4

161 16 1
                                    

Na ekranie zaczęły wyskakiwać różne dokumenty, które znajdowały się w tym folderze. W oczy rzucały mi się ich podpisy, takie jak ,,plan rozbudowy więzienia pod rzeką", ,,laboratorium" i ,,produkcja broni". Weszłam w mniejszy plik o nazwie ,,laboratorium", ale szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Po prostu przykuło moją uwagę. Nawet nie wiedziałam, czego szukałam, po prostu sprawdzałam, co mój chłopak ma do ukrycia.
Zdjęcia.
Mnóstwo zdjęć.
Obrazy przedstawiły nasze laboratorium, a raczej to, co się w nim działo.
Byłam w laboratorium tylko raz, jako dziesięcioletnia dziewczynka. Bardzo chciałam pomóc pani doktor, która się mną wtedy zajmowała, w pracy. Nie widziałam tam nic podejrzanego.
Ale zdjęcia nie kłamały. Przedstawiały ludzi poddawanych rożnym testom i eksperymentom. Jedni byli przywiązani do krzeseł, a inni do stołów. Na każdym zdjęciu ludzie mieli czerwone opaski z napisem ,,WOOSA" na prawym nadgarstku. Oznaczały one, że człowiek ten jest więźniem naszej organizacji. Do zdjęć dołączone były opisy - ,,więzień nr 173 reaguje alergicznie na większą dawkę Youghle", ,,mała dawka Youghle nie wpłynęła na więźnia nr 212 negatywnie", a nawet ,,podwójna dawka Youghle uśmierciła więźnia nr 301". Zamrugałam szybko powiekami próbując sobie go wszystko przeanalizować.
To całkowicie zmieniło mój pogląd na sprawę. Przez te wszystkie lata, przez które byłam pewna, że pomagam światu, tak na prawdę mu szkodziłam.  Te zdjęcia były dowodem na to, że WOOSA produkowała nielegalnie narkotyki, które później testowała na swoich więźniach. Oczywiście odpady były wrzucane do rzeki, pod którą miało być wybudowane kolejne więzienie WOOSA. Szlag by to.
Zamknęłam komputer nie zagrywając pliku na pamięć przenośną. Okłamali mnie. Nie dość, że Dowódca mnie okłamał, moi opiekunowie, to Gared też. O wszystkim wiedział. Wyszłam szybko z biura mojego chłopaka i skierowałam się do gabinetu Dowódcy.

- Chcę złożyć wymówienie - oznajmiłam zdecydowanym tonem kładąc wypełniony dokument na szklanym biurku mężczyzny. Podniósł na mnie wzrok i posłał mi zdziwione spojrzenie.
- Y/n - obruszył się zaskoczony Dowódca - Co skłoniło cię do podjęcia tak szybkiej i absurdalnej decyzji?

- Chyba powiedziałam wyraźnie - powtórzyłam głośniej, robiło mi się niedobrze na myśl, że ten człowiek dyryguje tam okrutnej organizacji - Składam wymówienie, nie pytam się o zgodę.

Dowódca podniósł wypełniony przeze mnie dokument i zeskanował go wzrokiem.

- Powód? - dopytał znów.

- Nie pomagacie światu - wypaliłam patrząc się temu człowiekowi w oczy. Czułam się oszukana - Testujecie narkotyki na więźniach.
- Cóż za bezsensowna teoria - zaśmiał się gardłowo Dowódca - Narkotyki? Jesteśmy poważną organizacją, nie gangiem.
- Właśnie dlatego tego nie rozumiem - oświadczyłam i usiadłam na skórzanym fotelu na przeciwko mężczyzny. Domagałam się wyjaśnień. I to szybko.
- Zkąd masz takie nieprawdziwe informacje? - spytał mężczyzna z widoczną ciekawością w jego oczach.
- To nie jest istotne - powiedziałam twardym tonem podnosząc się z fotela - Odchodzę.
- Och, Y/n - zaczął mężczyzna wstając ze swojego miejsca - Powinnaś widzieć, że to nie tak wygląda koniec pracy w naszej agencji.
- Co pan ma na myśli? - spytałam zdezorientowana. Miałam dość jego złośliwego uśmiechu i sposobu, w jaki na mnie patrzył.
- Ostania chwila na decyzję - poinformował mnie Dowódca - Odchodzisz?
- Tak - odpowiedziałam zdeterminowana, a po upływie kilku sekund poczułam, jak unoszę się nad ziemią trzymana przez dwóch ochroniarzy.

Blood, sweat and tears | Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz