Angela siedziała właśnie i przeglądała dane z Korei Południowej zbierane przez wysyłanych tam agentów Overwatch w ciągu ostatnich kilku lat.
- Witaj, doktor Ziegler. - Powiedziała Moira wchodząc do laboratorium.
Na jej twarzy gościł dziwny uśmiech.
- Znalazłam to w sklepie. Założyłam, że może ci się spodobać. - Zza pleców wyciągnęła Pocky, czyli paluszki w czekoladzie i podarowała je Angeli.
Ta rozpromieniła się, po czym spojrzała na pudełko.
- Wow dziękuję, Moira! Są zronione ze szwajcarskiej czekolady! - Była jej dość bliska, gdyż sama Angela pochodziła ze Szwajcarii.
- Na to wygląda. Jestem dość stronnicza jeśli chodzi szwajcarskie smaki.
- Popraw mnie jeśli jestem w błędzie. Ale... - Angela spojrzała na nią rozbawiona. - Czy przypadkiem nie tego używają ludzie którzy grają w tą grę w której się całują?
Moira poczuła jak policzki zaczynają ją piec od rumieńców.
- Miłego dnia! - Rzuciła szybkim krokiem wychodząc z laboratorium.
Angela zaśmiała się lekko i spojrzała na paluszki, po czym położyła je obok na biurko i wróciła do pracy.
Po chwili wszystkie dane miała już zapisane na przenośnym nośniku i wystarczyło zanieść go Winstonowi. Angela ruszyła do pracowni informatycznej w której siedział jej stary przyjaciel.
- Witaj Winstonie. Przyniosłam ci te dane o które prosiłeś. Próbowałam wysłać je przez system, jednak Atena trochę się zbuntowała.
- Dziękuję bardzo, doktor Ziegler. Od ostatniego ataku Sombry na system Atena czasami niepoprawnie działa. Będę musiał się tym zająć w najbliższym czasie.
- Dobrze, powodzenia. - Powiedziała i już chciała wyjść gdy nagle system padł sprawiając, że wszystkie sprzęty elektryczne wyłączyły się.
- Co do...?
- Hola. Tym razem nawet bez włączania alarmu. No proszę, a myślałam, że lepsza już być nie mogę. - Zaśmiała się Sombra, jednak słychać było, że cierpi.
- Czego chcesz? - Zapytał Winston.
- Szczerze mówić myślałam, że będę potrzebowała tylko i wyłącznie ciebie małpo... Ale jak się okazuje, gang "Los Muertos" wcale nie jest tak przyjazny jak mi się wydawało. Mniejsza o to co się stało. Potrzebuję pomocy. A dokładnie natychmiastowego leczenia. - Zakaszlała. - Ma być sam lekarz. Nikogo więcej.
Oddychała ciężko, a Angeli aż kroiło się serce.
- Gdzie jesteś? - Zapytała.
- Dorado, Meksyk.
- Winston, jak szybko mogę się tam zjawić?
- Nowym odrzutowcem zajmie to godzinę, ale doktor Ziegler to może być pułapka.
- Po co miałabym was zwabiać do pułapki skoro i tak mam was w garści? Mam wszystkie dane, pamiętasz?
- Z resztą, to może być coś naprawdę poważnego. Nie możemy jej tak zostawić.
- Doktor Ziegler, jesteś zbyt dobra...
- Jeśli zaraz kogoś nie wyślecie to rozpowszechnie wszystkie wasze ściśle tajne dane! - Powiedziała już zirytowana Sombra.
Najwyraźniej ból powoli stawał się nie do zniesienia.
- Plus wasze nagie zdjęcia... Nie wiem skąd je wezme, ale jeśli będzie taka potrzeba to je znajdę.
Angela spojrzała na Winstona błagalnym spojrzeniem.
- No dobrze, ja przekonam dowódcę, a ty leć się przygotuj do podróży. Masz na to 15 minut.
- Dziękuję Winston. Trzymaj się Sombra, będę za godzinę. Nigdzie się stamtąd nie ruszaj.
- Nie zamierzałam.
Angela wybiegła z pokoju. Kompletna ciemność nadal panowała w całej placówce więc gdy tak biegła wpadła na kogoś, przywracając się na tą osobę.
- Oh przepraszam. - Powiedziała wpatrując się w ciemność.
- Nic się nie stało. Tylko nie biegaj więcej po ciemku. - Odparła Moira, a jej głos wydobywał się z ciemności w bardzo bliskiej odległości od twarzy Angeli.
- Oczywiście doktor O'Deorain. - Czuła jak się czerwieni. - Po prostu strasznie się śpiesze. Mam mało czasu.
Wstała i pomogła Moirze się podnieść.
- A gdzie się tak śpieszysz?
- Na kolejną misję!
Krzyknęła gdyż była już w dalszej drodze biegowego maratonu do swojego pokoju.- Mercy, za 30 sekund bedziesz znajdowała się na dokładniej, wskazanej przez Sombre lokalizacji.
- Przyjęłam. - Powiedziała przez słuchawkę.
Na sobie miała Walkirie, a w dłoni dzierżyła Kaduceusz wypełniony nanobotami. Lądowaniu towarzyszyły lekkie wstrząsy. Potem drzwi się otworzyły pozwalając Angeli na opuszczenie odrzutowca.
- Wypełnij zadanie i wracaj do domu. - Usłyszała w słuchawce głos Morrisona.
- Zrozumiałam.
Ruszyła przed siebie w poszukiwaniu rannej Sombry. Nie na długo był jej potrzebny GPS, gdyż już po około 100 metrach na ziemi dostrzegła plamy krwi. Wyglądały tak jakby ktoś przenosił ciało lub czołgał się ranny. Angela miała nadzieję, że z Sombrą wszystko w porządku. Skręciła w boczną uliczkę, gdzie prowadziły ślady krwi i przeraziła się gdy zobaczyła ile szkarłatnej cieczy oblega młodą dziewczynę.Leżała nieruchomo. Angela podbiegła do niej najszybciej jak tylko mogła.
- Sombra! - Krzyknęła, jednak dziewczyna nadal leżała bez ruchu.
Miała złamaną nogę, oraz kilka ran po postrzałach na rękach, nodze i brzuchu. Jedynie płytkie oddechy świadczyły o tym, że jeszcze żyła. Angela wycelowała w Sombre Kaduceusz i wypuściła leczące nanoboty, które od razu wzięły się do pracy. Na jej oczach rany zaczęły się zarastać, a noga powoli wracała do normy. Sombra wzięła głośny wydech co oznaczało, że z lini pomiędzy życiem, a śmiercią wróciła do żywych.
- Sombra? Wszystko w porządku? - Uklękła przy niej aby zobaczyć, jak się czuje.
- Oprócz tego, że prawie umarłam, to jest całkiem spoko. - Zaśmiała się, jednak nadal nie miała siły by wstać. - Umieranie jest męczące wiesz?
Sombra wyciągnęła broń i wycelowała nią w wystraszoną Mercy. Ponownie się zaśmiała opuszczając ją.
- Spokojnie. Nie zabije cię. Nie miałabym z tego żadnych korzyści.
- Więc tak działasz? Myślisz tylko o korzyściach dla siebie?
- No co ty. Tak naprawdę jesteśmy po tej samej stronie. Też walcze o dobro ludzkości i tak dalej. Tylko, że wy robicie to tą legalną stroną. Na moje jest to zbyt uciążliwe. - Wyciągnęła rękę w stronę Angeli sygnalizując jej, że chce wstać.
Doktor Ziegler pociągnęła ją, a dziewczyna ustała na równe nogi trochę zbyt sztywno.
- Wow, moje mięśnie jeszcze się nie przyzwyczaiły. - Sombra spojrzała na obojętną Mercy. - O co ci chodzi? Nie wierzysz mi, że też jestem "ta dobra"?
- Nie bardzo...
Sombra wzruszyła ramionami.
- Powinno wystarczyć ci to, że jeszcze cię nie zabiłam. A teraz, Adiós! - Powiedziała machając ręką i znikając Angeli z oczu.
Wprawiło ją to w osłupienie i dopiero po chwili zorientowała się, że stoi wpatrując się w ścianę.
- Tego się nie spodziewałam. - Rzekła do siebie i nacisnęła słuchawkę. - Misja wykonana. Wracam do bazy.
- Rozumiem. Dobra robota doktor Ziegler. - Skwitował Morrison po czym Angela ruszyła w stronę odrzutowca.
CZYTASZ
To tylko chemia (Moicy)
FanfictionAngela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...