Niepewnie otworzyłam oczy. Sięgnęłam dłonią po szklankę z wodą stojącą na kasliku, jednak szybko zorientowałam się, że moje ruchy są dziwnie ograniczone. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie jestem tutaj sama. Przestraszona pozbyłam się obejmującej mnie ręki i pośpiesznie podniosłam się na pozycję siedzącą.
Obejrzałam się za siebie.
Moim zaczerwienionym od płaczu oczom ukazał się śpiący Kornel, na którego widok schowałam swoją twarz w kolanach. Jak ja mogłam dopuścić do takiej sytuacji?- Hm.... - usłyszałam za sobą - Łucja...
Nie miałam ani ochoty ani siły znowu patrzeć na nagiego mężczyznę w moim łóżku. Siedziałam tak w milczeniu licząc na to, że zaraz obudzę się z tego koszmarnego snu. Przecież to nie mogła być prawda.
- Dzień dobry... - odezwał się w końcu, obejmując mnie od tyłu, na co ja gwałtownie strąciłam jego dłonie ze swojego ciała. Podniosłam się na równe nogi, gorączkowo poszukując jakiegokolwiek kawałka materiału, którym mogłabym się okryć.
- Łucja... - zdziwił się, przecierając swoje zaspane oczy.
- Kornel, ja tak strasznie cię przepraszam - pokręciłam głową.
- Ale za co ty mnie przepraszasz? - zapytał, po czym nieznacznie przybliżył się do mnie, chwytając za moją dłoń - Było cudownie...
- Przestań - skarciłam go - Zapomnijmy o tym...
- Co?
- Ja nie wiem jak ja mogłam do tego dopuścić...
- Łucja, ale...
- Kornel, nie - przerwałam mu - Poczekaj, przyniosę ci twoje rzeczy...
- Zaczekaj - zatrzymał mnie, a ja chcąc nie chcąc wylądowałam z powrotem obok niego na łóżku.
- To był cholerny błąd, o którym musimy jak najszybciej zapomnieć, rozumiesz?!
- Nie...
- Jesteś moim podwładnym, ja jestem za ciebie odpowiedzialna! - wtrąciłam - Wiesz co się stanie, jak to rozniesie się po komendzie? Romans ze stażystą... przecież ja będę skończona!
- Nie rozniesie - zapewnił mnie - Jeśli zajdzie taka potrzeba, ja załatwię sobie praktyki na innej komendzie.
- Co ty bredzisz? - prychnęłam - To była tylko jedna, nic nieznacząca noc...
- Nieprawda - zaprotestował.
- Kornel, ja nie chcę psuć naszej relacji - jęknęłam - Jesteś świetnym facetem, ale... to nie wyjdzie...
- Dlaczego?
- To już nie chodzi o tą pieprzoną pracę. Po prostu... ja nie szukam przygód. Ja szukam kogoś, kto będzie dla mnie oparciem, kto da mi i malutkiej poczucie bezpieczeństwa i stabilizację...
- Sądzisz, że nie byłbym w stanie wam tego zapewnić?
- Mamy inne priorytety - westchnęłam - Dzieli nas zbyt duża różnica wieku...
- Wiek to tylko cyferki.
- W pewnych sytuacjach nie tylko...
- Łucja, daj mi szansę - założył ciemny kosmyk moich włosów za ucho, jednocześnie patrząc prosto w moje zielone oczy.
- To nie jest takie proste.
- Nie uwierzę w to, że nic do mnie nie czujesz...
- Nie czuję.
- Łucja... - w obliczu jego czułego objęcia stałam się całkiem bezbronna. Zrezygnowana położyłam się na poduszce, cały czas czując go blisko siebie - Zależy mi na tobie...
- Nie wierzę ci.
- To co mam zrobić, żebyś w końcu mi uwierzyła?
- Znudzisz się mną jak Madej, a ja nie chcę znowu przez to wszystko przechodzić...
- Nieprawda.
- Zobaczysz jak ja będę wyglądać za kilka tygodni...
- Będziesz tak samo piękna jak i teraz.
- Znajdziesz sobie młodszą i ładniejszą - oznajmiłam z przekonaniem - Nie. Kornel, to nie ma sensu...
Ignorując jego dalsze tłumaczenia poszłam do salonu i zbierając z podłogi jego rzeczy wróciłam do sypialni.
- Za dziesięć minut ma cię tu nie być.
Kolejne dni mijały mi w poczuciu dziwnego zmieszania. Z Kornelem widywaliśmy się w pracy, jednak miałam wrażenie, że nasz kontakt uległ znacznemu pogorszeniu. Nie wiedziałam już, jak i czy w ogóle powinnam z nim rozmawiać. A jeśli powinnam - to o czym? Przecież każda nasza rozmowa prędzej czy później zeszłby na tor wspólnej nocy.
Pozostawała jeszcze kwestia Englera. Bałam się, że zauważy, że między mną, a Kornelem wydarzyło się coś, co spowodowało tak gwałtowne osłabienie naszego kontaktu. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać konsekwencji, które czekałyby na nas z tego właśnie tytułu.
Następny tydzień pracy dobiegł końca. Zmęczona wróciłam do domu, gdzie kolejną godzinę spędziłam na wymarzonej gorącej kąpieli.
Dziś Engler dowiedział się o ciąży. Oczywiście, nie ode mnie, ale od Klaudii. W sumie nie podejrzewałam ją o to i to był chyba mój największy błąd, gdy zapytałam ją o imię dla malutkiej.
I tak, jak na niego, przyjął to ze stoickim spokojem. Dostałam nawet gratulacje. Bardziej martwił mnie fakt siedzenia za biurkiem już za niecały miesiąc.- Jak mam dać ci na imię, hm? - uśmiechnęłam się, jednocześnie masując swój ciążowy brzuszek. Niespodziewanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona podeszłam do wizjera, nie wiedząc, kogo spodziewać się po drugiej stronie.
- Cześć, Łucja - do środka wparował ktoś, kogo pojawienie się nie mogło zwiastować nic dobrego.
- A co szef tutaj robi?
- Kornel złożył rezygnację, rozumiesz? - wyłożył przede mną na stół pojedynczą kartkę papieru.
- Słucham?
- Wyjeżdża z Warszawy - prychnął zdenerwowany.
- Słucham? - powtórzyłam.
- Porozmawiaj z nim, błagam cię - jęknął - On wyjedzie, ty za niedługo odejdziesz na macierzyński, a ja zostanę na lodzie bez ludzi do pracy!
- Ale... ale co ja mogę?
- Przekonaj go, żeby został, może ciebie posłucha!
- A umotywował jakoś to swoje odejście? - zapytałam.
- "Muszę odpocząć od tego wszystkiego" - zacytował.
- Cudownie...
- Łucja? - popatrzył na mnie podejrzliwie - A ty może masz coś wspólnego z jego rezygnacją?
- Ja? - wyrzuciłam - Nie, skąd taki pomysł?
- Może wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć?
- Nie - skłamałam.
- Na pewno?
- Mhm.
- To porozmawiaj z nim, dobrze?
- Dobrze...
- On nie może teraz wyjechać. Po prostu nie może.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...