Rozdział 1.

29 3 3
                                    


"Widzę w nim potencjał, którego żaden doktor nie ma."

Z perspektywy SCP-049:

Minęło kilka dni od kiedy prowadziłem działania na różnych zwierzętach, lecz po pewnym czasie to mi nie wystarczało, pragnąłem więcej. 

*doktor Hamm wszedł do mojego pokoju*

Dr. Hamm: Zaczynam się niepokoić co do stanu pacjentów.
SCP-049: Dlaczego byś miał się niepokoić skoro ich wyleczyłem?
Dr. Hamm: Nie wiem co uważasz za lekarstwo, lecz to co na nich robisz im nie pomaga! To pogarsza sprawę.
SCP-049: Moje lekarstwo jest najlepsze! Czy ty lekceważysz moje dzieło?
Dr. Hamm: Nie lekceważę, lecz--
SCP-049: To co Ci w tym przeszkadza, skoro to tolerujesz?!
Dr. Hamm: (odpowiada ciszą)
SCP-049: Tak myślałem, wiesz co robić dalej. Przygotuj mi kolejne obiekty badań zgodnie z harmonogramem.
Dr. Hamm: Dobrze...

-------------------kilka tygodni po rozmowie z doktorem--------------------
Z perspektywy Doktora Raymond'a Hamm'a: 

"Zauważyłem dziwne... umiejętności w tej anomalii. Za każdym razem gdy coś napotka jego dotyk, to Klasa D popada w śpiączkę, bądź umiera. Muszę odkryć jakieś rozwiązanie, które zaprzestanie temu." - myśli doktora Ray'a.

Od jakiegoś czasu szukałem antidotum na moc humanoida i w końcu znalazłem połączenie substancji które mogłyby to zakończyć. 
Po kilku godzinach odważyłem się skorzystać z tego rozwiązania i szedłem w kierunku przechowywalni z SCP-049. Ubrałem na siebie kostium z grubej gumy na wszelki wypadek gdyby nie zadziało.

------------------------------------------------------------------------------------
Z perspektywy SCP-049:

Patrzyłem w sufit bez mniejszego pomysłu. Dr. Hamm jeszcze nie przyniósł mi obiektów, które mógłbym wyleczyć. Patrząc się tak w sufit zastanawiałem się - "Z czego ta klatka może być zrobiona.", "Jaki mógłby być to rodzaj metalu, czy to... rad, a może wapń... nie to beryl, a może jednak to jest bar... jednak myślę--".

*Moje zamysły przerwał mi głos Dr. Hamm'a, który po chwili na mnie skoczył i wstrzyknął mi jakąś substancję w skórę.*

Czułem, jak moje ciało zostaje sparaliżowane i po chwili straciłem przytomność...

*Obudziłem się i usłyszałem znajomy głos.*

Dr. Hamm: W końcu się obudziłeś.
SCP-049: Co ty mi zrobiłeś?!
Dr. Hamm: Naprawiłem ciebie i nie zrobisz już niczego złego innym.
SCP-049: O czym ty kurwa mówisz? "Nie zrobisz już niczego złego innym" - co ja niby do cholery takiego zrobiłem?!
Dr. Hamm: Nie wiesz o swojej umiejętności?
SCP-049: Jakiej umiejętności...? 
Dr. Hamm: Możesz zabić kogokolwiek za pomocą dotyku, zlikwidowałem to i teraz nie zagrozisz już nikomu--
SCP-049: ZROBIŁEŚ CO?
Dr. Hamm: Zlikwidowałem ją, była zbyt niebezpieczna dla otoczenia.

Próbowałem się na niego rzucić, lecz byłem przykuty do stołu za pomocą łańcuchów.

Dlaczego on mi to robi? Wiedział, że nic mu nie zrobię, więc dlaczego..? *Leżałem pogrążony w myślach, a Ray wyciągnął kolejną strzykawkę.*

SCP-049: Co to jest?
Dr. Hamm: Podam ci to jeszcze raz, tak dla upewnienia.
SCP-049: Zabieraj to do cholery ode mnie!

*Zacząłem się szarpać i wyrwałem łańcuchy lądując na torsie doktora. Chciałem się upewnić, czy to co on powiedział było prawdą, dotknąłem go w szyje, lecz nic się nie stało.*

------------------------------------------------------------------------------------
Z perspektywy Doktora Raymond'a Hamm'a:

"Szlag, jak on się wyrwał?! Oby substancja zadziałała, bo inaczej skończę tutaj kurwa martwy..." - myśli Doktora

*Humanoid dotknął mnie w szyje, poczułem jak się rumienie, lecz nic się nie stało.*

------------------------------------------------------------------------------------

KONIEC 1 ROZDZIAŁU



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 26, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

→SCP-049 x Doctor Raymond Hamm [lemon]←Where stories live. Discover now