Oboje polubili ciepło swoich ciał do tego stopnia, że nawet brudna pościel i klejąca się skóra nie przeszkadzało im w tym, aby przespać całą noc, wlulając się w siebie najmocniej jak tylko potrafili. Ich nogi były znowu splecione ze sobą, jakby chcieli mieć pewność, że nie obudzą się sami.
Silne ramiona Yoongiego obejmowały blondyna bez żadnej przerwy, pozwalając mu czuć się bezpiecznie. Starszy z nich miał w zwyczaju wstawać wcześnie rano, ale nawet, gdy jego oczy się otworzyły, wolał po prostu dalej tulić do siebie swojego ukochanego z lekkim uśmiechem na twarzy.
Nie liczył upłwających godzin, ani czasu, który spędził na obserwowaniu tego śpiącego słodziaka, któremu włoski opadały prosto na oczy. Za każdym razem, kiedy Taehyung mruczał coś przez sen, z ust bruneta wydobywał się cichy śmiech.
Nawet, gdyby Seokjin miał im wparować zaraz do pokoju, on nie zaprzestałby tych wszystkich czynności.
Wreszcie Kim zmarszczył lekko nos i powoli otworzył oczy, od razu dostrzegając uśmiechniętego ochroniarza. Starszy kiedy tylko dostrzegł jego spojrzenie na sobie, cmoknął go przelotnie w nosek, opierając o siebie ich czoła.
— Dzień dobry, księżniczko — szepnął, uśmiechając się szeroko.
Taehyung już dawno temu pokochał ten uśmiech całym swoim sercem, ale teraz, gdy wiedział, że ten jest przeznaczony tylko dla niego, kochał go jeszcze bardziej. Uwielbiał Mina podczas uśmiechu, bo jego zdaniem wyglądał wtedy po prostu słodko, zrzucając do końca maskę groźnego ochroniarza.
On po prostu zdawał sobie sprawę, że ten Yoongi jest zarezerwowany tylko dla niego i podobało mu się to jak nic innego na świecie.
— Dzień dobry, kotku — odpowiedział, przysuwając się do Mina jeszcze bliżej, chociaż między ich ciałami nie można byłoby zmieścić już nawet kartki papieru.
Oboje chcieli być już tacy zawsze, uśmiechnięci i szczęśliwi. Jednak tylko jeden z nich wiedział, że już niedługo staną przed próbą, z której mogą wyjść razem, albo oddzielnie. I tego dnia bał się najbardziej na świecie.
— Nie sądzisz, że pora już wstać? — zaśmiał się, kiedy Kim zamknął powolnie oczy, zarzucając jedną nogę na biodro partnera.
— Przecież jest sobota, Yoongiś. Nie mam nic do roboty. Ty też zresztą nie, więc po co mam wstawać? Zostańmy w łóżku do jutra — wymruczał, na co ochroniarz zaśmiał się cicho.
Wiedział, że taka wersja Taehyunga jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla niego i ten fakt strasznie go cieszył.
Pomimo tego, że wiele milionów dziewczyn na świecie ma jego chłopaka na tapecie, czy na plakacie nie był dla niego problemem. One miały jego wersję, którą stawał się za aparatem, czy kamerą. Yoongi miał w stu procentach prawdziwego chłopaka, który przy nim nie musiał nikogo udawać.
Tym Tae nie zamierzał dzielić się z nikim, chodźby ktoś zaproponował mu wszystkie pieniądze świata. Bo jego Tae był wart o wiele więcej.
— Zgoda, ale pod jednym warunkiem — powiedział, powodując, że piosenkarz natychmiast podniósł na niego swój wzrok. — Najpierw zmieniamy pościel i idziemy pod prysznic.
— Nie chce mi się — szepnął, po chwili cicho ziewając.
— W takim razie ty wstań, ja zmienię pościel i zaraz zaniosę cię pod prysznic, dobra? — zaproponował, a Kim skinął jedynie głową na potwierdzenie.
Niechętnie wyplątał się z objęć swojego rycerza, chociaż wiedział, że za chwilę i tak wróci do tej pozycji. Żaden z nich nie zamierzał silić się na zakładanie bielizny, skoro zaraz i tak mieli wylądować w łazience.
Piosenkarz usiadł na podłodze, uważnie obserwując każdy ruch swojego ochroniarza z lekkim uśmiechem na twarzy. Każdy ruch Yoongiego był dla blondyna po prostu idealny i gdyby ktoś powiedział inaczej, był gotowy kłócić się z nim do upadłego.
Patrzył jak mięśnie ochroniarza napinają się prawie z każdym jego ruchem, obserwował jego umięśnione plecy, podziwiając przy okazji szerokie ramiona, na których tak bardzo uwielbiał się wieszać.
Bez zastanowienia mógł powiedzieć, że zakochał się w każdej najmniejszej części tego faceta.
W czekoladowych oczach, w których tonął za każdym razem, gdy tylko w nie spojrzał.
W szczupłych dłoniach, które uwielbiał łączyć w jedność ze swoimi i obserwować jak idealnie razem wyglądają.
W klatce piersiowej, delikatnie pokrytej paroma bliznami, które sam wiele razy już obcałowywał.
W tych puszystych włosach, które kochał lekko ciągnąć podczas głębszych pocałunków.
W miękkich i stanowyczych wargach, które tak idealnie smakowały i cudownie pasowały do jego ust.
Kochał jego nos, korzystając za każdym razem z tego, gdy Yoongi pozwalał mu się trochę nim pobawić.
Był szczęśliwy. Był tak cholernie szczęśliwy z facetem, który miał być przecież tylko jego pieprzonym ochroniarzem, a tymczasem okazał się Minem Pieprzonym Ideałem Yoongim i wszystko się pokomplikowało.
Bo wystarczyło jego jedno spojrzenie, żeby Taehyung był cały jego i muzyk doskonale wiedział, że właśnie tak było.
— Idziemy — usłyszał głos bruneta zaraz przy swoim uchu, po czym poczuł jak Yoomgi unosi go powoli do góry.
Nie zamierzał zaprzeczać, ani się w żaden sposób szarpać. Zamiast tego splótł swoje dłonie razem na karku partnera, grzecznie pozwalając się zanieść pod prysznic. Jednak nawet w łazience, po odkręceniu wody, Min nie zamierzał postawić Tae na ziemię, jedynie zmieniając jego pozycję tak, by był do niego przodem.
Jego dłonie podtrzymywały młodszego za uda, podczas gdy on sam postanowił oprzeć swoje nogi o biodra bruneta. Blond głowa wylądowała natomiast w zagłębieniu szyi drugiego mężczyzny, łaskocząc ją lekko oddechem.
Krople wody swobodnie spływały po ich ciałach, ale oni nie zamierzali odsunąć się od siebie nawet na krótką sekundę. Oboje uśmiechali się szeroko, przypominając sobie w myślach, co kochają w sobie nawzajem najbardziej.
Jednak chyba u obojga na pierwszym miejscu znalazło się to, że najbardziej kochają, kiedy mogą być najbliżej siebie jak to tylko możliwe.
CZYTASZ
Blood Sweat & Tears | Taegi
Fanfic☆ You've got my heart and I've got your soul But are we better off alone? With every battle we lose a little more Remember everything that we'd die for You are everything that I'd die for ☆ Podczas koncertu znanego idola, Kim Taehyunga na stadionie...