To już przesada!

390 20 15
                                    

O świcie pojawiłam się przy Wrotach. Był tam już Minho. Zrobiliśmy rozgrzewkę i wbiegliśmy w mroczne i chłodne korytarze Labiryntu. Kiedy biegliśmy rozejrzałam się i zauważyłam, że nie ma nic ciekawego. Tylko ogromne mury, bluszcz i popękane kamienie na ziemi. A i nie można zapomnieć o Buldożercach. "Urocze" zwierzątka. Zatrzymaliśmy się na przerwę. Wyciągnęłam wodę. Tylko wodę. Minho jadł jabłko. Ja patrzyłam na mur naprzeciwko mnie.
On pewnie w moją stronę. Spojrzałam dyskretnie na Azjatę. Na jego twarzy malował się ból. Po stracie...?

- Dobra. - odezwał się. - czas ruszać. No chyba, że chcesz zostać zjedzona przez Buldożercę. - wstałam. Po chwili znów biegliśmy. Ja lekko z tyłu. Minho zwolnił tak, że biegł obok mnie. Wbiegliśmy do Sektora 8. Udałam się naszą codzienną trasą. Nagle stanęłam. W Sektorze ktoś był. A nawet można stwierdzić po odgłosach, że to Buldożerca. Minho biegł dalej. Dobra jak coś to on będzie pierwszy którego zjedzą. O dziwo po dwóch godzinach byliśmy na końcu Sektora. W pośpiechu zjadłam jabłko. Kilka minut później wracaliśmy do Strefy. Okazało się, że przybiegliśmy jako ostatni. Kiedy tylko wbiegłam do Strefy położyłam się na ziemi. Byłam zmęczona. Minho spojrzał na mnie.

- Dobra. Już wstaję. - ruszyłam do Pokoju Map, a on za mną.

***

Kiedy wreszcie miałam wolne udałam się na kolację. Usiadłam na krześle obok Newta. Thomas patrzył w dal na zamykające się Wrota.

- ... A właśnie Kat muszę ci coś powiedzieć. Dziś dokładnie w południe przyjechał nowy świeży. To znów była dziewczyna. Ma na imię Rebecca.

- Nie no! To już przesada! Czemu aż trzech w jednym miesiącu? - wzruszył ramionami. Poszłam wyrzucić papierek po kanapce. Udałam się na hamak. Chuck siedział jeszcze na kolacji więc nie miałam z kim pogadać. Po kolacji wszyscy szli spać. Ja zasnęłam długo po nich.

Obudziłam się późno w nocy. Powoli usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Po prawej wielkie okno, po lewej ogromna szyba. Na łóżku była tylko biała pościel. Nagle do pokoju za szybą ktoś wszedł. Zapaliły się światła w sali. Do pokoju weszło dwóch  lekarzy. Ledwo zdążyłam wziąść kawałek rozbitej szklanki. Kiedy podeszła do mnie kobieta wbiłam jej kawałek szklanki w gardło. Lekarz szybko podszedł ale ja uderzyłam go resztą szklanki. Padł na ziemię, a ja ruszyłam prosto do okna. Wybiłam je krzesłem. Popatrzyłam w dół. Wielka fontanna. Stałam na parapecie. Zamknęłam oczy i skoczyłam w dół. Wpadłam prosto do wody...

O poranku poczułam dłoń na ustach. Okazało się, że to Rebecca. Przynajmniej tak myślę bo jest to dziewczyna, której nie znam. Poszła w stronę Wrót. Był przy nich Minho.

- Widzisz tego chłopaka? Będę jego dziewczyną. Jestem tego pewna. - ruszyłam w  stronę chłopaka przy Wrotach. - Hejka przystojniaku.

- Hej Rebecca. Hej Kat, gotowa na kolejną przygodę w Labiryncie? Ruszamy! - wbiegł, a ja za nim zostawiając osłupiałą Rebeccę.

Miło nam poznać szanowną Rebeccę. Złe to z twojej strony, że chcesz ukraść komuś chłopaka... chociaż on jest wolny i masz do tego pełne prawo.
Rozdział bez sensu ale trudno
Miłego dnia /wieczoru
Papa

The Maze Runner || Moja Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz