Reszta weekendu minęła mi raczej spokojnie. Maciek od trzech dni nie odbierał ode mnie telefonu, co - muszę przyznać - bardzo mnie martwiło. Przygnębiona zaparkowałam samochodem pod Interpolem, mając nadzieję, że ten poniedziałek upłynie bez zbędnych niespodzianek, na które bądź co bądź nie miałam siły. Wyciągnęłam swój telefon, wykręcając numer mojego partnera, jednak znowu zamiast jego głosu, usłyszałam głos poczty głosowej. Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy. Chyba nie zrobiłam nic złego?
- Cześć, Łucja - uśmiechnął się Kornel, kiedy weszłam do gabinetu.
- Cześć - rzuciłam. Od razu wyciągnęłam z torebki woreczek, kładąc go na biurku mężczyzny - Podziękuj swojej siostrze za sukienkę. Wyprałam ją, więc nie powinno być problemu.
- Jasne, przekażę - odparł - Łucja?
- Hm?
- Ty płakałaś...?
- Ja? - zdziwiłam się - Nie, no co ty. Alergia się odzywa.
- Przecież widzę.
- Kornel... - westchnęłam - Nie wtrącaj się w moje życie. Zaraz znowu złapiemy ochrzan od Englera, a uwierz mi - nie mam na to ochoty.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". Musimy ograniczyć nasze kontakty do czysto zawodowych.
- Ale Łucja...
- Nie - wtrąciłam - Nie chcę słyszeć żadnego "ale Łucja".
Zapadła cisza. Usiadłam na krześle przed biurkiem, kątem oka spoglądając na stażystę. Zrezygnowany spuścił głowę, przenosząc swoje wszelkie flustracje na akta.
Ani się obejrzałam nadeszła pora lunchu. Z nadzieją wyszłam przed budynek, że zastanę tam Maćka. Przecież zawsze tam czekał. Rozejrzałam się dookoła, ale nic nie zanosiło się na to, żeby miał się tutaj pojawić. A kolejne połączenie telefoniczne zakończyło się klapą.
- Świetnie - powiedziałam do siebie, wycierając pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku - Wcale cię nie potrzebuję.
- Łucja? - usłyszałam za sobą.
- Co chcesz? - rzuciłam szorstko.
- Znowu płaczesz?
- Mówiłam ci już, że to nie twoja sprawa! - warknęłam - A poza tym wcale nie płaczę.
- Chodzi o Maćka?
- Nie!
- Przecież nie jestem głupi. Zawsze po ciebie przychodził. Rozstaliście się?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Jak to nie wiesz?
- Daj mi spokój! - rozkazałam.
- Spokojnie, nie denerwuj się - odparł - Chodź, zjemy coś dobrego. Jak nie chcesz to nie musimy o tym rozmawiać.
- Nie jestem głodna - odburknęłam.
- To możemy się przespacerować - uśmiechnął się, a ja mierząc go wzrokiem w końcu przewróciłam oczami, dając mu do zrozumienia, że czasami nie jest taki głupi, na jakiego wygląda.
Oboje zaczęliśmy iść wzdłuż ulicy. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo wiedziałam, że nasza rozmowa prędzej czy później zejdzie na temat Maćka. Wbiłam wzrok w chodnik, zastanawiając się nad tą całą sytuacją, w której się znalazłam. A może to moja wina?
- Co ja mam zrobić? - wyrzuciłam w końcu.
- Z czym?
- Od trzech dni nie mam żadnego kontaktu z Maćkiem...
- A więc jednak to o niego chodzi.
- Jak ostatnio się widzieliśmy to wszystko było w porządku - pokręciłam głową - Ja nie wiem co się stało.
Nie chciałam płakać. Ale najzwyczajniej w świecie było mi okropnie przykro. Poczułam jak po mojej bladej twarzy zaczynają spływać łzy, które dusiłam w sobie od samego rana.
- Ej... - westchnął - Nie płacz...
