Na dworze panowała ulewa. Moira i Mercy wędrowały przez miasto rozmawiając głównie o pracy. Doktor O'Deorain trzymała nad ich głowami parasol, który przy mocniejszych podmuchach wiatru nie spełniał swojej funkcji.
- Ah, ten parasol mógłby być wiekszy. - Powiedziała Moira, gdy po raz kolejny przez mocny wiatr fala kropel deszczu wylądowała na jej ubraniach.
Angela zaśmiała się cicho, przez co doktor O'Deorain lekko się uśmiechnieła.
- Zobacz, restauracja z chińskim jedzeniem. Lubisz chińszczyznę? - Zapytała Mercy patrząc na twarz współpracownicy.
- Oczywiście, że tak. Możemy tam zjeść jeśli chcesz.
- Jasne!
Promienista Angela weszła do restauracji i zajęła jedno z wielu wolnych miejsc. Najwyraźniej pogoda i pora dnia o jakiej się wybrały na kolację, nie zachęcała wielu do opuszczenia ciepłego i suchego kąta swojego domu. Moira podążyła za kobietą i przysiadła się do jej stolika. Obie zaczęły przeglądać dość ubogie menu, jednak Angela nie mogła się na nic zdecydować. W końcu do ich stolika podeszła kelnerka pytając o zamówienie.
- Ja poproszę sajgonki. - Powiedziała Moira odkładając menu. - A ty, co byś chciała?
Nadal nie wiedziała co wybrać więc zdała się na gust koleżanki.
- To samo, proszę.
- A do tego butelkę najlepszego wina.
- Doktor O'Deorain.. - Wyszeptała zdziwiona Mercy gdy kelnera odeszła od ich stolika.
- Nie jesteśmy w pracy. Możesz mówić mi po imieniu.
- Dobrze. W takim razie Moira, czy nie sądzisz, że "najlepsze wino" może być też "najdroższym"? Boję się, że mogę nie mieć przy sobie tyle pieniędzy, aby się na nie złożyć.
- Nie przejmuj się tym, Angela. To ja cię zaprosiłam więc za wszystko zapłace. - Moira uśmiechnęła się miło.
Zdarzało jej się to coraz częściej co zdziwiło doktor Ziegler.
- Jesteś pewna?
- W stu procentach.
Mercy pokiwała głową i zaczęły inny temat.- Myślę, że Genji za mną nie przepada - Powiedziała Moira odstawiając lampkę z winem.
- Czemu tak myślisz. - Zaśmiała się Angela.
- Dzisiaj o mało nie zabił mnie wzrokiem. Wiesz, takie przeczucie. Powinnam się bać? - Posłała jej sarkastyczny uśmieszek.
Ziegler o mała co nie zakrztusiła się winem po czym zachichotała.
- Miejmy nadzieję, że nie.
Swoje zamówione jedzenie dawno już zjadły, a wino powoli się kończyło. Alkohol sprawił, że potrafiły śmiać się prawie ze wszystkiego, co samo w sobie było dość zabawne. Angela spojrzała na zegarek.
- Myślę, że powinnam się już zbierać. Jest dość późno.
- Masz gdzie przenocować? Słyszałam, że odkąd pracujesz w Overwatch nie wynajmujesz żadnego mieszkania, tylko mieszkasz na miejscu.
- Tak w sumie jak większość, ale poszukam sobie jakiegoś hotelu. Nie będzie to jakiś wielki problem.
- Mam wynajęty pokój w jednym z pobliskich hoteli. Możesz u mnie przenocować.
- Oh, Moira, nie mogę tak wykorzystywać twojej dobroci. Nie dość, że za wszystko zapłaciłaś to jeszcze proponujesz abym u ciebie nocowała. To byłoby nietaktowne..
- Dla mnie byłaby to czysta przyjemność. - Powiedziała przerywając jej. - Naprawdę, nie masz się o co martwić. Nie proponowałabym ci czegoś gdyby było ze mną niezgodne.
Angela na chwilę ucichła chcąc przemyśleć wszystkie "za" i "przeciw", jednak alkohol we krwi skutecznie jej to utrudniał.
- Dobrze. Mam u ciebie ogromny dług wdzięczności. - Uśmiechnęła się, a Moira lekko się zaczerwieniła.Hotel w którym pokój wynajmowała Moira rzeczywistoście nie był daleko. Doszły do niego w przeciągu 10 minut, śmiejąc się przy tym trochę zbyt głośno jak na godzinę 11:50 pm. Angela nawet nie zwróciła uwagi na to, że miał cztery gwiazdki. Po prostu strasznie chciała się już położyć. Spory pokój z łożem małżeńskim, dekoracjami i innymi luksusami także nie robił na doktor Ziegler żadnego wrażenia. Tylko rzuciła się na kanapę i zasnęła w takim stanie w jakim przyszła. Moira tylko pokręciła głową z lekkim uśmieszkiem i po upewnieniu się, że Mercy śpi twardym snem przeniosła ją na łóżko, po czym sama wzięła prysznic i przebrała się w fioletową bluzkę na ramiączkach oraz krótkie spodenki. Nie chcąc wprawiać Angeli w zakłopotanie, sama położyła się na kanapie i przykryła kocem. Gdyby nie alkohol we krwi, Moira prawdopodobnie nie mogłaby zasnąć z wiedzą, że doktor Ziegler znajduje się w tym samym pokoju co ona.
Gdy doktor O'Deorain się obudziła usłyszała jak w łazience leci woda. Rozejrzała się po pokoju i zdała sobie sprawę, że to Angela. Kobieta wstała z kanapy trochę obolała i udała się w stronę prowizorycznej kuchni, gdzie zrobiła kawę. Właśnie nalewała ciecz do kubka gdy usłyszała jak drzwi się otwierają. Spojrzała w stronę dźwięku i zobaczyła zawstydzoną doktor Ziegler w jej bluzie z kapturem.
- Wybacz Moira. Pożyczyłam twoją bluzę, bo moja okazała się trochę brudna. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za... Hej, uważaj! - Krzyknęła gdy zobaczyła jak kobieta nie trafia kawą do kubka.
- Możesz ją zatrzymać. - Stwierdziła całkowicie odrętwiała.Nie mogła zebrać myśli, gdy stała przed nią tak ubrana Mercy. Nawet nie zorientowała się kiedy doktor Ziegler zabrała z jej rąk kawę i odstawiła ją na blat.
- Wszystko dobrze? - Zapytała zawstydzona co wyrwało O'Deorain z odrętwienia.
- Tak. - Odparła i poczuła jak rumieniec piecze ją w policzki. - Wyglądasz w niej dobrze.
Odwróciła się i odstawiła kubek na blat. Złapała za ścierkę po czym zaczęła wycierać rozlaną ciecz. Angela bez słowa ruszyła jej z pomocą sięgając po ręczniki papierowe. Towarzyszyła im niezręczna cisza, która wywiercała Moirze dziurę w brzuchu. "W co ja się pakuje?" pomyślała gdy po plamie nie było już śladu.
CZYTASZ
To tylko chemia (Moicy)
Fiksi PenggemarAngela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...