we

298 24 4
                                    

Wracając do domu, w swojej skrzynce pocztowej Nakamoto odnalazł kolejny list. Po tym, jak miesiąc wcześniej wymienił się adresami z najlepszym internetowym przyjacielem, przychodziło ich po kilka w tygodniu. Nigdy nie widział go na oczy, ani nie słyszał jego głosu, jednak charakter owego Dong Sichenga, z którym tak namiętnie smsował przez ostatnie tygodnie oczarował młodego Japończyka. Do tego stopnia, że niesamowicie się w nim zauroczył.

Począł pisać wiersze i listy miłosne, oczywiście z zamiarem wysłania ich Sichengowi, dlatego zechciał wymienić się adresami. Chciał utrzymać z nim romantyczny, odrobinę staromodny kontakt. Bo taki właśnie był Yuta - niezbyt otwarty na nowoczesne technologie, wierny tradycji. Listy według niego wyrażały o wiele więcej niż mowa.
Dlatego też aplikację, za pośrednictwem której się poznali, całkowicie wykasował ze swojego telefonu. Nadal jednak bał się odpowiedzieć listownie.

Rzucił kolejną kopertę na tworzący się już z nich stosik i usiadł ciężko na idealnie zaścielonym łóżku.
Westchnął.
Zerknął na notatnik leżący obok niego i po chwili zdecydował się do niego zajrzeć.

Był to notatnik z szarą, kartonową okładką podpisaną jego imieniem. Na środku widniał naszkicowany przez Yutę kwiat lotosu, pokolorowany jednakże był tylko do połowy.

"Muszę go kiedyś dokończyć" - pomyślał i otworzył zeszyt.

Notatnik cały wypełniony był twórczością młodego chłopaka - od wierszy, przez teksty piosenek, po krótkie opowiadania. Wszystko, czego nie potrafił powiedzieć wprost, wyrażał metaforycznie w sztuce, gdyż to ona według niego była najlepszym sposobem dotarcia do odbiorcy. Wejścia w jego duszę, a także ukazania mu swojej własnej. Obdarowania drugiej osoby romantycznym uczuciem, okazania jej miłości w niekonwencjonalny sposób.

Tak, tego właśnie chciał Nakamoto. Takiej relacji z chłopakiem pragnął. I to z nie byle jakim chłopakiem. Z tym jedynym, któremu poświęciłby całego siebie. Z Sichengiem.

Chwycił kopertę znajdującą się na samym dole stosiku, powodując gwałtowny upadek wszystkich pozostałych, co zaburzyło ich kolejność.
Yuta nie przejął się tym i począł czytać wiadomość.

Idealne, schludne pismo, czysta, biała kartka... taki właśnie był Sicheng w jego oczach. Perfekcyjny w każdym calu. Jednak... nie wiedział jeszcze o nim wszystkiego. Ba, nie wiedział praktycznie nic. Jedynie pisali ze sobą poprzez komunikatory jakiś czas. On nawet nie wie, jak Sicheng wygląda.

Pokręcił głową. To kompletna głupota.  On nie zakochał się w człowieku. On zakochał się w stylu pisania, w charakterze, który przecież równie dobrze mógł zostać sfałszowany, a osoba po drugiej stronie już od początku mogła jedynie robić sobie z niego żarty. Jednak, czy miał inne wyjście, jak po prostu utrzymanie kontaktu i bliższe poznanie Sichenga? Marzył, by w końcu zobaczyć swoją miłość na oczy, by móc rzucić mu się w ramiona i otwarcie kochać.

Ale jeszcze nie teraz. Musiał być wytrwały. Musiał pokazać mu prawdziwego siebie, a także wyciągnąć prawdziwy charakter z jego tajemniczej osoby. Nie mógł doprowadzić, by którykolwiek z nich się później rozczarował.

Drogi Nakamoto.
To moja pierwsza wiadomość wysłana do ciebie listownie. Dziwne uczucie, pisać do kogoś w inny sposób niż przez internet. Jednakże podoba mi się to. Nie mam Ci za dużo do opowiedzenia, gdyż pisaliśmy ze sobą dosłownie kilka chwil temu, chciałem jednak napisać do Ciebie także i w życiu prawdziwym.

Trzymaj się ciepło Yuta. Odpowiedz, gdy tylko będziesz miał możliwość.
Dong Sicheng.

Wiadomość ta, mimo, że niezbyt specjalna, była dla Nakamoto niesamowicie wyjątkowa. Musiał poczekać chwilę, by otworzyć następną kopertę, gdyż jego serce biło jak szalone.

W końcu jednak zdecydował się przeczytać kolejny list.

connected? [yuta x winwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz