Podczas z drogi z lotniska JFK do nowego mieszkania w dzielnicy Queens rozglądam się mimowolnie, kiedy mogę, po otaczającej mnie przestrzeni. To druga wizyta w Nowym Jorku i, szczerze powiedziawszy, oczekiwałam czegoś innego. Na razie dane mi było spoglądać na wieżowce, a niższe budynki przy ich dość atrakcyjnej architekturze, wydawały się zanikać. Już teraz mogę stwierdzić, że zatęsknię za ulicami Nowego Orleanu, gdzie światła — często porozwieszane na balkonach i tarasach — oświetlały bardziej niż lampy i nadawały ciepłego klimatu. A przynajmniej to ja chadzałam takimi trasami, żeby zapamiętać takie momenty.
Droga zajmuje mi więcej niż przypuszczałam na wzgląd korków, które — ponownie — zaskoczyły mnie swoją długością. W tej samej chwili, kiedy ślamazarnie ruszam samochodem do przodu, robię mentalną notkę o znacznie wcześniejszych wyjazdach do pracy, aby nie być tą, która wiecznie się spóźnia. Sama nienawidzę, gdy ktoś nie respektuje mojego oraz innych czasu, dlatego nie zamierzam po zmianie miejsca zamieszkania odmieniać wyuczonych zwyczajów.
Podejrzewam, że przyzwyczajenie się do nowego klimatu, stylu życia oraz mieszkania zajmie mi dużo czasu. Nigdy nie byłam fanką zmian, dlatego spodziewam się, że droga do znalezienia tutaj domu będzie wyboista. Pocieszam się jedynie tym, iż w Nowym Jorku mam szansę na prestiż. Muszę pokazać sobie — właściwie oszukuję się, że tylko sobie — że potrafię być dobra w tym, co robię. Nie po to spędziłam tyle lat w tym zawodzie, zaczynając dosłownie od zera, odcinając się od wszystkiego, co mogłoby dać mi niezasłużoną rozpoznawalność, aby zaprzepaścić wypracowaną szansę na zabłyśnięcie.
Ale przed tym czekają na mnie wspomniane zmiany — i właśnie à propos ich, czuję się niebywale obco w mieszkaniu, które na ten moment jest moją własnością. To zaledwie drugi raz tutaj i nawet dzisiaj nie mam porządnej okazji do rozeznania się po miejscu, w którym spędzę wiele, wiele nocy. Przez tę przelotną chwilę mogłam jedynie dostrzec, że ubyło kilku rzeczy, oczywiście, bo właściciel na pokaz przedstawił je zapełnione dla uwydatnienia atrakcyjności. Niespecjalnie mnie to przejmuje, rzecz jasna, nie przywiązuję się do tego, co materialne. Wystarczy, aby przestrzeń, z której będę korzystać była dla mnie w jakimś stopniu wydajna. Wszelkie dodatki, bajery, niepotrzebne zabawki wzbogacające wygląd mogę zostawić sobie do kupna na starość, kiedy nie będę miała już sił na ruszenie się poza dom na długi czas.
Wprawdzie moja dzisiejsza wizyta w mieszkaniu kończy się na tę chwilę na zostawieniu toreb i szybkim prysznicu, zanim skierowuję się, po całkowitym odświeżeniu, do nowego miejsca pracy. Przez drogę staram się podczas przerw na wzgląd korków dopracować względnie optymalną minę, która nie zdradzałaby stresu. Wolałabym wyjść na neutralną, jeszcze lepiej, jeżeli wyluzowaną. Ani mi, ani ludziom w departamencie, ani mojemu nowemu partnerowi nie są potrzebne nerwy. Wystarczy, że ta praca sama w sobie potrafi dać porządnie po dupie.
Pod budynkiem, który w rzeczywistości bardziej straszy swoim wyglądem niż na zdjęciach, wyłapuję kilku pracowników gawędzących między sobą. Wypuszczam ze świstem powietrze, zanim skierowuję samochód na parking po prawej stronie od mojego miejsca pracy, a tuż po tym powracam do drzwi głównych. Czuję na sobie wzrok nieznajomych, jednak nie daję po sobie poznać, że w ogóle mnie to obchodzi. To nie jest żaden wybieg, abym odczuwała pochlebienie na wzgląd tej niewielkiej atencji.
Do nozdrzy wkrada się zapach kawy, kiedy przechadzam się kilka metrów po korytarzu, który wydaje się prowadzić do serca słynnego Departamentu Śledztw Kryminalnych w Nowym Jorku. Dostrzegam wiele szklanych drzwi, wielkie okna, które ukazują postacie, których jeszcze nie miałam okazji poznać. Każdy wydaje się znajdować w swoim rytmie dnia, pracując jak w zegarku, co bardzo mi się podoba, ponieważ pomimo pozorów lubię zorganizowaną pracę. Niepotrzebne ekscesy czy lenistwo przy tak odpowiedzialnej pracy według mnie jest karygodne, ale kogo ja będę moralizować, no nie?
CZYTASZ
Women (double trouble)
Short StoryPrzeczucie Eve zawsze się sprawdzało. Nie miała więc obaw na wieść o przeniesieniu z Departamentu Śledztw Kryminalnych w Nowym Orleanie do Nowego Jorku. Traktowała to jako przygodę, która zaprowadzi ją ku większemu doświadczeniu, a na końcu zyska up...