Rozdział 31

233 17 9
                                    

- Kornel, ale ja naprawdę nie chcę ci sprawiać problemu...

- Daj spokój, to tylko dwa dni - przerwał mi - To żaden problem.

- Ale...

- Ale słyszałaś co ci powiedzieli - wciągnął moją walizkę do środka - Wymiana tego wszystkiego trochę zajmie.

- Kornuś! - usłyszeliśmy już przy wejściu kobiecy głos i chociaż dawno nie słyszany, jednak znajomy. Mężczyzna zastygnął w bezruchu, spoglądając to na mnie, to w kierunku kuchni, jakby oczekując pojawienia się niespodziewanego gościa.

- Łucja, ja nic nie wiedziałem...

- Nie tłumacz się.

- Kornuś! - w końcu do przedpokoju wpadła siwawa kobieta i rzuciła się Zielińskiemu na szyję, chyba z początku  nie zdając sobie sprawy z mojej obecności.

- Mamo, a co ty tutaj robisz?

- O! - popatrzyła na mnie - Synuś, masz gościa?

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się.

- Cześć, kochanie - przytuliła się do mnie i dopiero wówczas jej wzrok zwrócił się na mój już widocznie zaokrąglony brzuch - O! Łusia, widzę, że u ciebie szykują się zmiany?

- Na to wygląda - wzruszyłam ramionami.

- Córeczka czy synek?

- Córeczka.

- Gratuluję! - wyrzuciła - No, Kornuś nic się nie chwalił, że zostanie wujkiem. W takim razie gdzie zgubiłaś tatusia?

- Tatusia...

- Mamo, daj Łucji już spokój - wtrącił stażysta.

- No poczekaj!

- Nie ma żadnego tatusia... - westchnęłam.

- Ale jak to? - przymarszczyła brwi - Tylko mi nie mów, że korzystałaś z jakiegoś in-vitro albo z Bóg wie jakiego jeszcze cholerstwa!

- Nie, nie, nie - pokręciłam głową.

- Mamo, naprawdę wystarczy!

- Kochanie, nie przerywaj nam! - skarciła go i posłała mi oczekujące spojrzenie.

- No bo chodzi o to, że... ja... to znaczy my... No, po prostu nie jesteśmy już z ojcem malutkiej razem - wyjąkałam zakłopotana.

- Jezus Maria - złapała się za głowę - Robiliście to bez ślubu? Przecież to nie po bożemu!

- Mamo, przestań - zażenowany mężczyzna pociągnął mnie w kierunku jednego z pokoi na piętrze, ignorując nawoływania swojej matki.

- Ale my rozmawiamy! - zaprotestowała.

- Jest już późno, a Łucja jest bardzo zmęczona. Prawda?

- Ale...

- U Łucji w mieszkaniu robią mały remoncik i zatrzyma się u mnie na chwilę, dobrze?

- Co wy chcecie razem spać? - przeraziła się - Wykluczone! Ja nie wiem co wy tam będziecie nie daj Boże w dwójkę robić...

- W trójkę - zachichotałam, nie ukrywając, że ta cała sytuacja szczerze mnie rozbawiła.

- Tak, na pewno będziemy coś robić przy tobie - przewrócił oczami.

- A beze mnie robicie?!

- Mamo... - westchnął - Ja zaraz do ciebie przyjdę, tylko pokaże tutaj Łucji co i jak. Chyba powinnaś wyjaśnić mi jakim cudem znalazłaś się w moim domu...

Stażysta wprowadził mnie do swojej przestronnej sypialni, zakluczając za nami drzwi. Położył moją walizkę obok łóżka i usiadł na jego skraju, przecierając swoją twarz dłońmi.

- Przepraszam cię za nią - jęknął.

- Nie no, daj spokój.

- Ona czasami tak ma - oznajmił - Pojawia się nie wiadomo kiedy i skąd.

- Nie narzekaj - roześmiałam się.

- No i jak podejrzewam zajęła pokój dla gości. Chyba nie masz nic przeciwko, żebyśmy razem spali?

- Jak już powiedziałeś tak swojej mamie to chyba nie mam - zachichotałam.

- Dobra, to ty się tutaj rozgość - uśmiechnął się - Zaraz do ciebie wracam.

- Spokojnie, ja tak czy siak biorę szybki prysznic i kładę się spać.

- A nie jesteś głodna?

- Nie, dopiero co jadłam w domu.

- Okej, to ja idę.

- Powodzenia...

Zgodnie z zapowiedzią po wykonaniu wszystkich wieczornych rutyn ułożyłam się na jego łóżku. Musiałam przyznać - było znacznie większe i wygodniejsze od mojego. Nie minęło wiele czasu, kiedy poczułam jak ogarnia mnie senność, z którą nie potrafiłam walczyć...

Obudził mnie dopiero dzwonek telefonu, który najwidoczniej zapomniałam wyciszyć. Zaspana popatrzyłam na zegarek ustawiony na kasliku. Wskazywał kilka minut po trzeciej w nocy.

- Łucja... - wymruczał mężczyzna.

- Poczekaj - zgrabnie wydostałam się z jego delikatnego objęcia, spoglądając na wyświetlacz smartfona.

- Kto to...?

- Zastrzeżony - zmarszczyłam czoło.

- Nie odbieraj...

- Halo?

- Cześć, kochanie... - po drugiej stronie usłyszałam niewyraźny męski głos - Mam na ciebie taką ochotę, że...

- Słucham? - zdziwiłam się - To chyba jakaś pomyłka.

Nie czekając na odpowiedź mojego rozmówcy zakończyłam połączenie. Zmieszana odłożyłam telefon na miejsce, z powrotem układając się obok Kornela.

- Kto to? - zapytał zaspany i przykrył mnie pościelą.

- Pomyłka...

- Mhm - wymamrotał - Śpij...

O godzinie ósmej oboje zjawiliśmy się w Interpolu. Czym prędzej zabrałam się do pracy, chcąc jak najszybciej ją skończyć. Tego dnia dostałam jeszcze dwa telefony, co najdziwniejsze o podobnej treści.

Kilka minut po siedemnastej wyszłam na parking przed budynkiem. Miałam w planach rozeznać się w sytuacji mojego remontu i ewentualnie ponaglić robotników do efektywniejszej pracy. Nie chciałam mieszkać u Kornela przesadnie długo.

- Cześć, kotku...

Obróciłam się za siebie i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam całkiem nieznajomego mi mężczyznę.

- Proszę? - prychnęłam.

- Dzwoniłem do ciebie, dlaczego nie odbierasz? - przybliżył się do mnie i przyparł mnie do ściany.

- Puść mnie - warknęłam - Kim ty do cholery jesteś?!

- No już nie udawaj - roześmiał się - Skończyłaś chyba pracę, hm?

- Co?

- Wynająłem nam pokój...

- Nam?

- A co się tutaj dzieje? - ni stąd ni zowąd na miejscu pojawił się Zieliński, który nie wiele myśląc wyswobodził mnie z uścisku nieznajomego.

- Kornel, wracamy do domu?

- Ale gdzie ty się wybierasz... - szarpnął mnie za rękę.

- Zostaw ją!

- Idziesz ze mną czy mam mu powiedzieć czym się zajmujesz? - uśmiechnął się tamten.

- Nie rozumiem?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz