Rozdział VIII

64 3 1
                                    

Media: Nickelback - How You Remind Me

Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę się w tak popapranej sytuacji. Obudziłam się rano z potwornymi wyrzutami sumienia. Cholera jasna! Co ja robię ze swoim życiem? Spojrzałam na śpiącego obok Zacka. Jego włosy delikatnie opadały mu na czoło, a na ustach kształtował się uśmiech. Chciałabym być tak zadowolona jak on w tej chwili, ale nie mogę. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. Wiem, że to James mnie zdradził, ale ja wcale nie byłam lepsza pocieszając się Zackiem. Nie powinnam była iść z nim do łóżka. No ale cóż... czasu nie cofnę.

Rozejrzałam się wokół sypialni Zacka, bo nocą jakoś nie szczególnie zwracałam uwagę na otoczenie. Ściana na przeciwko wejścia była przeszklona, a za oknem, tak jak z salonu rozpościerał się widok na Nowy Jork. Ściany były szare poza tą, przy której stało łóżko. Ona była obita mahoniowym drzewem. Na ścianie naprzeciwko łóżka wkomponowany był nieduży, elektryczny kominek, w drewnianym obiciu. Obok łóżka było dwoje drzwi. Jedne zapewne do garderoby, a drugie do łazienki.

Delikatnie wstałam z łóżka, kierując się w stronę łazienki, tak, by nie obudzić Zacka. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek z wodą. Zimne krople zaczęły lecieć z deszczownicy i już po chwili czułam się nieco rozluźniona.

Zeszłej nocy chyba nie postąpiłam zbyt rozsądnie. Nie powinnam była ulegać Zackowi. To co było między nami kilka lat temu, już nigdy nie powinno się powtórzyć. Nie wiem co Zack sądzi o tej sytuacji, ale jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji, jest zapomnieć o tym, co się stało. To byłoby absurdalne, gdybym miała teraz utrzymywać jakikolwiek kontakt z Zackiem. Przecież nie wrócimy do siebie, jak za starych, dobrych czasów, a nie widzę sensu, żebym miała z nim utrzymywać jakąkolwiek inną relację.

Chciałam zakręcić wodę z zamiarem wyjścia spod prysznica, kiedy poczułam na swoich biodrach męskie dłonie. O cholera. Zastygłam w bezruchu nie będąc pewna, co powinnam zrobić. Chciałam zaprotestować, powiedzieć Zackowi, żeby wyszedł, ale on zaczął składać delikatne pocałunki na moich ramionach. Jeszcze przed chwilą chciałam stąd wyjść i zapomnieć o wszystkim, ale gdy Zack jest w pobliżu, tracę zdrowy rozsądek. Powoli odwróciłam się i położyłam dłonie na jego piersi, a on przeszedł z pocałunkami na moją szyję.

-Zack przestań- delikatnie próbowałam go odepchnąć, ale on ani drgnął. -Zack..- mój zachrypnięty głos lekko zadrżał. Cholerny, zdradziecki głos.

-Przecież widzę, że ci się to podoba Meg- powiedział nie odrywając się ode mnie. Miał rację. Miał pieprzoną rację. Podobało mi się to, jak mnie całował i jak jego ręce błądziły po moim ciele.

-My... nie powinniśmy Zack. To wczoraj też nie powinno było się zdarzyć- chłopak oderwał swoje usta ode mnie i spojrzał mi w oczy.

-Podaj mi choć jeden powód, dlaczego nie powinniśmy- ujął moją twarz w swoje dłonie.- Jeden, jedyny powód..- mówił niemalże przy moich ustach.

Spojrzałam w jego oczy, które płonęły czystym pożądaniem i już wiedziałam, że jestem na straconej pozycji. Kolejny raz zatraciłam się w Zacku. To on przejął kontrolę nad sytuacją, a ja wiłam się z przyjemności jaką mi dawał.

Wiem, że nie powinnam się na to zgadzać, ale to było silniejsze ode mnie. Rozum mówił nie, ale pragnęłam go całym swoim ciałem i jedyne co się wtedy liczyło to, że on pragnął mnie.

***

Stałam oparta o ciało Zacka, a on podtrzymywał mnie w pasie, bo nie byłam w stanie ustać na własnych nogach. Po przyjemności, jaką mi zafundował, nogi miałam jak z waty. Oboje oddychaliśmy głęboko, próbując uspokoić bicia naszych serc.

Powoli wracałam do siebie, a rzeczywistość znowu zaczęła mi uderzać do głowy. Jesteś popieprzona Meghan. Spojrzałam na Zacka chcąc mu powiedzieć coś, co powinnam już dawno, ale zdziwił mnie wyraz jego twarzy, taki jakby przerażony.

-Meg..- podniosłam głowę dając mu znak, by kontynuował.- My.. no wiesz, nie zabezpieczyliśmy się.

-Nie masz się o co martwić. Mam wszczepiony implant antykoncepcyjny- widziałam jak oddycha z ulgą. Zebrałam się na odwagę i w końcu powiedziałam to, co należało już dawno. -Zack..- zaczerpnęłam głęboki oddech i odsunęłam się na nieznaczną odległość, jedną dłoń trzymając nadal na jego piersi. -My.. to- powiedziałam wskazując palcem pomiędzy nas.- To nigdy nie powinno było się zdarzyć- dokończyłam i wyszłam spod prysznica. Zabrałam ręcznik z szafki i udałam się do pokoju po swoje rzeczy. Na szczęście Zack nie wyszedł za mną. Pewnie nie takiej reakcji się spodziewał.

Zebrałam z podłogi swoje ubrania i ruszyłam do pokoju gościnnego, w którym wczoraj próbowałam zasnąć. Szybko się ubrałam i już chciałam wychodzić, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam przy sobie telefonu ani kluczyków od samochodu. Skoro nie ma ich tutaj, w sypialni Zacka też na pewno nie, więc pewnie zostawiłam je wczoraj w salonie. Zeszłam po schodach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Rzeczywiście, moje zguby leżały na kanapie w salonie. Włożyłam je do tylnych kieszeni moich spodni. Kierując się do wyjścia przechodziłam obok kuchni, w której oparty o blat stał Zack. Pewnie przyszedł tu, kiedy się ubierałam. Wokół bioder miał owinięty ręcznik a w dłoni trzymał szklankę z jakąś cieczą. Nie byłam pewna czy to alkohol, ale na to wyglądało. Przez chwilę chciałam podejść i powiedzieć głupie "przepraszam", ale szybko pozbyłam się z głowy tego pomysłu. Jedynie rzuciłam mu przelotne spojrzenie, które nie wyrażało kompletnie nic. Za to jego wzrok był pełen rozczarowania i niedowierzania. Czego on się spodziewał? Że będziemy tworzyć super związek, jak gdyby nigdy nic?

Zatrzymałam się przy drzwiach, żeby naciągnąć trampki na stopy. Czekałam, aż drzwi do tej przeklętej windy się rozsuną, kiedy Zack zstąpił mi drogę.

-Naprawdę wyjdziesz teraz stąd, jak gdyby nigdy nic?- stanął w takiej pozycji, że uniemożliwił mi wejście do windy.

-A czego ty się spodziewałeś, co? - nie wiem czemu, ale zaczęła wzbierać we mnie nienawiść. Nie tylko na Jamesa, ale też na Zacka, za to co zrobił mi kiedyś. Za to, że też mnie zdradził.

-Proszę cię, zostań. Porozmawiajmy.

-Porozmawiajmy o czym Zack? My już nie mamy o czym rozmawiać. Tematy do rozmów skończyły nam się pięć lat temu, a to co stało się wczoraj i dziś, nie powinno było się zdarzyć. To była tylko chwila słabości z mojej strony i ty doskonale o tym wiesz. Więc teraz proszę cię, daj mi przejść i zapomnij o tym, co się stało.

Już chciałam się przepychać obok, kiedy poczułam, że w kieszeni zawibrował mi telefon. Dziwne. Nie przypominam sobie, żebym go wyciszała. Sięgnęłam ręką do tylnej kieszeni i odblokowałam urządzenie z zamiarem przeczytania wiadomości.

Od: Eveline
Treść: Będę u ciebie za godzinę. Dziś chcę na ostro po tym jak mnie wypościłeś przez ostatnie dwa dni. Bądź gotowy skarbie <3

Dopiero po przeczytaniu wiadomości dotarło do mnie, że to telefon Zacka, a nie mój. Może w takim razie mój został w samochodzie. Oby. Zack cały czas wpatrywał się we mnie bez słowa, a ja dopiero po chwili odzyskałam rezon. Wręczyłam mu telefon w dłoń i dzięki temu mogłam przejść swobodnie do windy. Wcisnęłam przycisk na poziom -1. Chłopak dopiero po chwili się ocknął, jakby dotarło do niego co się właśnie stało, ale na jego reakcję było już za późno. Drzwi od windy zaczęły się zasuwać i jedyne co mu jeszcze powiedziałam to:

-Nic się nie zmieniłeś, Zack.


***************

Hej wszystkim!
Na wstępie przepraszam, że strasznie długo nie było rozdziału, ale kompletnie nie miałam weny. Postaram się, żeby kolejne rozdziały pojawiały się częściej, ale nic nie obiecuję.

Do następnego!

You Really Blew This LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz