Rozdział 22

244 17 12
                                    

- Szefie, ale...

- Kornel, skończyłem! - wtrącił poddenerwowany Engler.

- Szefie... - zaczęłam.

- Łucja, dość! - przerwał mi - Myślałem, że jesteś bardziej odpowiedzialna!

- Ale ile razy mam powtarzać, że...

- Ja nie będę z wami na ten temat dyskutował - oznajmił - Podjąłem już decyzję.

- Ale ja nie chcę pracować z nikim innym! - zaprotestował młody mężczyzna.

- To nie jest koncert życzeń. Prosiłem was, żebyście ograniczyli swoje kontakty, ale jak widać nie dotarło. Może zmiana partnerów poskutkuje. Moja decyzja jest taka - Kornel, od jutra zaczynasz pracę z Agatą, a ty Łucja dostajesz aplikantkę Agaty, Klaudię.

- Jeśli nie będę pracował z Łucją to nie będę pracował z nikim - warknął Zieliński i wstając, zatrzasnął za sobą drzwi.

- Przepraszam na moment.

W ślad za stażystą wybiegłam na zewnątrz. Spostrzegłam go jak wściekły siedzi na ławce niedaleko budynku Interpolu, kopiąc kamyk znajdujący się pod jego nogami.

- Kornel, wracaj tam - rozkazałam - Natychmiast.

- Nie.

- Nie zachowuj się jak rozpuszczony dzieciuch, któremu ktoś zabrał zabawkę!

- Nie zrobiłem nic złego.

- Jeśli sądzisz, że Engler będzie cię prosił, żebyś wrócił to grubo się mylisz. Jest cała masa chętnych na twoje miejsce. Nasrasz sobie tylko w papiery.

- Trudno - wzruszył ramionami - Są rzeczy ważne i ważniejsze.

- Agata to naprawdę świetna funkcjonariuszka - oznajmiłam - Dogadacie się. A my musimy ograniczyć nasze kontakty do minimum.

- Nie zgadzam się.

- Kornel, nie denerwuj mnie!

- Łucja, ale ty nic nie rozumiesz!

- Doskonale rozumiem, że jesteś rozpieszczonym gówniarzem!

Moje argumenty, które powoli zaczęły przeradzać się w groźby w końcu podziałały. Skruszony mężczyzna przeprosił Englera, jednak ten nie zmienił swojej - jak podkreślał - ostatecznej decyzji.

Następne dni w towarzystwie Klaudii mijały powoli. Dziewczyna była wyjątkowo cicha i nie sprawiała żadnych problemów. Z jednej strony nie odczuwałam potrzeby rozmowy, jednak z drugiej zaczynało brakować mi obecności Kornela.

Kolejny tydzień dobiegł końca.
Po dwudziestej wróciłam do domu, gdzie na wycieraczce zamiast kolejnego żałosnego bukietu od Madeja zastałam Zielińskiego we własnej osobie.

- Cześć! - uśmiechnął się.

- Cześć... - odkluczyłam drzwi - A co ty tutaj robisz?

- Mam być szczery?

- Zawsze - uniosłam brwi.

- Stęskniłem się za tobą - rzucił.

- Kornel...

- Oczywiście po przyjacielsku - dodał.

- Mhm.

- Nie zaprosisz mnie na jakąś herbatę?

- Chciałam się położyć... - westchnęłam - Dopiero co wróciłam od lekarza...

- Od ginekologa?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz