Lubię amfetaminę🖤
Patrzyłam na wysokiego mężczyznę z miną, wyrażającą szok i niedowierzanie w najczystszej formie. Stwierdzenie, że nie oddychałam było stanowczym niedopowiedzeniem. Praktyczniej w tej chwili było użyć sformułowania, że każdy narząd w moim ciele wstrzymał swoją pracę. Kompletnie nie wiedziałam, co zrobić i jak się zachować, a gdy chciałam coś powiedzieć, żaden dźwięk nie opuścił moich ust. Bo przecież on... Japierdole. ON BYŁ JEGO CHOLERNYM OJECEM.Czarnooki przede mną cierpliwie czekał z wyciągniętą dłonią i uniesionymi w geście zdziwienia brwiami. Pomrugałam kilkakrotnie powiekami, czy to nie przypadkiem jakaś halucynacja, ale nie. On ciągle tam stał, emanując wyraźnie odczuwalną władzą i opanowaniem. Orientując się, jak to musiało wyglądać z jego perspektywy, wyciągnęłam przed siebie drżącą dłoń, karcąc się w myślach za emocje, które mnie opanowały. Nie wiedziałam totalnie, co się dzieje, a zawroty głowy z każdą chwilą się powiększały. Myśl, że właśnie stałam przed kimś, kto znał tego chłopaka najlepiej i prawdopodobnie dysponował jego tajemnicami, była niszcząca.
-Scar-lett Johnson.- wydusiłam ledwo słyszalnie, podczas gdy ojciec Collins'a z delikatnym uśmiechem na twarzy potrząsał moją dłonią. Jego uśmiech jednak nie dosięgał oczu, które ciągle pozostawały zimne i na swój sposób zniszczone przez życie?
Mężczyzna, jak na swój prawdopodobnie starszy wiek naprawdę dobrze się trzymał. Zresztą nie było wcale się czemu dziwić, skoro za jego synem latały wianuszki lasek, pragnąc choć miligrama uwagi chłopaka. Ciemne włosy i ładnie wykrojone usta było pierwszym rzucającym się podobieństwem, na którego podstawie mogłam stwierdzić, że nie zmyśla. Oprócz tego charakteryzował się jeszcze atletyczną budową ciała, długimi rzęsami, lekkim zarostem oraz ostrymi rysami twarzy, które nie działały na jego niekorzyść, a wręcz przeciwnie nadawały mu więcej męskości.
Jednak jedną rzeczą się różnili. Oczy osoby stojącej przede mną były po prostu czarne, albo bardzo ciemnobrązowe, przez co takie się wydawały. Tęczówki należące do Carter'a były natomiast inne. Miały w sobie ten złoty refleks, potrafiący zwieść każdego. Powodowały, że napawałeś się ich głębią, chcąc wpadać w tą odchłań wiecznie, zatracając się w kółko od nowa. Liczyłeś na to, że zdobędziesz to olimpijskie złoto, posiadając je na własność. Smakowałeś ich, upajałeś się nimi i uzależniałeś się od nich. Bo nic nie mogło się równać czarnemu niebu z jaśniejącym księżycem, które imitowały. Drugich takich oczu nie było na tym świecie. Żadne inne nie miały w sobie tyle pustki, bólu i magnetyzmu za jednym razem.
Żadne inne tęczówki nie były czarno-złote.
-Wnioskując z twojej reakcji, raczej mój syn o mnie nie wspominał.- mruknął oschle mężczyzna, zajmując ponownie miejsce za obszernym, kuchennym blatem. Wskazał szorstką dłonią drugie krzesło, więc żeby nie wyjść na totalną idiotkę z grzeczności je zajęłam.- Nie ma, co się dziwić.
CZYTASZ
Breathe In
Novela Juvenil~Bo tylko ty potrafisz wstrzymać mój oddech~ ________ Pierwsza część (skończona) Druga część na moim profilu pod tytułem „Breathe Out". Autorka nie pozwala na udostępnianie, kopiowanie, czy przywłaszczanie kolaży jej autorstwa bez wyraźnej zgody! !P...