- Kornel, ale ja naprawdę nie chcę ci sprawiać problemu...
- Daj spokój, to tylko dwa dni - przerwał mi - To żaden problem.
- Ale...
- Ale słyszałaś co ci powiedzieli - wciągnął moją walizkę do środka - Wymiana tego wszystkiego trochę zajmie.
- Kornuś! - usłyszeliśmy już przy wejściu kobiecy głos i chociaż dawno nie słyszany, jednak znajomy. Mężczyzna zastygnął w bezruchu, spoglądając to na mnie, to w kierunku kuchni, jakby oczekując pojawienia się niespodziewanego gościa.
- Łucja, ja nic nie wiedziałem...
- Nie tłumacz się.
- Kornuś! - w końcu do przedpokoju wpadła siwawa kobieta i rzuciła się Zielińskiemu na szyję, chyba z początku nie zdając sobie sprawy z mojej obecności.
- Mamo, a co ty tutaj robisz?
- O! - popatrzyła na mnie - Synuś, masz gościa?
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się.
- Cześć, kochanie - przytuliła się do mnie i dopiero wówczas jej wzrok zwrócił się na mój już widocznie zaokrąglony brzuch - O! Łusia, widzę, że u ciebie szykują się zmiany?
- Na to wygląda - wzruszyłam ramionami.
- Córeczka czy synek?
- Córeczka.
- Gratuluję! - wyrzuciła - No, Kornuś nic się nie chwalił, że zostanie wujkiem. W takim razie gdzie zgubiłaś tatusia?
- Tatusia...
- Mamo, daj Łucji już spokój - wtrącił stażysta.
- No poczekaj!
- Nie ma żadnego tatusia... - westchnęłam.
- Ale jak to? - przymarszczyła brwi - Tylko mi nie mów, że korzystałaś z jakiegoś in-vitro albo z Bóg wie jakiego jeszcze cholerstwa!
- Nie, nie, nie - pokręciłam głową.
- Mamo, naprawdę wystarczy!
- Kochanie, nie przerywaj nam! - skarciła go i posłała mi oczekujące spojrzenie.
- No bo chodzi o to, że... ja... to znaczy my... No, po prostu nie jesteśmy już z ojcem malutkiej razem - wyjąkałam zakłopotana.
- Jezus Maria - złapała się za głowę - Robiliście to bez ślubu? Przecież to nie po bożemu!
- Mamo, przestań - zażenowany mężczyzna pociągnął mnie w kierunku jednego z pokoi na piętrze, ignorując nawoływania swojej matki.
- Ale my rozmawiamy! - zaprotestowała.
- Jest już późno, a Łucja jest bardzo zmęczona. Prawda?
- Ale...
- U Łucji w mieszkaniu robią mały remoncik i zatrzyma się u mnie na chwilę, dobrze?
- Co wy chcecie razem spać? - przeraziła się - Wykluczone! Ja nie wiem co wy tam będziecie nie daj Boże w dwójkę robić...
- W trójkę - zachichotałam, nie ukrywając, że ta cała sytuacja szczerze mnie rozbawiła.
- Tak, na pewno będziemy coś robić przy tobie - przewrócił oczami.
- A beze mnie robicie?!
- Mamo... - westchnął - Ja zaraz do ciebie przyjdę, tylko pokaże tutaj Łucji co i jak. Chyba powinnaś wyjaśnić mi jakim cudem znalazłaś się w moim domu...
Stażysta wprowadził mnie do swojej przestronnej sypialni, zakluczając za nami drzwi. Położył moją walizkę obok łóżka i usiadł na jego skraju, przecierając swoją twarz dłońmi.
- Przepraszam cię za nią - jęknął.
- Nie no, daj spokój.
- Ona czasami tak ma - oznajmił - Pojawia się nie wiadomo kiedy i skąd.
- Nie narzekaj - roześmiałam się.
- No i jak podejrzewam zajęła pokój dla gości. Chyba nie masz nic przeciwko, żebyśmy razem spali?
- Jak już powiedziałeś tak swojej mamie to chyba nie mam - zachichotałam.
- Dobra, to ty się tutaj rozgość - uśmiechnął się - Zaraz do ciebie wracam.
- Spokojnie, ja tak czy siak biorę szybki prysznic i kładę się spać.
- A nie jesteś głodna?
- Nie, dopiero co jadłam w domu.
- Okej, to ja idę.
- Powodzenia...
Zgodnie z zapowiedzią po wykonaniu wszystkich wieczornych rutyn ułożyłam się na jego łóżku. Musiałam przyznać - było znacznie większe i wygodniejsze od mojego. Nie minęło wiele czasu, kiedy poczułam jak ogarnia mnie senność, z którą nie potrafiłam walczyć...
Obudził mnie dopiero dzwonek telefonu, który najwidoczniej zapomniałam wyciszyć. Zaspana popatrzyłam na zegarek ustawiony na kasliku. Wskazywał kilka minut po trzeciej w nocy.
- Łucja... - wymruczał mężczyzna.
- Poczekaj - zgrabnie wydostałam się z jego delikatnego objęcia, spoglądając na wyświetlacz smartfona.
- Kto to...?
- Zastrzeżony - zmarszczyłam czoło.
- Nie odbieraj...
- Halo?
- Cześć, kochanie... - po drugiej stronie usłyszałam niewyraźny męski głos - Mam na ciebie taką ochotę, że...
- Słucham? - zdziwiłam się - To chyba jakaś pomyłka.
Nie czekając na odpowiedź mojego rozmówcy zakończyłam połączenie. Zmieszana odłożyłam telefon na miejsce, z powrotem układając się obok Kornela.
- Kto to? - zapytał zaspany i przykrył mnie pościelą.
- Pomyłka...
- Mhm - wymamrotał - Śpij...
O godzinie ósmej oboje zjawiliśmy się w Interpolu. Czym prędzej zabrałam się do pracy, chcąc jak najszybciej ją skończyć. Tego dnia dostałam jeszcze dwa telefony, co najdziwniejsze o podobnej treści.
Kilka minut po siedemnastej wyszłam na parking przed budynkiem. Miałam w planach rozeznać się w sytuacji mojego remontu i ewentualnie ponaglić robotników do efektywniejszej pracy. Nie chciałam mieszkać u Kornela przesadnie długo.
- Cześć, kotku...
Obróciłam się za siebie i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam całkiem nieznajomego mi mężczyznę.
- Proszę? - prychnęłam.
- Dzwoniłem do ciebie, dlaczego nie odbierasz? - przybliżył się do mnie i przyparł mnie do ściany.
- Puść mnie - warknęłam - Kim ty do cholery jesteś?!
- No już nie udawaj - roześmiał się - Skończyłaś chyba pracę, hm?
- Co?
- Wynająłem nam pokój...
- Nam?
- A co się tutaj dzieje? - ni stąd ni zowąd na miejscu pojawił się Zieliński, który nie wiele myśląc wyswobodził mnie z uścisku nieznajomego.
- Kornel, wracamy do domu?
- Ale gdzie ty się wybierasz... - szarpnął mnie za rękę.
- Zostaw ją!
- Idziesz ze mną czy mam mu powiedzieć czym się zajmujesz? - uśmiechnął się tamten.
- Nie rozumiem?
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...