Rozdział 8

71 4 2
                                    

~Pociąg~

Koniec piątego roku, miałam jechać do Blaise'a ale dostałam zakaz, super, dlaczego? Bo nie przyjechałam na ferie, dowiedziałam się po co miałam wrócić, uwaga moja mama robiła jakieś przyjęcie i mieli być tak rodzina Malfoy i Parkinson, dobrze że nie pojechałam. Teraz siedziałam z bliźniakami w przedziale, do nich też oczywiście nie mogłam jechać, ogólnie byłam na całe wakacje uziemiona, jedynie listy, choć nie wiem czy tego mi też nie zabroni, byłam na nią zła a jeszcze teraz będę całe dwa miesiące się z nią użerać
E:: Będzie mi Was brakowało..
Spojrzałam na chłopaków, przytulili mnie
F,G:: Nam Ciebie też
E:: Dlaczego akurat teraz musicie kończyć szkołę?
F,G:: Mam nadzieję że odwiedzisz nas na Pokątnej
E:: Oczywiście że tak
F:: No i to się rozumie
Uśmiechnęłam się szeroko

Przegadaliśmy całą drogę, jeszcze pożegnałam się z Ginny i Blaise'm. Wysiadłam z pociągu i odrazu zauważyłam moją rodzicielkę, podeszłam do niej, była zła, przeteleportowaliśmy się do domu, poszłam do siebie i się rozpakowałam, położyłam się na łóżku
Mama:: Obiad!
E:: Nie chcę!
M:: Nawet ze mną nie dyskutuj! Liczę do 5 i Cię tu widzę!
Podniosłam się i zeszłam na dół, usiadłam przy stole i zaczęliśmy jeść, była taka cisza, żadna z nas się nie odezwała, spojrzałam w kąt pokoju gdzie zawsze stały moje skrzypce, nie było ich tam
E:: Mamo.. gdzie są moje skrzypce?
M:: Schowałam je
E:: Dlaczego?
M:: Tylko stały i się kurzyły, a po drugie dobrze wiesz że masz karę na większość rzeczy
E:: To nie normalne.
M:: Nie unoś się
E:: Na początku zabraniasz mi jechać do Blaise'a, potem do Wesley'ów a teraz zabierasz mi skrzypce?!
M:: Nie podnoś głosu, sama sobie na to zapracowałaś
Zdenerwowałam się, była krótka wymiana zdań aż wstałam i powiedziałam coś czego żałowałam
E:: Od śmierci Eric'a jesteś coraz gorsza! Nagle nienawidzisz muzyki, zrobiłaś się oschła, surowa, nie mam tej wolności co wcześniej! Widzę że Ci przeszkadzam, nigdy mnie nie kochałaś! To Eric był twoim oczkiem w głowie nie ja! Mnie kochałaś bo tak, bo byłam, utrudniam Ci życie prawda? I dlatego postanawiasz mnie ograniczać?! Nie mogę robić tego co lubię, co chcę bo ty mi nie pozwalasz!
W moich oczach pojawiły się łzy, odeszłam od stołu i poszłam do siebie, trzasnęłam drzwiami i usiadłam na parapecie, zaczęłam płakać
E:: Przepraszam... Eric przepraszam... chcę żebyś tu był.. teraz.. nie ważne czy nadal będziesz oczkiem w głowie mamy.. potrzebuję Cię jak cholera
Zamknęłam oczy jedyne o czym marzyłam to zasnąć, ale tak na zawsze, być z Eric'iem, być obok niego i być szczęśliwa, aktualnie nie miałam nic. Otworzyłam oczy wciąż płakałam,
E:: Tęsknię.. strasznie.. ja wiem że ty nie chcesz żebym płakała.. ale nie potrafię inaczej.. wciąż Cię kocham.. byłeś najważniejszą osobą w moim jebanym świecie.. który właśnie się rozpada.. przepraszam..
Wciąż obwiniałam się o to że on nie żyje, dlaczego? Miałam 5 lat, a on zginął za mnie.. obronił mnie.. nie musiał.. ale to zrobił.. ostatnie słowa jakie usłyszałam to.. ,,Kocham Cię, nie poddawaj się maluszku" i zamknął oczy na zawsze, wtedy straciłam połowę swojego świata, była i jest tam tylko pustka której nikt nie zapełni.. bo to nie będzie to samo.. wciąż się obwiniam.. mogłam coś zrobić.. tylko że wtedy nie wiedziałam że jestem wampirem.. on też nie wiedział.. oddał życie za mnie.. zawsze mi powtarzał że cokolwiek by się nie działo on będzie.. że... mogę na niego liczyć.. A teraz..? Nie było go.. nie miałam komu się wygadać.. podzielić tym co mnie denerwuje.. martwi czy też ekscytuje.. poprostu nie miałam z kim szczerze porozmawiać..Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy, łzy nadal spływały mi po policzkach, przez kilka słów straciłam osobę która była zaraz po Ericu, moją mamę.. wiedziałam że przegiełam.. ale powiedziałam to w emocjach.. zapewne nigdy nie będzie tak samo.. nie będziemy umiały szczerze porozmawiać.. tak jak kiedyś. Otworzyłam oczy, zeszłam z parapetu i podeszłam do półki nad łóżkiem, wciąż stało tam zdjęcie moje i Eric'a, znowu się rozpłakałam, obróciłam się i podeszłam do drzwi, chciałam wyjść, zejść na dół i przytulić mamę, ale stchórzyłam.. nie pierwszy raz, usiadłam na łóżku, schowałam twarz w dłoniach, zaczęłam płakać głośniej, nagle do pokoju ktoś wszedł, nie przejmowałam się tym, ten ktoś podszedł i usiadł obok mnie po czym przytulił mnie do siebie
M:: Cii.. nie płacz kochanie..
Jej głos był spokojny i ciepły.. czyli taki jakiego mi brakowało, przytuliłam się do niej mocniej
E:: Przepraszam.. przepraszam za to co powiedziałam..
Zaczęła mnie gładzić po włosach
M:; Nie przepraszaj... rozumiem Cię.. masz rację.. jestem coraz gorsza
E:: Nie.. nie jesteś.. poprostu się martwisz.. że mnie też stracisz.. chodź jestem wampirem..
M:; Przepraszam kochanie.. poprostu załamałam się.. kocham Cię.. ale nie umiałam tego okazać..
E:: Wiem mamo.. ja też nie umiałam..
E:: Przepraszam..
Przytuliła mnie mocniej, po chwili odsunęłam się od niej
E:: Zgoda? Zacznijmy od początku..
M:: Zgoda
Uśmiechnęła się lekko i pocałowała mnie w czoło po czym przytuliła mocno. Siedziałyśmy tak chwilę, potem poszłyśmy na dół, zrobiłyśmy sobie bo czekoladzie i wspólnie zaczęłyśmy oglądać filmy. W końcu było tak jak kiedyś..

(Nie) Zwykła Puchonka [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz