9. ...Amused?

258 33 12
                                    

Po kilku godzinach spędzonych na badaniach kontrolnych w końcu przyszedł czas na wizytę u okulisty.

Nie żebyś na to czekała, ale był to ostatni element, byś mogła opuścić szpital.

Czas między wizytami lekarzy spędziłaś oczywiście na rozmowie z Dannym. Głównie o jego wprowadzeniu się do ciebie. Nie ma on żadnych swoich rzeczy, bo jego dom spłonął. To był chyba powód dlaczego tak szybko zdecydowałaś się na przyjęcie go do własnego mieszkania. Mówił, że od niedawna się znacie, więc czemu tak szybko się w nim zakochałaś? Czyżby to była, ta jakże znana miłość od pierwszego wejrzenia? Za Chiny nie potrafisz sobie nic przypomnieć.
Ułatwiłoby ci to sprawę, ponieważ jakąś cząstka twojego ciała nie akceptuje Daniela. Możliwe, że to przez utratę wszystkich wspomnień. Nie wiesz co o tym myśleć.

-Hej, słyszysz mnie?

Spojrzałaś na niego. Machnął ci ręką przy twarzy, jak gdyby chciał sprawdzić, czy w ogóle masz kontakt ze światem.

-Co mówiłeś?

Głęboko westchnął i spuścił głowę na dół.

-Rany. Ciągle nad czymś myślisz i nie mogę rozgryźć nad czym. To jest okropne uczucie. Możesz mi wierzyć, lub nie - to już twoja sprawa, ale jako twój partner chcę, żebyś czuła się dobrze po tym wszystkim i nie zamartwiała się tym co było. Będziesz mi ufać dlatego, że jestem twoim chłopakiem, czy dlatego, że jestem psychologiem-dla mnie jest to nie ważne. Pragnę tylko, żebyś...

-Pani [T. N.] proszę iść ze mną. Okulista już czeka. Panie Dickens, czy chciałby Pan towarzyszyć?

-Oczywiście.

Wstałaś z łóżka i w szpitalnych chodakach podążałaś za pielęgniarką. Dickens szedł cały czas przy tobie z ręką na twoim barku. Bał się, że...
Uciekniesz? Przecież to niedorzeczne. Czemu to robił? Idziecie tylko na ostatnie kontrolne badanie! Nic nie pójdzie źle. A przynajmniej nie powinno.

Weszliście do małego, białego gabinetu. Były tu urządzenia do badania wzroku, tablica z literkami i cyferkami o różnych wielkościach i grubościach oraz wiele innych pierdół i szpitalnych dupereli.

Pielęgniarka podała lekarzowi odzianemu w długi fioletowy płaszcz ze złotymi zdobieniami teczkę z wszystkimi twoimi badaniami i wyszła. Wskazano ci miejsce, gdzie masz usiąść. Spojrzałaś na Daniela. Patrzył na okulistę jak gdyby chciał go zadźgać, ręce mu drżały i przenosił ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Doktor to zauważył, ale nawet nie odwrócił się by spojrzeć mu w twarz.

-Danielu Dickens proszę nie stresować partnerki, ani mnie. Badanie nie będzie wtedy poprawne. Jeżeli nie potrafi się Pan opanować, proszę wyjść i poczekać za drzwiami.

Danny się uspokoił, choć w jego oczach widać było wciąż tą nienawiść. Musiał się znać z okulistą. Ta toksyczność nie wzięła się pewnie znikąd.
Poza tym mężczyzna znał jego imię i nazwisko.

Gdy doktor w końcu odwrócił się twarzą w twoją stronę, wydałaś z siebie ciche, przytłumione ,, och".

-Coś się stało?

-Ja... Znaczy.

-Chodzi o moje oczy?

-T-Tak. Tak o to chodzi.

-Rozumiem. Proszę to zignorować, bo przyzwyczaić się pani pewnie nie zdąży.

-Ale... pan widzi?

-Spokojnie. Wszystko widzę doskonale. Nie ma się czym martwić.

-Ale panie doktorze! Pan nie ma ani tęczówek, ani źrenic. Same białka!
Jak mam być spokojna gdy bada mnie ktoś kto nic nie widzi!?

Mężczyzna odsunął się od ciebie. Nawet nie zauważyłaś, że sama wstałaś w przypływie złości. Dickens stał w kącie pokoju i obserwował wszystko. Teraz był dziwnie spokojny, a może nawet... Rozbawiony?

Ocean Eyes Height (Daniel Dickens X Reader) | Satsuriku No Tenshi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz