XL

493 36 8
                                    

Pov Lauren

-Wstawajcie!- usłyszałam i mimowolnie otworzyłam oczy. W namiocie panował półmrok. Podniosłam lewy nadgarstek na wysokość oczu i nim potrząsnęłam. Tarcza zegarka się podświetliła i ukazała mi godzinę 4:38. Położyłam przedramię nad powiekami, uznając, że ktoś robi sobie nieudolnie żarty.

Po chwili ktoś zapalił lampę naftową i postawił ją na stole. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam drobną brunetkę.
Po chwili usłyszałam, jak Hansen wierci się na swoim łóżku, po czym zobaczyłam w górze jej zwisające nogi.

-To już?- spytała zaspanym głosem. Co już?

-Obudź dziewczyny, ja idę obudzić resztę. O 5 będziemy z powrotem. Ogarniajcie się.- powiedziała i opuściła namiot.

Blondynka zeskoczyła z łóżka i podeszła do pryczy, na której spała siostra Carlosa.

-Wstawaj Hal.- potrząsnęła jej ciałem. Niebiesko włosa zaczęła coś mamrotać, po czym również wstała.

-O czym zapomniałam?- spytałam, podnosząc się do siadu.

-O akcji. To dzisiaj. Ubieraj się Jaguar.- odpowiedziała mi blondynka.

Wstałam z łóżka i podeszłam do stolika. Podkręciłam lampę bardziej, aby dawała więcej światła i podeszłam do regału. Wyciągnęłam z niego bojówki moro, czarną koszulkę i parę skarpetek. Zdjęłam dresy i odłożyłam na półkę, po czym skierowałam się z powrotem na prycz. Wciągnęłam na siebie bojówki i skarpetki. Schyliłam się i wyciągnęłam spod łóżka trapery i je założyłam. Znowu podeszłam do regału, aby wyciągnąć z torby dezodorant. Popsikałam się i założyłam czarną koszulkę. Wyjęłam szczotkę z pomocą, której spięłam włosy w wysokiego kuca.

-Kurwa, widział ktoś mój błyszczyk?- spytała Hansen, a ja się zaśmiałam. Przed nami była akcja zbrojna, a ona chciała się malować. To była pierwsza rzecz, która rozśmieszyła mnie, od tamtego momentu, kiedy opuściłam swój dom.- To nie jest śmieszne downie!-

-Chyba wkładałaś go wczoraj do kurtki.- powiedziałam przez śmiech.

Dziewczyna od razu z końca namiotu podbiegła do naszej pryczy i chwyciła kurtkę. Sprawdziła prawą kieszeń, po czym lewą i wyjęła z niej zgubę. Podeszła do lustra i zaczęła smarować swoje nadęte usta.

-Gdzie jest kurwa moja kurtka?- zadała cicho pytanie Halsey jakby samej sobie.

-W skrzyni.- odpowiedziałam.

Byłam cicho przez kilka dni. Mimo że wzrok miałam utkwiony w pryczy Jane, zdołałam zobaczyć wiele rzeczy. Stałam się takim obserwatorem. Nawet kątem oka zobaczyłam to, że Ash schowała kurtkę do wielkiej drewnianej skrzyni, za jej pryczą.

-Dzięki. - powiedziała i od razu podeszła do wskazanego miejsca.

-Dobra, do stołu wszyscy!- zarządziła Vives, która weszła do namiotu razem z Geezim, Nano, Aidenem i Keaną.

-Zaraz. Gdzie Grey?- spytałam,

-Dostał telefon i niestety nie będzie go z nami, przez sprawy rodzinne.- odezwał się Geez.

-Rozumiem.- skinęłam głową.

Wszyscy stanęliśmy dookoła stołu, aby ostatni raz omówić plan. Vives oczywiście gestykulowała swoją wypowiedź i pokazywała miejsca na mapie. Kolejny raz powiedziała która drużyna atakuje od której strony.

-Okej. Każdy bierze AR-ki i MAG-i. Do tego w pasach bojowych- jeden granat zasłona dymna i jeden normalny, ale pięciosekundowy. Walkie- talkie też na pasy. Za pięć minut wyjazd!-

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz