Is it odd to say that your lover reminds you of a tree?
- Jeanette Winterson
Wiatr trącał korony drzew i muskał zaczepnie skórę oraz poły znoszonego płaszcza, który miał zarzucony na ramiona. Schował dłonie w głębokich kieszeniach, zaciskając palce na małej harmonijce, i rozejrzał się z zachwytem po idealnie owalnej polanie.
Mech był mokry i giętki pod stopami, pozostałość po niedawnej burzy. Włóczykij zrobił niewielki, ostrożny krok do przodu, starając się jednocześnie pozostać w cieniu i nie naruszyć pieczołowicie wykonywanych, choć na pierwszy rzut oka całkowicie chaotycznych i niezrozumiałych obrzędów, których był właśnie świadkiem.
Grupa Hatifnatów zebrała się w półokręgu, wyginając swoje białe, gąbczaste ciałka, niczym w tańcu do niesłyszalnej melodii. Powietrze było rześkie i zdawało się trzeszczeć od kłębiącej się energii, którą chłonęły łapczywie nieobecne ani wzrokiem, ani myślą stworzonka.
Włóczykij, nęcony wizją dokładniejszego przyjrzenia się temu fascynującemu procederowi, postąpił jeszcze trochę naprzód, i jeszcze trochę, a nim się zorientował, Hatifnatowie otoczyli go niczym żywy łańcuch choinkowy.
Wtem coś zaczęło się dziać. Wiatr nabrał na sile, a powietrze miało na języku posmak mokrego żelaza i czegoś niezdefiniowanego, co szczypało w język i drażniło wnętrze policzków, jakby smakował błyskawicę.
Ciałka Hatifnatów okryły się łuną jarzeniowego światła, które raniło oczy i rozbłyskiwało tak spektakularną jasnością, że nocny krajobraz lasu zamienił się w mistyczną porę załamującą zwykły porządek rzeczy. Włóczykij osłonił oczy rękawem płaszcza i zatoczył się, czując przechodzące przez całe ciało drgania, niezliczone ukłucia fantomowych igiełek. Zdjęty nieoczekiwaną falą mdłości, zatopił się kolanami w leśne poszycie, wczepiając palce w gąbkowatą zieleń mchu i próbując odegnać to obezwładniające uczucie serią głębokich oddechów.
Tato Muminka, pomyślał, rzężąc, Muminku, mój drogi przyjacielu, ktokolwiek, pomocy. Ja chyba tutaj umrę.
Hatifnatowie wymrukiwali swoją bezgłośną pieśń, nie przerywając tańca i zacieśniając krąg, makabrycznie piękny, o mocy wszystkich piorunów, które kiedykolwiek uderzyły w stare drzewa.
Włóczykij stracił przytomność.
YOU ARE READING
the rhythm of the rustling leaves | Włóczykij/OC
FanfictionPo drugiej stronie lasu wznoszą się wysokie budynki z rdzawej cegły, wielkie płyty przyduszają zieleń i tłumią nawoływania nielicznych ptaków. Włóczykij zostaje pozbawiony zieleni drzew i szorstkości wysokich traw okalających dziewicze wzniesienia D...