. Przez sekundę zdawało mi się, że za nim widzę zachodzące na plaży słońce, ale szybko wyrzuciłem to z głowy, zrzucając winę na niewyspanie.
Popatrzyłem na Uchihę, po czym bezgłośnie stwierdziliśmy, że albo to zrobimy, albo będą nam truli życie aż do jego końca, a nawet dłużej. Dlatego Sasuke pozbył się, znanej całemu światu, uchihowskiej dumy, a ja modliłem się do wszystkich mi znanych istot nadprzyrodzonych, aby Hokage zawołał ich drużynę na misję.
Zrobiliśmy to.
Założyliśmy te zielone cośki.
I... Tak.
Weszliśmy w nich do wioski.
Spacerowaliśmy sobie po osadzie idąc na rękach, przy okazji mając na każdej kończynie kilkukilogramowy ciężarek. I tak przez cały dzień. Bez jedzenia. Bez ramenu...
Od kiedy ja tak lubię ramen?
Nie ważne.
W każdym razie, gdzieś godzinę po zachodzie słońca Maito-san pozwolił nam wrócić do domów. Jednak gdy tylko zniknął z naszego pola widzenia, upadliśmy na ziemię, nie mając siły się poruszać. Całe szczęście, że była to dzielnica klanu Sasuke. Przynajmniej nikt nie zabierze nas do szpitala. Ostatnie czego nam potrzeba to brak możliwości trenowania.
Następnego dnia wstaliśmy obolali i ruszyliśmy do domu Uchihy z jednego, bardzo prostego powodu - był bliżej od mojego. Po jakiejś godzinie ogarnięci siedzieliśmy w kuchni, jedząc późne śniadanie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzeliśmy po sobie, po czym ruszyliśmy do przedpokoju. Spojrzałem przez szybkę i niemal natychmiast się cofnąłem.
- Sasuke - wyszeptałem. - Zwiewamy.
Uchiha o nic się nie pytał, tylko szybko ruszył do tylnego wyjścia. Wymknęliśmy się z dzielnicy Wybitego Klanu, a następnie sprintem pobiegliśmy do budynku administracyjnego. Bez pukania wpadliśmy do gabinetu Hokage, gdzie padłem przed Trzecim na kolana.
- Proszę, daj nam jakąś całodzienną misję - wykrzyknąłem szeptem.
- Naoki-kun? - zdziwiony staruszek po prostu się na mnie patrzył. - Coś się stało?
- Tak. Wiele. Dasz nam tę misję? Proszę - nadal szeptałem.
- Oczywiście. Sprzątnijcie pułapki ustawione kilometr na wschód od Konohy.
- Dziękujemy, Hokage-sama - odszepnąłem, wycofując się w stronę okna, by zaraz przez nie wyskoczyć. Sasuke zrobił to samo.
Kiedy opuszczaliśmy osadę, drzwi do gabinetu Profesora ponownie się otworzyły, a w progu stanęły dwie, jednakowo ubrane, osoby.
- Ohayo, Hokage-sama - przywitał się starszy shinobi. - Nie wiesz może przypadkiem, gdzie znajdują się Naoki-kun i Sasuke-kun? Ja z Lee chcemy razem z nimi rozwijać naszą siłę młodości!
- Mają misję - odparł Sarutobi. - Zresztą wy też ją dostaniecie. Sprzątanie południowej rzeki, malowanie płotu w gospodarstwie pana Himiko oraz segregowanie produktów w sklepie pani Zamuko.
- Tak jest! Zrobimy to z naszą młodością!
Całe szczęście, że Trzeci był taki pomocny. W każdym razie przez następny tydzień, do czasu trzeciego etapu, omijaliśmy Zielone Bestie, jak tylko mogliśmy.
*******
CZYTASZ
Cień Mędrca - Naruto FF ✔
FanfictionZAKOŃCZONE Ostrzeżenie: - Opowiadanie zawiera spoilery z anime Naruto i Naruto Shippuden. - Niniejsze opowiadanie NIE JEST gatunkiem yaoi. Opis: Gdy Naruto ma pięć lat, Aya no Yoru ratuje chłopca przed pobiciem przez mieszkańców wioski. Dowiadując...