Rozdział 39

637 41 20
                                    

Gdy wpadam do domu od razu wyciągam telefon z kieszeni i już mam zamiar zadzwonić do Georga, ale na kanapie w salonie widzę zgarbioną postać, pogrążoną w cieniu.

Powoli zbliżam się do brata i siadam obok niego.

- Gdzie byłaś? - pyta cichym, niespokojnym głosem.

- U Mycrofta - odpowiadam - Nie wiedziałam, że ty też u niego byłeś.

Na chwilę w domu zapada głucha cisza, przerywana jedynie przez samochody, pędzące po ulicach i nasze oddechy.

- Aileen...dziękuję, że chcesz mi pomóc - mówi George w końcu - Ale nie powinnaś się w to mieszać.

Odwracam głowę w jego stronę i spoglądam na jego twarz. Niewiele dostrzegam, bo panuje tutaj mrok, ale mimo wszystko wyciągam rękę i dotykam jego włosów.

- Robię wiele rzeczy, których robić nie powinnam. Kłamię, piję, jeżdzę samochodem po pijaku i kłócę się z facetami. Zastrzeliłam byłego narzeczonego. I teraz znów robię coś, czego nie powinnam robić, George. Ale jesteś moim bratem i nie pozwolę ci walczyć z nimi samemu. Nie wiem, czemu zadałeś się z tymi terrorystami, nie wiem czemu ci grożą, ale ci pomogę. Bez względu na wszystko. Rozumiesz mnie?

Gładzę jego blond włosy i posyłam mu lekki uśmiech, a on po chwili obejmuje mnie ramionami i zamyka w szczelnym uścisku.

- A co z Mycroftem? - pyta po chwili, głaszcząc mnie po plecach i cały czas przytulając.

Wdycham jego zapach i przez sekundę zastanawiam się nad odpowiedzią.

- Nic - mruczę - Jest dupkiem. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. I teraz już wiem...

- Masz rację...

Odsuwam się od Georga i odwracam w stronę drzwi, które zapomniałam zamknąć, gdy weszłam do domu.

W progu widzę Holmesa, nonszalancko opartego o framugę i spoglądającego na mnie wyczekująco.

Na jego widok zaciskam zęby i biorę głęboki wdech. W jednej strony wygląda wspaniale w tym garniturze, a z drugiej...nie mogę się powstrzymać, gdy wstaję z kanapy i biegnę w jego stronę.

- Aileen... - szepcze.

Biorę zamach i z całej siły policzkuję go. I potem znowu.

- Po co tu przyjechałeś? - warczę ostrym jak brzytwa głosem.

- Bo powiedziałaś mi prawdę i to...zabolało. Pozwól mi naprawić swój błąd - mówi, pocierając zaczerwieniony policzek.

- Mam uwierzyć, że masz wyrzuty sumienia?

- Nie mam wyrzutów sumienia. Po prostu zrozumiałam, jak bardzo nienawidzę, kiedy się na mnie gniewasz...

- Gniewam? - pytam głośno - Gniewam?! Ja jestem wściekła! Myślisz, że jeśli tu przyjedziesz i powiesz parę słodkich słówek, to ci wybaczę? Zawiodłeś moje zaufanie, Mycroft. I nawet, jeśli ci wybaczę, to nigdy nie zapomnę.

- A wybaczysz? - pyta, zaglądając mi głęboko w oczy.

- To zależy, co zrobisz, żeby pomóc mojemu bratu.

- Skąd wiesz, że jestem tutaj, żeby wam pomóc?

Znowu zaciskam zęby i cichym głosem mówię:

- George, idź do samochodu. Poczekaj tam na mnie. Zaraz jedziemy...

O dziwo, wychodzi, zamyka za sobą drzwi. W domu znowu zapada cisza.

- Jeszcze raz zabaw się ze mną w ten sposób, a nie będę się hamować. Pamiętasz, co stało się z Tomem? - odzywam się, patrząc w zimne oczy Holmesa.

- Masz zamiar mnie zabić? - posyła mi leniwy uśmiech, a ja cały czas utrzymuję kamienną maskę.

- Nie wierzę, że przyjechałeś tu z dobroci serca.

- Wierz w co chcesz, ale teraz powiem ci coś, w co napewno nie uwierzysz - kładzie mi dłoń na ramieniu i jego twarz znowu staje się poważna - Mam gdzieś twojego brata. Przyjechałem tu dla ciebie. Bałem się, że zrobisz coś głupiego i nie mogłem znieść tej myśli. Sam nie wiem, kiedy to się zaczęło, ale nie jesteś mi obojętna, Aileen. Może nigdy nie byłaś; sam nie wiem. Ale od jakiegoś czasu...wierzyłem, że...istnieje coś takiego jak bratnie dusze. I mam wrażenie, że cząstka ciebie żyje we mnie. Nie wiem dlaczego i jak długo, ale może pisane było nam się spotkać - jego palce z zaskakującą delikatnością owijają się wokół moich włosów - Bo każdej nocy myślę tylko o tobie...o nas...

- Mycroft - mówię cicho - Czemu teraz mi to mówisz?

- Bo próbuję ci wytłumaczyć, dlaczego tu jestem...

Po tych słowach nie wytrzymuję.

Przysuwam się do niego, a nasze usta się stykają. Ten pocałunek jest ciepły i krótki, ale gdy w końcu się od siebie odrywamy, czuję jego oddech na swojej skórze.

Przeraża mnie jak szybko mój nastrój się zmienił.

Zamykam oczy, w których nieświadomie zebrały się łzy i opieram głowę o jego klatkę piersiową. Czuję uderzenia jego serca.

I wtedy pada strzał.

Tak, wiem. Długo mnie nie było, przerwałam w najlepszym momencie. Wiem. Jestem okropna😂
Ale taka to już wredna natura...
Można pytać kiedy next, ewentualnie składać reklamację...

I'm serious, Mr. HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz