17. On(a)

1.2K 39 2
                                    

Po tygodniu nieobecności Octavii zaczynam się poważnie martwić. Oczywiście, że może to być bezpodstawne- może zachorowała. Tylko dlaczego nawet ja w to nie wierzę?

- Rosa, Rosa. Wiesz coś o nieobecności Octavii? Z twojej klasy?- pytam w końcu nauczycielkę podczas jednej z przerw.

- Nie, nie dostałam jeszcze nic. Dlaczego pytasz?

- Pomaga mi w dokumentacji. Nie przychodzi od tygodnia. Myślałem, że może wiesz coś.

- Przykro mi- wzdycha i rozbrzmiewa dzwonek.

Co tu się dzieje? Dlaczego jej nie ma? 

Mój wzrok pada przypadkiem na Alexa, który rozmawia z jakimiś uczniami. Nie wygląda na szczególnie zainteresowanego. Podchodzę, starając się pozostać spokojnym. Nie dać się ponieść emocjom przy uczniach. 

- Alex? Mogę cię prosić na chwilę?

Odchodzimy parę kroków, a korytarz pustoszeje. Dochodzą do mnie krzyki z sal lekcyjnych, ale to w sumie jedyne, co słyszę.

- Co się stało panie dyrektorze?

Trzymajcie mnie, bo naprawdę mu przywalę. Po chwili dociera do mnie, że Alex nie stoi blisko jak zazwyczaj. Utrzymuje dystans. Zadziałało, myślę i krzywię się w środku. To nie podobne do mnie.

- Wiesz, co się dzieje z Octavia?- pytam, zachowując oficjalny ton głosu, choć nie mam na to najmniejszej ochoty.

Mężczyzna mierzy mnie wzrokiem i uśmiecha głupio. Natychmiastowo wzrasta we mnie niechęć i złość, ale zaciskam zęby i chowam emocje do skrzynki "nie teraz" w moim umyśle. Później.

- Wiem.

- Możesz mi powiedzieć?

- Mogę.

Boże, ile my mamy lat?! Przewracam oczyma, wybucham w głowie i czuję, że jestem na krawędzi.

- No to powiedz do cholery- warczę, starając się upuścić trochę emocji.

- Przeprowadza się. Nie będzie więcej waszych schadzek. Bardzo mi przykro.

Nic nie mówiła. Mówiła? Nie.

- Jakich schadzek?- pytam ostro, kiedy mój mózg dojdzie do tego momentu.

- Widziałem, jak wsiadała do twojego auta. Na tamtej imprezie u Sophi. Ciekawe, gdzie pojechaliście, prawda?

Kurwa. 

- Alex, nie masz bladego pojęcia, o czym mówisz. Po drugie- co ty tam robiłeś?

- Sprytnie. Przejeżdżałem. Ale ty się trochę zasiedziałeś, co, przyjacielu?

Zabiję drania. Zabiję go i wyrzucę do śmieciarki. Podchodzę bliżej, aż czuje jego dławiący zapach perfum.

- Jeżeli komukolwiek powiesz... Naprawdę, obiecuję ci, że nikt mi nie przerwie. Zakończę, co zacząłem- mówię powoli, delektując się każdym słowem.

Odchodzę od tego dupka, prosto do auta. Wsiadam i waham się. Boże, przecież nie mogę pojechać do niej do domu. Jestem jedynie jej nauczycielem, cholera jasna!

- Muszę z nią porozmawiać- mamroczę, opierając czoło o kierownicę i szukając w głowie jakiejś opcji.

Sms.

Wyjmuję telefon z kieszeni i od razu wyszukuje Octavii. Ostatnie połączenie? Przypomina mi się, jak puściła strzałkę w tamtą noc, żebym miał też jej numer. Zaskakuje mnie, że nikt się do mnie nie dobijał już później. 

Piszę i wysyłam, zanim znowu się zawaham.

- Muszę czekać. Po prostu czekać- stwierdzam na głos i wysiadam, poprawiając garnitur. 

Poszło. Musi tylko odpisać. Tylko tyle. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

ONA

- Nie musisz jechać, jeżeli nie chcesz, Octavia. To jedynie tydzień. Możesz zostać- wzdycha po raz kolejny Lili, spoglądając na mnie.

- Wiem. Ale nic mnie tu nie trzyma. Dystans dobrze mi zrobi- powtarzam, zaciskając zęby z złości i łez w moich oczach.

Clara mnie zdradziła i zostawiła. John zaskakująco szybko znalazł się w ramionach innej dziewczyny, z którą tańczył na imprezie. Co mnie tu trzyma? Co za różnica czy pojedziemy na tydzień, czy na zawsze? Może tam jest lepiej? Spodoba mi się?

Zamykam torbę i siadam obok na łóżku, odruchowo poprawiając włosy.

- A szkoła? Twoja praca?

Gabriel?

- Nieważne, nadrobię najwyżej. Poza tym jeżeli dostaniesz tę robotę, to zamieszkamy w pieprzonej Europie! Za nic tego nie oddam- śmieję się, choć rozrywam sobie serce.

- Na bank zdobędę posadę głównej dyrektorki do działu sprzedaży!

- Lili?- w progu pokoju pojawia się głowa Thomasa.- Nie zapomniałaś o mnie prawda? Wrócisz po mnie?

Obje wybuchamy śmiechem, a Tho przybiera oburzoną minę. Lili podchodzi do swojego narzeczonego i przez chwilę coś mu mówi na uchu, wywołując szeroki uśmiech na jego twarzy. Mój wzrok z kolei pada przypadkiem na dziennik mamy i przypomina mi się jej wpis o profesorze.

Zakochana para wychodzi, coś tam szepcząc między sobą, a ja zamykam za nimi drzwi, łapiąc za dziennik. Spycham walizkę na podłogę i wsuwam pod łóżko. Otwieram na zakładce i wypada zdjęcie tajemniczego mężczyzny, który mógłby być naszym ojcem.

Te same ciemne włosy i prawie czarne oczy. Uśmiech samymi kącikami ust, zupełnie, jakby robił to nieświadomie, a z drugiej strony chciał, żeby wszyscy tak myśleli, bo robi to w pełni umyślnie. I ten zabawny, ledwo dostrzegalny pieprzyk nad wargą.

- Ja pierdolę- wyrywa mi się podczas czytania, a mój telefon wibruje.

Moja mama naprawdę nigdy nie uprawiała seksu z nim. Ale z jego bratem - tak. Boże, nigdy nie powiedziałabym, że moja mama takie rzeczy wyprawiała w przeszłości. Byli podobno tacy w sobie zakochani, ale wyszła za profesora, który zginął niedługo potem w wypadku lotniczym. Co tu się dzieje, kurwa!

Przypomina mi się mój telefon. Sięgam po niego z jakąś dziwną nadzieją, że to może Clara. Albo John. Nie żałuję, że z nim zerwałam. Chciał mnie tylko przelecieć. To nie miało najmniejszego sensu. 

Zerkam na nadawcę i zamieram. Czuję jedocześnie podekscytowanie, strach i niecierpliwość. 

"Za trzy godziny w kanionie. Dasz rade?"

Nie, nie, nie, nie, nie. Przecież miałam właśnie zostawić w spokoju Gabriela, nie wtrącać się w jego życie, pozostać jedynie uczennicą ze szkoły, nikim więcej. Przecież dlatego jadę z Lili, dlatego nie zostaję. Dlatego nie pojawiam się na zajęciach. Po cholerę jasną pisał?

Blokuję telefon i postanawiam nie odpisywać. Żadne z nas nie powinno mieć numeru drugiego. Po prostu nie. Nawet jeżeli bardzo bym tego chciała, nawet jeżeli chciałabym z nim porozmawiać jak z kimś równym, jak w tamtą noc - to nie mogę. I Gabriel też o tym wie, ale z jakiegoś powodu nie chce się do tego przyznać.

Ale skoro napisał, to coś musiało się wydarzyć. A jeżeli to wujek Alex coś wymyślił? Doskonale wiem, że potrafi być mściwy. Albo coś z Clara? Albo cokolwiek innego, co wymaga mojej pomocy, a mnie nie ma tam, gdzie powinnam być. 

- Pieprzyć to- warczę sama na siebie i odpisuję.

"Będę. Nienawidzę spóźnień."

Wysyłam i odkładam powoli telefon na stolik obok. Nie powinnam odpisywać. Nie powinnam być nim zauroczona. Jestem na siebie zła, że dałam się sprowokować, że nie wytrzymałam.

A z drugiej strony jednak czuję podniecenie na myśl o tym spotkaniu. 

Cisza spojrzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz