Noc (czy. 1)

371 17 30
                                    

Kilka dni mijało spokojnie mieszkańcom Strefy. Późnym popołudniem Minho poszedł porozmawiać z Alby'm. Usłyszałam jak Azjata mówi coś o tym, że widział zabitego Buldożerce. Alby zamilkł i kazał Minho wyjść. Ten zrobił to co kazał. Ruszył na kolacje.

***

Następnego dnia zjadłam szybkie śniadanie i ruszyłam z Benem do Labiryntu. Minho pobiegł z Alby'm (Thomas miał dziś wolne).

***

Padało. Lało jak z cebra. A po Alby'm i Minho nie było śladu. Wszyscy stali pod dachem a Thomas jak zwykle zadawał pytania.

- A co jeśli nie zdążą?

- Zdążą. -odparł Newt.

- A jeśli nie? - uciszcie go błagam!
- Zdążą. - Newt chyba też miał go dosyć. Kiedy przestało padać poszliśmy pod Wrota. Po tej dwójce nie było śladu. Nagle usłyszałam jak Wrota się zamykają. O nie. Nie, nie.

- Tam! - krzyknął Thomas. Zobaczyłam jak Minho idzie z Alby'm który idzie a raczej Azjata go niesie. Wszyscy zaczęli dopingować Minho.

- Dajesz Minho! - krzyknął mi ktoś do ucha. Jezu! W ułamku sekundy podjęłam decyzje. Dziś popołudniu zostałam wyrzucona z biegaczy. Minho potraktował mnie źle ale to jednak moja jedyna rodzina i muszę go ratować. Wbiegłam prosto w zamykające się Wrota i poczułam czyjeś ręce na moich plecach. Thomas wbiegł za mną. Ściany zamknęły się za mną. Minho wyglądał na zmęczonego. Powoli podeszłam do niego i go przytuliłam. Zesztywniał ale po chwili oddał uścisk.

- Dobra pora ruszać. - spojrzałam na Thoamsa. - No co? Znajdziemy schronienie i tam przeczekamy noc.

- Thomas, słuchaj... lubię cię - zaczął Minho. - i wiem, że jesteś mądry ale nikt nie przeżył nocy w Labiryncie. To koniec.

- Ale może Thomas ma racje... wystarczy udać się do sektora który dziś się zamyka i dalej czekać na świt.

- Oj Katy. Jak ty mało wiesz o tym co tu się dzieje. Dobra ruszmy te tyłki to może uda nam się uciec i nie spotkać jednego z tych miłych gości. - sarkazm w jego głosie był wręcz namacalny. Po chwili ruszyliśmy w drogę. Po drodze Thomas wpadł na pomysł aby powiesić Alby'ego, za pomocą pnączy, na ścianie. Wszyscy chętnie wzięliśmy się do pracy. Kiedy był już w połowie wysokości ściany dało się słyszeć dźwięk metalu który uderzał o kamień. Buldożercy. Wyjrzałam lekko za róg i tam go zobaczyłam. Minho chyba też bo poczułam jak "lina" lekko się naprężyła. Po chwili Azjata powiedział krótkie "przepraszam"  i uciekł. Zdusiłam w sobie przekleństwo i pomogłam Thomasowi jeszcze trochę podnieść naszego przywódcę. Nagle zostałam pociągnięta za chłopakiem prosto w mur. Zamknęłam oczy gotowa na uderzenie ale ono nie nastało. Zamiast tego leżałam w otworze w murze. Na szyi czułam ciepły oddech więc za mną leżał Thomas. Minho gdzieś uciekł tchórz jeden. Zobaczyłam metalowe odnóża(?). Chłopak za mną powoli zaczął mnie wypychać na zewnątrz. Po chwili leżałam na środku przejścia. Powoli wstałam i popatrzyłam w miejsce gdzie przed chwilą leżałam. Thomas też wyszedł i powoli ruszyłam prosto przed siebie. Minęłam kolejny zakręt i nagle kapnęła na mnie woda... albo i nie? Gdy spojrzałam do góry krzyknęłam i zaczęłam uciekać...

Hej hej!
Jak to już długo nie było rozdziału! Mam nadzieję, że ten krótki rozdział wam się spodoba. A tymczasem miłego dnia /wieczoru
Papa

The Maze Runner || Moja Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz