Rozdział 7

41 2 2
                                    


Podróż minęła nam dość szybko, bo głównie rozmawiałyśmy o tym jak nasze życie szybko uległo zmianie. Rozalia nie mogła pojąć, że ma numer i jest umówiona z Norbertem na piątkowy wieczór. Cieszyłam się że w końcu jest szczęśliwa. 

Wróciłam do domu i poszłam pod prysznic, o którym marzyłam od dobrych kilku godzin. Wychodząc z łazienki zrobiłam sobie coś do jedzenia i poszłam powtarzać materiał i przygotować się na jutrzejszy dzień na uczelni. Naukę przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Był to Tomek. Martwił się o mnie, bo nie dzwoniłam do niego a Rozalia już podobno dawno poimformowała Norberta, że szczęśliwie wróciła do domu. To było słodkie, że się tak o mnie martwi, ale no bez przesady. Gdy się z nim pożegnałam wróciłam do nauki, ale nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy i postanowiłam coś zjeść.Zabrałam telefon z sobą, bo chciałam zobaczyć co działo się w świecie przez pół dnia, które przespałam. 

W momencie kiedy otwarłam jedną ze stronę z informacjami sportowymi łyżka którą trzymałam wypadła mi z ręki. To nie może być prawda! Pobiegłam do sypialni szybko się przebrać i ruszyłam w kierunku Katowic. "Tomek ma kontuzję. Jadę do Katowic, do szpitala". Napisałam tylko do Rozalii, by się o mnie nie martwiła. "Jadę z tobą". Momentalnie przyszła odpowiedź. Ona nigdy mnie nie zostawi.

- Wysiadaj ja kieruję- otworzyła drzwi auta z hukiem

-Przestań, dam radę- odpowiedziałam jej z trzęsącym głosem.

-Nie wygłupiaj się. Jesteś cała roztrzęsiona. Pozabijasz nas!- okej, ten argument mnie przekonał. Zmieniłam miejsce, ale i tak spać nie mogłam. Strasznie się bałam o Tomka.

Dojechałyśmy kilka godzin później. Na dworze już robiło się jasno. Nie mogłam dłużej czekać i pobiegłam w stronę szpitala, zanim Rozalia zaparkowała. 

-Dzień dobry, jestem dziewczyną Tomasza Fornala, gdzie mogę go znaleźć?- pani w recepcji wyglądała na miłą, ale miała już dość na dzisiaj.

- Prosto w na końcu korytarza w lewo.  Ostatni pokój- uśmiechnęła się

-Dziękuję- nie czekając na odpowiedź pobiegłam w stronę wskazaną przez pielęgniarkę.

-Tomek!- podbiegłam do chłopaka

-Daj mi spokój- prychnął tylko i odwrócił głowę

- Ale ja specjalnie tutaj jechałam by cię wesprzeć. Wsiadłam w samochód jak tylko się dowiedziałam że masz kontuzję

-Jak tylko się dowiedziałaś?!- podniósł głos- Wydzwaniałem do ciebie, pisałem sms'y. A ty nie raczyłaś nawet odpisać! Ja tu cierpię, mam zerwane ścięgno, a ty Bóg wie co robisz przez cały dzień! Tak mnie kochasz?! A dopiero na drugi dzień przyjeżdżasz? Ja dziękuje za taką miłość! Lepiej wyjdź i rób to co wcześniej zanim tu przyjechałaś już ci nie przeszkadzam skoro i tak już telefonów nie odbierasz.

- Tomek, ale ja zasnęłam telefon miałam wyciszony, jaa, jaa ja przyjechałam od razu jak dowiedziałam się  o oo o  tym wypadku. Wsiadłam w auto bez namysłu, kochanie..- nie wiedziałam co mam powiedzieć, byłam strasznie zaskoczona, że chłopak tak na mnie naskoczył. 

- Idź sobie- mruknął w moim kierunku. Rozpłakana wybiegłam z sali. 

-Jedziemy do domu.- Powiedziałam tylko widząc wchodzącą do szpitala Rozalię. A ta zaraz ruszyła za mną. Zatrzymałam się dopiero na jakieś ławce w parku niedaleko szpitala.

-Lili co jest?- usiadła obok mnie Rozalia

-On, on on mi kazał tak po prostu wyjść nakrzyczał na mnie że nie odbieram telefonów, rzucił mnie tak bez powodu. Rozumiesz?- rozpłakałam się w ramionach Rozalii

- Ale jak to? Zostawił cię bo nie odbierasz telefonów? Co za dupek- zdenerwowała się- Jeśli zostawił cię tylko dlatego to nie był ciebie wart.

-Może masz rację. To wszystko za szybko się potoczyło.- uspokoiłam się- To koniec. Chodź wracajmy już. Dziękuje że jesteś.- przytuliłam jeszcze raz moją przyjaciółkę. 

Podczas jazdy Tomek próbował się jeszcze do mnie dodzwonić, ale ja wyłączyłam telefon. W domu czekał na mnie Konrad z wielką paką czekoladowo-miętowych lodów. Widząc go rozpłakałam się i mocno wtuliłam w jego umięśnione ramiona. Rozalia opowiedziała mu wszystko w drodze. Szybko się uspokoiłam i miło spędziliśmy wieczór we trójkę śmiejąc się i komentując oglądane filmy. Cieszę się że mam takich wspaniałych przyjaciół, którzy w każdej chwili są przy mnie i wspierają największą niezdarę na świecie (mnie).  Rano obudziłam się z łyżką brudną od lodów na twarzy. Poszłam do łazienki starannie omijając Konrada na sofie i Rozalię na dywanie. Widząc swoje odbicie w lustrze delikatnie się przeraziłam ale obiecałam sobie, że od dzisiaj będę wystrzałową laską, której jeszcze na świecie nie było. Po prysznicu zrobiłam sobie mocny makijaż, ale nie przekraczał on plastikowych granic. Ubrałam jeszcze białą bluzkę z dużym wiązanym dekoltem i jeansy z przetarciami na kolanach. Podobał mi się efekt. Gdy wyszłam poczułam piękny zapach jajecznicy, którą Konrad zawsze robi gdy zostaje u mnie na noc. Szybko zjadłam i ruszyłam na uczelnie, a później na zmianę do kawiarni. 

-Zamknijcie mi mieszkanie, a klucze zabierzcie ze sobą- krzyknęłam jeszcze zanim wyszłam- Dziękuję kocham was!- nie słyszałam już odpowiedzi, bo zatrzasnęłam za sobą drzwi. Dopiero kiedy wyszłam z bloku chwyciłam telefon do rąk. Zdziwiłam się widząc ponad 50 nieodebranych połączeń od Fornala i 30 wiadomości. Nie zamierzałam ani oddzwaniać, ani odpisywać. Koniec to koniec. Zresztą sam tak zdecydował. 


******

Naszła mnie nieoczekiwana wena :D 

Do następnego!! ;**

Przypadek? Nie sądzę.Where stories live. Discover now