Niemrawo szarpał struny gitary, podczas gdy jego palce ociężale zmieniały swoje ułożenie na gryfie. Spod jego rąk wydobywała się strasznie mętna, przycicha muzyka. Pochylał się nad instrumentem, a jego zduszony głos, w którym dobrze słyszalne było zmęczenie, pomrukiwał w takt. Raz po raz zaśpiewał kilka linijek krótkiego tekstu. Kafelki, na których siedział, były przeraźliwie zimne, a wyprostowana noga zaczynała cierpnąć, mimo wszystko próbował nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
Tak jak za każdym razem, gdy go widział. Nie zwracaj uwagi na to o się dzieje wewnątrz ciebie. Stłamś to.
Koło niego pojawił się Cosmo, trącił nosem swojego pana i położył się częściowo na nim. Ciepłe futro zapewniło mu odrobinę ochrony przed zimnem, ale niestety tylko tak mógł mu pomóc. W końcu kosmiczne psy nie mają odpowiednich kwalifikacji, aby zabrać kilka nieodpowiednich uczuć, prawda?
Bo to, co czuł do tego idioty, było bardziej niż nieodpowiednie. Ulga, która nadeszła wraz ze śmiercią Allury obrzydzała go, nadzieja, jaka wpłynęła do jego serca, była tą najgorszą. Obrazy pojawiające się w jego umyśle, te senne marzenia nie powinny istnieć.
Za każdym szarpnięciem czuł, jak coraz bardziej przegrywa, upada, leci głową w dół. Tylko po to, aby rozbić się na jeszcze mniejsze kawałki. Nie mógł się wznieść jak on. Nie był w stanie się podnieść. Zmieszane przez swoje uczucia, pijane dziecię niewiedzące gdzie ma pójść, aby dosięgnąć tej jeden osoby. Czy on chce, może nie powinien próbować?
Ukochana jego ukochanego nie żyje, a jego myśli już tworzą plan jak to wykorzystać. Obrzydliwe.
Przestał grać, jego dłonie zesztywniały, a z oczu popłynęły łzy. Nie potrafił tego opanować, ledwo powstrzymywał się od wydawania dźwięków. Krzyk zduszał w sobie, chociaż chciał wyć ile sił w płucach.
Powstrzymaj je Keith. One nie powinny istnieć.
Lance jest tylko przyjacielem, bratem. Jedna z bliskich osób jego sercu, więc powinien być szczęśliwy. Dlaczego więc teraz płacze? Ten chłopiec nie powinien płakać.
Keith wcale go nie kocha. Nie kocha. Nie może go kochać.
Błagam, karmcie mnie dalej pięknymi kłamstwami. Tylko niech to tak nie boli.
To jedyne czego teraz ten chłopiec chciał.