- Dlaczego on tutaj nie przyszedł? - wyszlochałam.
- Bo jest głupi - przytulił mnie do siebie.
- Nie mów tak...
- Ale taka jest prawda - stwierdził - Przykro mi, ale muszę być z tobą szczery. To nie jest facet dla ciebie.
- Nie jest, bo co?! - gwałtownie wyrwałam się z jego uścisku, zdecydowanie zawracając w przeciwnym kierunku.
- Łucja!
- Zostaw mnie!
- Czy ty jesteś ślepa? Nie widzisz, że jemu chodzi tylko o seks?!
Zatrzymałam się w miejsu. Ale zrobiłam to tylko i wyłączenie po to, aby uderzyć go w policzek. Nie czekałam na jego reakcję. Po prostu wróciłam do swojego gabinetu.
O osiemnastej w końcu mogłam zaszyć się w swoim mieszkaniu. Rzuciłam w kąt swoją torebkę i szybko zdjęłam te okropnie niewygodne ubrania zastępując je szlafrokiem. Położyłam się na sofie, chcąc nie chcąc zatrzymując wzrok na pustej, białej ścianie, która zdawać by się mogło odzwierciedlała moje słabe samopoczucie. Nie zdążyłam jeszcze dobrze pogrążyć się w swoich myślach, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona popatrzyłam na zegarek na piekarniku, podnosząc się na równe nogi.
- Maciek?
Mężczyzna nie odpowiedział, wpijając się w moje usta. Zaczął prowadzić mnie do środa, niedbale zamykając za nami drzwi. Przyparł mnie do ściany.
- Głupku! - roześmiałam się.
- Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem - oznajmił.
- Ja za tobą też - odparłam - Ale dlaczego nie dawałeś znaku życia przez ostatnie trzy dni?
- Długa historia - pokręcił głową - Musiałem pilnie jechać do mojej mamy do szpitala. Nocowałem w hotelu i musiałem gdzieś tam zgubić telefon. Przepraszam.
- A ja już myślałam, że się na mnie obraziłeś...
- Nigdy w życiu! - pośpiesznie położył dłonie na moich pośladkach, tym samym unosząc mnie wyżej, a ja oplotłam nogami jego biodra. Wrócił na moje usta, bardzo szybko zaczynając pogłębiać nasze pocałunki. Sprawnie pozbył się mojego szlafroczka, który momentalnie spadł na podłogę.
- Maciek!
- Hm?
- Zwariowałeś?
- Na twoim punkcie - wyszeptał, jednocześnie otwierając nam drzwi do sypialni - Do piątku jestem cały twój.
- Cały mój? - powtórzyłam, na co oboje upadliśmy na łóżko.
- Mhm - nie odrywając się od moich ust, bez zastanowienia zaczął pozbywać się po kolei swoich ubrań.
- Hmmm... - zamknęłam oczy, równo z chwilą, kiedy poczułam jego wilgotne wargi w okolicach swoich piersi.
Naraz rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Gwałtownie oprzytomniałam, starając się podnieść do góry.
- Kotku... - jęknął rozczarowany.
- Poczekaj...
- Nie idź - pociągnął mnie z powrotem w swoim kierunku, sadzając mnie na swoich kolanach.
- Maciuś... - odchyliłam głowę do tyłu.
Kolejny raz. Tylko tym razem dużo głośniejszy oraz wyraźniejszy.
- No poczekaj!
Zdecydowanie wyrwałam się z jego objąć, po drodze zbierając swój szlafroczek.
- Już otwieram! - zawołałam.
Bezmyślnie odkluczyłam drzwi, a tego, kogo tam zobaczyłam wcale nie miałam ochoty widzieć...
***
Witam Was w kolejnym rozdziale. Jak myślicie - kogo Łucja zobaczyła za drzwiami? Co sądzicie o zachowaniu Maćka?
Przy okazji wpadłam na pomysł weekendowego maratonu. Co Wy na to?🤔❤
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...