Miecz Anny chylił się ku upadkowi. Moc ognia przejmowała nad nią kontrolę. Wszystko w jej okolicy płonęło wbrew jej woli, dlatego też została zamknięta w podziemiach baru. Yata był zdruzgotany, nie chciał, aby również ona podzieliła los Mikoto i wcześniejszego Czerwonego Króla.
Tym bardziej, że odkąd Kusanagi się wypalił to właśnie Misaki był prawą ręka Kushiny i na nim w razie ostateczności spoczywało pozbawienie jej życia, mimo, że obiecał ją chronić. Nie chciał znów stracić bliskiej mu osoby.
W tej chwili właśnie powoli schodził po schodach. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, z całych sił próbował je uspokoić, musiał wspierać Annę. Nie mógł jej okazać, że spodziewa się najgorszego.
Udało mu się opanować dokładnie w chwili, kiedy doszedł do celi. Sprawnym ruchem otworzył ją i wszedł do środka. Usiadł na niewielkiej, metalowej ławeczce znajdującej się idealnie na przeciwko jego Królowej.
Podniósł na nią wzrok, całe jej ciało było otoczone ogniem, gdzieniegdzie jej nieskazitelna skóra została przypalona. Wiecznie skrzące się oczy teraz wydawały się pozbawione emocji... Były puste...
Delikatnie złapał jej dłoń w swoje, nie zwracał uwagi na ogień, który z każda chwilą coraz bardziej ranił jego skórę.
- Hej... Anna. - tylko tyle udało mu się powiedzieć. Głos zaczynał mu się łamać, a on nie mógł pozwolić, aby białowłosa doszła do wniosku, że w nią nie wierzy, a co za tym idzie, ona sama oddałaby się we władanie płomieniom, nie mając niczyjego wsparcia.
Dziewczyna powoli spojrzała na niego, nagle jej oczy nabrały lekkiego blasku.
- Misaki - wyszeptała ściskając lekko jego rękę. Wściekłe płomienie nie ustąpiły, ale stały się nawet przyjemne. Natomiast na twarzy Anny pojawiły się zmęczony uśmiech. Yata szybko odwdzięczył się tym samym.
Poczuł delikatne ciepło w sercu, na nowo zaczynała powracać do niego nadzieja. Od dłuższego czasu nie było żadnego kontaktu z czerwonooką, mimo usilnych starań.
- Anna! - wykrzyknął uradowany, nie mógł powstrzymać wyrzutu emocji. Wstał i z całej siły przytulił Królową, ta oddała uścisk, mimo, że z pewnym trudem.
- Zaraz mnie... udusisz - udało jej się wysapać.
- Ah! P-przepraszam - Misaki zaczerwienił się ze wstydu. W odpowiedzi dziewczyna tylko roześmiała się lekko.
Władczyni ognia przesunęła się i delikatnie poklepała miejsce obok siebie, rudowłosy od razu wykonał nieme polecenie.
- Co u ciebie i reszty członków? - zapytała ze smutkiem wyczuwalnym w głosie. Naprawdę cierpiała, że nie może ich nawet zobaczyć, niby mogliby ją odwiedzić, ale... Co tu dużo ukrywać - po prostu się jej bali. A ona sama nawet się temu nie dziwiła.
Yata zaczął opowiadać z zafascynowaniem o wszystkich akcjach, w jakich ostatnio Homra brała udział, wymachując przy tym nieporadnie rękami. Białowłosa z zainteresowaniem słuchała jego opowieści, na jej twarzy gościł delikatny, choć zmęczony już tymi wszystkimi wydarzeniami uśmiech, jednak głęboko wewnątrz czuła silne kłucie w sercu.
Chciała prowadzić członków, tak jak powinien to robić prawdziwy Król... i.... Tak jak robił to Mikoto. Na wspomnienie o zmarłym przyjacielu czuła, że już długo nie wytrzyma. Dodatkowo usilne staranie tłumienia płomieni jeszcze bardziej ją wyczerpywało. Misaki prawdopodobnie zdał sobie z tego sprawę, dlatego też rzekł:
- Chyba powinnaś się już położyć. Nie zmuszaj się do niczego, Anna - Kushina ułożyła się wygodnie. Rudowłosy na pożegnanie złożył pocałunek na jej czole.
- Dobranoc - wyszeptał wychodząc.
Następnego dnia nie było żadnego kontaktu z Anną, mimo to Yatagarasu nie przestawał do niej mówić. Mimo, że nie mogła mu odpowiedzieć, miał nadzieję, że przynajmniej go słyszy.
Kiedy wrócił do domu usiadł na podłodze, zasunął na głowę kaptur swojej czerwonej bluzy, a do uszu włożył słuchawki. Gdy w jego głowie rozbrzmiały pierwsze dźwięki ulubionej piosenki, tym samym przynosząc ze sobą mnóstwo wspomnień i uczuć, z jego oczu strużkami popłynęły łzy.
Wbrew pozorom to wcale nie Anna była tą, która najbardziej potrzebował pomocy i wsparcia, a właśnie Yata. Ciążył na nim bowiem ciężar znacznie większy niż zabicie Króla - ciężar zabicia przyjaciółki, kogoś kto był dla niego najważniejszy - jedynej osoby, którą kiedykolwiek tak naprawdę kochał. Potrzebował ocalenia.
Kilka dni późnej Homra przeprowadzała akcję na wielką skalę. Do jej powodzenia potrzebowali Anny, nie mogli już dłużej czekać. Tym razem osobą, która zeszła do białowłosej nie był Misaki, tylko Kusanagi. Niemal całe podziemie było zniszczone, w niektórych miejscach nadal żarzył się ogień.
Kusanagi odprowadził czerwonooką na zewnątrz, prosto do Yaty, a sam wrócił do wnętrza baru. Pospiesznym krokiem ruszyli w stronę miejsca, w którym wszystko miało się odbyć.
Z Anną u boku wszystko przebiegło naprawdę łatwo. Akcja odniosła powodzenie, jednak do jej ukończenia Królowa musiała użyć swojego Miecza Damoklesa.
Ostrze coraz bardziej się rozpadało, nie była już w stanie go kontrolować. Misaki podszedł do niej.
- Anna... Ja... Zawsze cię kochałem! - Yata wypowiedział te słowo z wielkim bólem na sercu.
Całą swoją siłę i koncentrację poświęcała na kontrolowanie swojej mocy, dlatego też nie była w stanie odpowiedzieć nawet słowem.
Miecz nieubłaganie zbliżał się do ziemi. Wiedząc, że nie może już dłużej czekać rudowłosy wbił jej prosto w serce ówcześnie przygotowany w tym celu sztylet. Ręce trzęsły mu się przy tym niemiłosiernie, a z oczu bez ustanku płynęło łzy.
Białowłosa objęła dłońmi policzki Misakiego, "dziękuję" zdawały się mówić jej oczy. Z wielkim trudem przybliżyła się do rudowłosego i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Nim Yata zdążył zarejestrować co właśnie się wydarzyło ciało Anny bezwładnie opadło w jego ramiona.
***
Ilość słów: 870
Byłabym wdzięczna, gdybyście napisali w komentarzach co sądzicie o tej pracy :D
YOU ARE READING
Bez Kontroli | Yata x Anna
FanfictionPoczątkowo miał to być one shot z shipem SaruMi, w którym Saruhiko stara się pocieszyć Misakiego po śmierci Anny, jednak pomimo prób nie udało mi się tego odpowiednio poprowadzić, więc koniec końców postawiłam na ten ship, gdyż wydawał mi się najbar...