Rozdział 2

335 23 1
                                    


Yuna


Słysząc nadchodzący cios, odskoczyłam w bok i sama przygotowałam się do ataku. Przyśpieszyłam nie dając, bohaterowi możliwości wycofania się i już po chwili runął na ziemie z dziurą w klatce piersiowej. Widzący to jego kompan wpadł w szał i na ślepo atakował mnie z dystansu. Bez problemu wyminęłam go wyciągając broń, którą zabrałam jednemu z policjantów, a następnie strzeliłam mu w tył głowy. Kiedy on powoli opadał w dół, błyskawice wokół mnie rozbłysły jeszcze bardziej. 

Wyskoczyłam w górę i zaczęłam wbiegać po ścianie budynku, aż na sam dach. Łapiąc zadyszkę przystanęłam, aby wyrównać oddech, ale znów usłyszałam za sobą głosy kolejnych bohaterów. Mimo ogarniającego mnie zmęczenia musiałam ruszyć dalej. Pędziłam przy tym ile tylko mogłam, jednak pożal się boże bohaterowie nie chcieli dać za wygraną. 

Postawiłam wszystko na jedną kartę i jeszcze bardziej nadużyłam mojej indywidualności. Błyskawice całkowicie spowiły moje ciało, a obraz wokół delikatnie się rozmył. Udało mi się osiągnąć cel, ponieważ, ci którzy mnie gonili zostali daleko z tyłu. 

Chcąc skrócić sobie trasę skręciłam w jedną z bocznych uliczek, gdzie postanowiłam zwolnić do marszu. Będąc już nie daleko, uderzyła we mnie ogromna fala bólu, niemal zacinając z nóg. Miałam wrażenie, że zaraz popękają mi żebra od obijającego się o nie serca. Z trudem udawało mi się łapać powietrze, a z każdym krokiem było tylko gorzej. Zatoczyłam się na budynek i plecami oparłam o ścianę. Zamknęłam oczy i skupiłam się na oddechu - Powoli, wdech i wydech - powtarzałam w głowie, a z czasem ból się zmniejszył, jednak nie zniknął całkowicie. Ślimaczym tempem szłam przed siebie, wiedziałam, że jeszcze tylko kilka metrów. 

Kiedy w końcu doczłapałam do rozwidlenia skręciłam w lewo i znów podparłam się o ścianę. Musiałam chwilę odczekać i znów pooddychać, żeby móc iść dalej. Westchnęłam i jeszcze dla pewności rozejrzałam się, aby sprawdzić czy w pobliżu nikogo nie ma i odbiłam się od ściany podchodząc bliżej sterty kartonów. Wygrzebałam z niej średnich rozmiarów pręt i podeszłam do studzienki, która znajdowała się na samym środku ślepej uliczki. Delikatnie podważyłam wieko i załapałam za pokrywę. Rzuciłam pręt z powrotem w kartony, a następnie wskoczyłam do środka. Po korytarzu rozeszła się niewielka fala błyskawic, która zamortyzowała mój upadek.

- No to teraz pora na najprzyjemniejszą atrakcję - powiedziałam sarkastycznie na widok kanałów, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie obrzydzenia. Kiedy do moich nozdrzy dotarł jeszcze bardziej nasilony fetor, ledwo powstrzymałam się od odruchu wymiotnego.

Powierzchownie rozejrzałam się po ciemnym korytarzu, chcąc sobie przypomnieć jego układ. Kiedy wszystko poukładałam sobie w głowie, zdecydowałam jakoś oświetlić drogę. Dlatego też jedną z swoich dłoni wyciągnęłam przed siebie i wytworzyłam w niej niewielką kulę składającą się z błyskawic, która po chwili uniosła się do góry, a ja ociężałym krokiem ruszyłam przez te paskudne ścieki. 

Dalej nie docierało do mnie, co poszło nie tak. Jak bohaterowie dowiedzieli się o naszej akcji oraz o tamtym miejscu? Przecież to nie możliwe, żeby cokolwiek wiedzieli. Zawsze wszystko kamuflowaliśmy oraz dopinamy na ostatni guzik, a najważniejsze informacje zostawały między nami. Tym bardziej o akcji, która miała zostać załatwiona po ciuchu, tylko przez najbardziej zaufanych ludzi. Nawet Chisaki miał się o niej dowiedzieć dopiero po fakcie, aby wszystko przebiegło sprawnie i bez kwasów. Dlatego nikt oprócz naszej szóstki o niczym nie wiedział. No właśnie nikt. Czyli mamy zdrajcę w grupie? Pozostaje pytanie kogo?

Change || Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz