Nocne rozmowy Aleca Lightwooda

376 22 0
                                    

Alec leżał w swojej małej sypialni w Instytucie, przez odsłonięte okno wpadały nocne światła wielkiego miasta, rzucając na ściany cienie. Zwinięta kołdra zaplątała się między jego nogami, kiedy starał się znaleźć wygodną pozycję. Chociaż od dłuższego czasu próbował, nie był w stanie zasnąć. Jak mógłby, kiedy po jego głowie krążyły grzeszne myśli?

Dreszcz przyjemności przeszył jego ciało na samo wspomnienie dotyku.

Gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu mu powiedział, że będzie czuł się tak dobrze w czyichś ramionach, że żadne cielesne przyjemności nie będą mu obce, zwykle nieśmiały Alec Lightwood z pewnością by się zarumienił. A potem go wyśmiał. Zwykle jego policzki pokrywały się purpurą na samo wspomnienie tego, co Jace wyprawiał ze swoją jednonocną randką w klubowej toalecie. Lub jak daleko pod sukienkę Isabelle zawędrowały ręce przypadkowego chłopaka, kiedy bawili się na parkiecie. Nie, żeby Alec miał coś przeciwko temu. W gruncie rzeczy cieszył się, że jego rodzeństwu wiedze się w sferze miłosnej, tylko na Anioła, wolał, żeby jego dziewictwo zostawili w spokoju. Tłumaczył sobie swoje reakcje tym, że jeszcze nie do końca oswoił się ze swoją orientacją i minie jeszcze trochę czasu, zanim pomyśli na poważnie o spotykaniu się z kimś. Któregoś wieczoru, po kolejnej nieudanej randce w ciemno, postanowił bardzo dobitnie to swojemu rodzeństwu wyłożyć. Wydawało się, że zrozumieli lekcję i już więcej nie próbowali go z nikim zeswatać.

Przynajmniej do czasu, kiedy zupełnym przypadkiem znalazł się na przyjęciu pewnego bardzo intrygującego i bardzo, bardzo seksownego czarownika. Już samo patrzenie na niego tamtej nocy sprawiło, że Alec przepadł bez reszty. Był smukły i wysoki, jego wyzywający strój odsłaniał mnóstwo skóry w kolorze karmelu, która mieniła się brokatem. Ostre, lekko egzotyczne rysy twarzy dodawały mu tajemniczości, a jego oczy... Alec nie był w stanie oddychać. Nawet nie chciał. Wystarczyło, że te wspaniałe oczy w kolorze płynnego złota przeszywały jego duszę na wskroś.

Nigdy by się nie spodziewał, że zwróci na siebie uwagę kogoś takiego. Nie uważał się za przystojnego. Właściwie, to rzadko kiedy przywiązywał uwagę do swojego wyglądu. Był Nocnym Łowcą, miał być szybki i skuteczny, to, w co był ubrany ani jak się prezentował nie miało żadnego znaczenia. Właśnie dlatego, stojąc w sercu klubu pośród osaczających go z każdej strony kolorowych świateł, nie mógł uwierzyć, że to właśnie jego ten piękny, hipnotyzujący mężczyzna wybrał sobie na towarzystwo tej nocy. I jak się później okazało, nie tylko tej, ponieważ po długiej rozmowie i kilku wypitych drinkach, czarownik wymusił na nim kolejne spotkanie.

Właśnie w taki sposób, mimo wielu obaw, zaczął się z Magnusem widywać. Czasem w sprawach Instytutu, czasem tylko po to, żeby wspólnie coś zjeść i porozmawiać. Nie wiadomo kiedy, ku uciesze Izzy, ich spotkania zamieniły się w prawdziwe randki i Alec mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że pierwszy raz w życiu się zakochał. Głęboko wierzył w to, że również on nie jest Magnusowi obojętny.

Ich pierwszy raz zdarzył się niedługo później i wydawać by się mogło, że to Magnus będzie nalegał, a Alec zapragnie się wstrzymać. Cóż, było zupełnie na odwrót. Lightwood bał się wtedy, że Bane szybko się nim znudzi i odejdzie, dlatego nie mógł czekać. Pragnął, by był jego pierwszym. Chyba nigdy wcześniej nie widział czarownika tak zasmuconego i zranionego, jak w chwili, w której mu o tym powiedział.

- Uważasz, że tak niewiele dla mnie znaczysz, Alexandrze? – wyszeptał mężczyzna.

Alec bał się na niego spojrzeć.

- Nie wiem, Mags. Ja tylko –

- Nie jesteś moim chwilowym kaprysem, spróbuj to w końcu zrozumieć – przerwał mu czarownik, zaciskając swoje długie palce na brodzie Łowcy, zmuszając go do spojrzenia sobie w oczy. – Nie chcę, żebyś szedł ze mną do łóżka tylko dlatego, że boisz się, że cię zostawię. Jak mógłbym, kiedy sprawiasz, że się w tobie zakochuję?

Nocne rozmowy Aleca LightwoodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz