Od kolejnej wizyty mojego ojca minął tydzień. Nie mogłam przestać myśleć o tej całej sytuacji i nie wiedziałam co powinnam zrobić, jeśli cokolwiek w ogóle powinnam. Nie potrafiłam wybaczyć temu człowiekowi.
Niebawem nadszedł kolejny tydzień, który miał przynieść nowe wyzwania. Weszłam do swojego gabinetu, w którym jak co dzień zastałam Kornela.
- Cześć - odezwał się.
Usiadłam za biurkiem, odpalając komputer. Wyciągnęłam z torebki telefon, przenosząc wzrok na jego wyświetlacz.
- Cześć - powtórzył.
Nie odpowiedziałam.
- Długo to jeszcze zamierzasz ciągnąć? - westchnął.
- Ale co?
- To wszystko...
Wzruszyłam ramionami.
- Łucja, ja nie chcę, żeby między nami tak było...
- Trzeba było nie wtrącać się w moje życie.
- Ale ja się o ciebie martwię, nie rozumiesz tego?
- Martwisz się o mnie? - powtórzyłam rozbawiona - Jestem dużą dziewczynką, Kornel.
- Ja wiem, ale...
- Ja nie chcę tego słuchać - wtrąciłam - Mam dość słuchania o tym, jaki to Maciek jest beznadziejny.
- Dobrze - odparł - Przepraszam. Nie będę poruszał z tobą jego tematu.
- Z pewnością.
- Przyrzekam.
- Mhm.
- Daj mi szansę...
- Ale jeśli jeszcze raz go obrazisz to zarządam zmiany aplikanta. Rozumiemy się?
- Jasne - uśmiechnął się.
Cały dzień upłynął po hasłem "Papierki, papierki i jeszcze więcej papierków". Może to i dobrze, bo zważając na ostatnie wydarzenia, nie miałam siły na przygody. Równo o godzinie siedemnastej wyszłam z budynku. Rozejrzałam się po parkingu, jednak nie zobaczyłam tu osoby, która rzekomo miała tu na mnie czekać. Głęboko westchnęłam, tym samym wykręcając jego numer.
- Halo?
- Maciek, no gdzie ty jesteś?
- Jak to gdzie jestem? W pracy.
- Przecież obiecałeś mi, że skończysz wcześniej...
- Kurczę, kotku nie dam rady. Mam totalne urwanie głowy.
- Ale...
- Muszę kończyć, bo mam klientów. Buziaki.
Nie czekając na moją odpowiedź odłożył słuchawkę. Zacisnęłam wargi, rzucając telefon do torebki.
- Jak zawsze - powiedziałam sama do siebie.
- Co jak zawsze? - usłyszałam za sobą.
- Ohhh, nic - odburknęłam.
- Wracasz sama?
- A co?
- A nic. Mógłbym się podrzucić.
- Przejdę się.
- Czyli jednak - uśmiechnął się, wskazując na swój samochód - Wsiadaj.
- Nie...
- Oj no, wsiadaj! - wtrącił.
Przewróciłam oczami, zaczynając kroczyć w kierunku jego auta. Wsiadłam do środka, niedbale zapinając pasy. Zapatrzona w ekran swojego smartfona dopiero po kilkunastu minutach drogi zorientowałam się, że jesteśmy na drugim końcu miasta, a już na pewno na drugim końcu mojej dzielnicy.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...