Kilka dni później Angela znalazła pracę w szpitalu polowym w jednym z bardziej niebezpiecznych miejsc jakie mogła wybrać. W samym centrum wojny omnicznej. Czemu? Brakowało tu sanitariuszy i nikt więcej nie chciał się zgłosić ze względów bezpieczeństwa, a znajdowało się tu najwięcej potrzebujących.
- Doktor Ziegler, mamy nowych rannych. - Powiedziała jedna z sanitariuszek.
Nanoboty Angeli szybko się skończyły. Zostawiła sobie jeszcze parę aby w razie możliwości przeprowadzić inżynierię wsteczną. W chwili obecnej nie miała na to ani środków, ani narzędzi.
- Już biegnę! - Krzyknęła kończąc nastawianie ręki jednego z walczących cywilów.
W tej pracy nie miała czasu by myśleć o innych sprawach, a wieczorami i w nocy spała by mieć siły na kolejne wyzwania, które niosły za sobą następne dni.
- Doktor Ziegler? - Usłyszała męski głos za swoimi precami.
- Słucham? - Zerknęła za siebie i zobaczyła mężczyznę w mundurze generała, po czym kontynuowała opatarywanie głowy rannego.
- Jestem William Sigler, generał jednostki Brytyjskiej...
- Wiem kim pan jest. - Przez chwilę mężczyzna wyglądał na zaskoczonego.
- Hm... Rozumiem. Planujemy powstanie. Potrzebujemy pani oraz pani wynalazków by wszystko się powiodło. Dzięki temu ludzie będą bezpieczni. Doskonale wiem, że jest pani pacyfistką, jednak jeśli nie pokonamy omników rannych i martwych będzie przybywało.
Angela zawiązała bandaż i odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Wybacz generale, jednak nie mam wystarczających środków i narzędzi do ponownego skonstruowania nanobotów. Gdyby nie ten fakt, już dawno wszyscy ci ludzie którzy się tu znajdują byliby zdrowi.
- Proszę się o to nie martwić, doktor Ziegler. Zapewnimy pani wszystko co tylko potrzebne.
Angela spojrzała na niego zaskoczona.
- Dobrze, w takim razie będę w stanie wam pomóc. - Odparła po chwili. - Kiedy zaczynamy przygotowania i samo powstanie?
- Przygotowania od zaraz. Powstanie planujemy na następny tydzień. Zdąży pani przygotować sprzęt?
Angela westchnęła.
- Myślę, że tak.
- Świetnie, w takim razie zapraszamy panią do samochodu. - Powiedział, a kilku żołnierzy przyszło ją przeprowadzić niczym ochroniarze.Moira wyciągnęła królika z klatki i włożyła go do szklanego pomieszczenia połączonego z dość sporą maszyną. Włączyła ją i przyglądając się mu uważnie zapisywała wszystkie spostrzeżenia.
- Moira! - Usłyszała głos Sombry.
Dołączyła do nich kilka dni temu i strasznie uczepiła się O'Deorain, co wyprowadzało ją z równowagi.
- Hm?
- Spójrz!
Moira zrobiła to niechętnie i zdziwiła się, gdy nie dostrzegła irytującej istoty.
- Gdzie?
- Boop. - Dotknęła nos O'Deorain pojawiając się przed jej oczami. - Podoba ci się moja nowa umiejętność? Mogę być niewidzialna!
- Cudownie. - Powiedziała bez większych emocji. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj.
Wróciła do pracy. Wyłączyła maszynę i spojrzała na królika który pozbawiony był sierści. "Co jest nie tak?"
- Jasne, masz to jak w banku!
- Wspaniale. - Pobrała próbkę skóry zwierzaka.
Czuła jak Sombra patrzy jej przez ramię.
- Przestań.
- Ale co?
- Rozpraszasz mnie... - Czuła jak się w niej gotuje.
- Sombra, mogłabyś w końcu zrobić coś użytecznego i umrzeć? - Obie spojrzały w stronę niebieskawej kobiety, czyli Widowmaker.
- Oj Amélie... - Uśmiechnięła się młoda dziewczyna. - ...Przecież wiem, że mnie uwielbiasz.
- A ty dobrze wiesz, że nie żartuje i jeśli nie znikniesz mi z oczu za 30 sekund rozwalę ci jeb.
- Potrzebujecie mnie bardziej niż ja was. Ty też o tym wiesz.
- Nikt nie jest niezastąpiony...
- ... Z wyjątkiem mnie. - Podeszła do Amélie i dotknęła jej nos. - Adiós.
Translokalizowała się znikają im z oczu.
- Oh, kiedyś ją zabiję. - Odparła zirytowana Widowmaker.
- Chętnie ci pomogę. - Wymamrotała pod nosem O'Deorain.
- Jak ci idzie, Moira?
- Niezbyt dobrze. Nie rozuniem co jest nie tak.
O'Deorain przypomniała sobie jak nawzajem pomagały sobie z Angelą, gdyż spojrzenie z innej perspektywy często pomagało zrozumieć popełniany błąd. Czuła jak kolejny raz jej serce pęka z żalu.
- Lepiej się pośpiesz. Armia Brytyjska szykuje się na powstanie przeciwko omnikom. Trzeba będzie utrzymać chaos wśród ludzi. Niech panika trwa. - Uśmiechnęła się.
Moirze trudno było uwierzyć, że ta kobieta była kiedyś normalna.
Podobno w cywilu Widowmaker była żoną Gérarda Lacroix – agenta Overwatch, który dowodził akcjami przeciwko organizacji terrorystycznej Szpon. Po kilku nieudanych próbach wyeliminowania Gérarda Szpon zainteresował się jego żoną – Amélie. Agenci Szponu porwali ją i poddali intensywnemu procesowi przeprogramowania neuronalnego. Złamali ją, odebrali wolną wolę, stłumili osobowość i zaprogramowali jako nieświadomego agenta, gotowego przystąpić do akcji na dany znak. Kiedy agenci Overwatch odnaleźli ją w końcu całą i zdrową – jak się wydawało – i uwolnili, powróciła do normalnego życia u boku męża.Dwa tygodnie później zamordowała Gérarda we śnie.
Po wykonaniu misji powróciła do Szponu, gdzie zakończono proces przekształcania jej w żywą maszynę do zabijania. Została przeszkolona w technikach wywiadowczych, a następnie poddana rozległym modyfikacjom fizjologicznym: drastycznie spowolniono pracę jej serca, co sprawiło, że skóra stała się zimna i sina, a ona sama utraciła zdolność odczuwania ludzkich emocji. Amélie przestała istnieć.
- Rozuniem. - Stwierdziła obojętnie podnosząc w dłoni strzykawkę. - Zawołaj mi proszę Reyesa. Obiecałam mu pewną poprawkę.
Uśmiechnięła się szeroko. Za każdym razem gdy miała pewność, że jej ekspert zadziała jej ciało przechodziły fale przyjemnych dreszczy.
- W porządku. - Odparła Widowmaker wychodząc z małego laboratorium Moiry.
W międzyczasie O'Deorain nabrała fioletową substancję do strzykawki i wypuściła z niej powietrze.
- Wzywałaś mnie. - Powiedział stojąc w drzwiach Reyes.
- Siadaj i ściągnij bluzkę. Pora zacząć twoje ulepszanie.
Wykonał polecenie bez słowa. Moira podpięła mu elektrody do skóry i wlała cały fioletowy płyn w żyły.
- Pamiętasz jak mówiłam ci, że to nie zaboli? - Reyes pokiwał głową. - Kłamałam.
Włączyła prąd w urządzeniu i wstrząsy elektryczne przeszły przez jego ciało wywołując falę krzyków i jęków bólu. Już po chwili Moira wyłączyła aparaturę, a Reyes był w stanie zmienić się w dym i teleportować jak ona. W ten sposób Gabe stał się prawdziwym Reaperem.- Zadowolony z rezultatu? - Zapytała patrząc na jego parametry życiowe.
- Ch-chyba tak. Jednak gdybym wiedział jaki to ból...
- To pewnie byś się nie zgodził. Dlatego cię okłamałam. Niby taki żołnierz, a boi się cierpienia. - Wyśmiała go Moira.
- Skończ już swoje żałosne gadanie i zajmij się czymś pożytecznym..
- Ładne mi podziękowania. - Zmierzyła go wzrokiem.
- Wracaj do pracy. - Spiorunował ją wzrokiem.
Moira spojrzała na niego złowrogo, po czym podeszła i chwyciła go za policzki uaktywniając swoją drugą biotyczną rękę.
- Nawet nie śmiej mi rozkazywać. Jedna ręka daje życie, druga zabiera. Lepiej ze mną nie zadzieraj, albo skończysz jak wysuszona wiura drewna. - Zaczęła wysysać z niego esencje życiowe.
Gdy w jego oczach zaiskrzył strach Moira zaśmiała się i zmięniła w dym znikając mu z oczu.
CZYTASZ
To tylko chemia (Moicy)
FanfictionAngela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...