Neil:
Kolejna jazda przed siebie. Nie wiem jak długo już jedziemy, ale wiem, że jesteśmy daleko. Las dalej towarzyszy nam podczas podróży. W pewnym momencie na pewno się rozstaniemy, ale jak narazie to nie śpieszy mi się do tego. Drzewa równają się z cieniem, a cień z chłodem. Nie wyobrażam sobie ciągłej jazdy w pełnym słońcu. To by była katorga, ale będę musiał się na to przygotować. Na pewno znajdzie się taki rejon gdzie nie będzie ani grama cienia. Jest południe. Mogę tak stwierdzić bo ta duża gwiazda nazwana słońcem mieści się na samym środku błekitu. W pewnym momencie jazdy Larissa zwolniła żeby móc zrównać się ze mną.
- Robimy postój? - pyta dość głośno żebym mógł ją usłyszeć.
- Jasne. - odkrzykuje.
Od razu zwolniliśmy i zatrzymaliśmy się na poboczu. Nie warto ryzykować. Może jest apokalipsa na świecie, ale na pewno jacyś ludzie zaopatrzyli się w pojazdy i przemieszczają się dzięki nimi. Jeszcze jeden by przejeżdżał tą samą trasą co my i gdybyśmy zostawili motory na środku jezdni, było by po nich. Wyciągnąłem plecak i podałem go dziewczynie, po czym upadłem na ziemie. Wciągnąłem mocno powietrze i po chwili wypuściłem z wielkim uśmiechem. Świeżość przedarła się przez moje nozdrza i poczułem się jakbym mógł przenosić góry. Larissa usiadła obok mnie i wyciągnęła chrupki. Nakierowała paczkę w moją stronę.
- Nie, dzięki. Nie jestem głodny. - odmawiam zakładając ręcę za głowę.
Musiała zgłodnieć. Nie dziwię się w końcu nie zjadła zbyt dużo na śniadanie, a poza tym jest już pora obiadowa. Ja nie jestem głodny. Można powiedzieć, że najadłem się motywacją będąc u jej boku. Naprawdę chcę być dla niej pomocną dłonią. Nie mogę sprawiać wrażenia, że poddaje się. Nigdy do tego nie dojdzie. Będę iść tam gdzie dzierżycielka będzie kroczyć. Zawsze będę tuż za nią i jeśli będzie trzeba to popchnę ją do działania.
- Mam małe pytanie. - zaczynam, a ona spojrzała na mnie. - Coś czujesz do Samuela? - pytam.
- Skąd to pytanie? - odbija piłeczkę.
- Z ciekawości. - odpowiadam.
Jeśli już ma się jakiś facet przy niej kręcić to muszę wiedzieć co ona do niego czuje. Tak samo było w przypadku Kenana. Nie chcę żeby jakiś chłoptaś ją skrzywdził.
- Toleruje go. - mówi.
- I nic więcej? - dopytuje.
- Co ty taki ciekawski? - spojrzała na mnie.
Poczułem jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. Ten jej uśmiech sprawia, że wariuje. Ona już mnie rozgryzła, więc nie ma sensu udawać. Tak! Jestem zazdrosny! Ale nic na to nie poradze. To logiczne, że Larissa będzie miała powodzenie wśród mężczyzn. Jest bardzo ładna, a jej samodzielność jest czasami podniecająca. Nie zachowuje się tak jak większość kobiet i to sprawia, że jest wyjątkowa.
- Wybacz. - spuściłem wzrok.
Poczułem jak kładzie rękę na mojej głowie, po czym gwałtownie nią poruszyła i tym samym roztrzepała mi włosy. Zaśmiałem się, a ona ze mną.
- A co sądzisz o tej całej Paolii? Mam wrażenie, że może być dla nas zagrożeniem. - stwierdzam będąc zamyślony.
- Każdy jest zagrożeniem. Nie ma w tym świecie przyjaciół. - oznajmia.
Kiwam głową na jej słowa. Zgadzam się z tym, ale nie podoba mi się fakt, że ta Paola wie co się ze mną kiedyś działo. Nie chcę o tym wspominać. Bardzo długo mi zajeło żeby pozbyć się myśli o przeszłości i nie chciałbym żeby jeden babsztyl to mi przypomniał.
CZYTASZ
Dzierżycielka Diablo Dragon
FantasyTrzecia część z serii Dzierżycielka Diablo. On został pokonany. Larissa musi zmierzyć się z kolejnym zadaniem. Tym razem nie jest sama. Wraz z resztą chcę wrócić do swych towarzyszy. Jednak na tle ich przygody czai się mrok i cierpienie... Czy Dzier...