Pov Ellie
Byłam zdziwiona, że ktokolwiek zaprosił mnie i Aleksa, jednocześnie nie zapraszając Dana i Chrisa. Takie rzeczy po prostu się nie zdarzały. Prędzej odwrotnie. Nie znałam chłopaka, który do nas podszedł. Nigdy z nim nie rozmawiałam. W gruncie rzeczy ucieszyłam się z tego zaproszenia. Chłopak uznał nas za przyjacielskich i chciał się zapoznać. Miło z jego strony. Jego jedynym błędem było to, że zaprosił nas w obecności Dana i Chrisa. Zafundowali mu takie przesłuchanie, że zrobiło mi się go szkoda. Chłopcy czasami naprawdę przesadzają. Nie są naszymi rodzicami, żeby kontorolować każdy aspekt naszego życia. Przepytali go, jak prawdziwi agenci FBI.
- Serio zamierzacie iść na tę imprezę? - zapytał Dan, kiedy wypuścili w końcu biednego chłopaka.
- Nie wyraziliśmy się dobitnie? - zapytałam, unosząc brwi.
- To, że wy nie zostaliście zaproszeni, nie znaczy, że my nie możemy pójść - Alex przewrócił oczami.
- Dbamy tylko o wasze bezpieczeństwo - mruknął Chris.
- Czasami się zastanawiam, czy w waszym towarzystwie istnieje takie pojęcie - odparłam, patrząc na nich znacząco.
Dan prychnął.
- To chyba nie podlega wątpliwości - powiedział. - Dzięki nam nikt was nie bije.
- Myślisz, że nie umiem nikogo uderzyć? - zapytałam.
- No może ty tak, ale Alex... - brat zawiesił głos, zerkając na swojego chłopaka.
- Ej, też umiem się obronić - zaprotestował.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego z uniesionymi brwiami.
- Dobra... - powiedział zrezygnowany, unosząc ręce w geście kapitualacji.
- Bez obrazy, mały - odparł Chris, klepiąc go po ramieniu. - Nie każdy dostąpi tego zaszczytu.
Alex przewrócił oczami i zaczął przekładać swoje frytki na moją tacę.
- Ani zaszczytu delektowania się jedzeniem, chociaż tego nigdy nie pojmę - dodał po chwili Chris.
- Nie każdy lubi frytki - bronił się przyjaciel.
- W twoim przypadku to nie jest kwestia tylko frytek - powiedział Dan, uniemożliwiając dalszego przekładania jedzenia. - Zjedz resztę.
- Możecie się ode mnie odczepić - jęknął Alex.
Szturchnęłam go ramieniem.
- Teraz możesz się poczuć jak ja - odparłam z uśmiechem, potem zwróciłam się do Dana i Chrisa. - Zawieziecie nas na tę imprezę?
- Nie - odparł Dan, wzruszając ramionami.
Spojrzałam na niego spode łba. Grabił sobie.
- Słucham?
- Twój brat w swojej jednowyrazowej wypowiedzi zawarł stanowczą odmowę na zadane przez ciebie pytanie - powiedział Chris.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Dziękuję, ale zrozumiałam za pierwszym razem - powiedziałam do niego ze sztucznym uśmiechem i spytałam Dana. - To jak będzie?
- Znasz moją odpowiedź.
Przewróciłam oczami.
- Danny, mogłobyś nas zawieźć na imprezę? - Alex przybył z odsieczą.
Mój brat uśmiechnął się do niego promiennie.
- Jasne, słońce - odparł i wskazał na mnie - ale bez tej niegrzecznej pani.
Złapałam się teatralnie za serce. Wzięłam frytkę z tacy, leżącej przede mną i rzuciłam ją w Dana.
- Widzisz? NIEWYCHOWANA - zaakcentował ostatnie słowo.
Uśmiechnęłam się i wskazałam na pełne opakowanie.
- Mam wystarczająco, żeby rzucać w ciebie nimi przez najbliższą godzinę.
- Ale wtedy nie będziesz mogła ich zjeść - wtrącił Chris.
- Cholera, masz rację - zrobiłam smutną minę. - To może pożyczę od ciebie?
- Proszę bardzo - odwrócił opakowanie w moją stronę.
W środku nie było ani jedenej frytki. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Zdążyłeś już wszystkie zjeść?!
Zaśmiał się i przytaknął. Pokręciłam głową. On je z szybkością karabinu maszynowego.
- Co jest z tobą nie tak? - zapytałam.
- Mam pojemne usta - wzruszył ramionami.
Usłyszałam śmiech Dana.
- Możesz to także wykorzystać do innych celów - zaproponował.
- Oczywiście, już wielokrotnie wykorzystałem - odparł Chris i machnął lekceważąco ręką.
Jęknęłam i oparłam głowę na rękach. Czasami mnie załamują. Ani jednej rozmowy bez podtekstów.
- A wy tylko o jednym - skomentował Alex, rozbawionym tonem.
- To znaczy o czym? - zapytał Chris. - Przecież my mówiliśmy o zawodach. Jedzenie na czas, słyszeliście?
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dlatego Alex wam mówi, żebyście cały czas o tym nie rozmawiali- powiedziałam. - Są też inne zawody w których moglibyście wystartować z równym powodzeniem.
- Na przykład? - Chris, przechylił głowę.
Udałam, że głęboko się nad tym zastanawiałam.
- Gracie w kosza, więc może to?
- Już uczestniczymy w tych zawodach - odparł Dan.
- No to może... spanie - zaproponowałam. - Zawody w spaniu.
- Wcale niegłupi pomysł - powiedział rozbawiony Chris.
W tym mogliby się popisać. Oczywiście, gdyby nie mieszkali w domu ze mną i Aleksem. Czasami trzeba było wstać rano na szybki wypad do sklepu po indyka. Wtedy nie ma miejsca na spanie.
- Znacie chociaż trochę tego chłopaka od zaproszenia? - zapytał Dan.
Rozważałam, czy dobrym pomysłem byłoby branie ze sobą taśmy klejącej. Czasami przydałoby się zakleić mu usta. Albo odciąć mu język.... Muszę zastanowić się nad taką możliwością.
- Nie, ale był tak miły i che nas poznać - powiedziałam.
- Nie sądzicie, że ten dom może wcale nie okazać się domem? - zignorował moją odpowiedź.
- Nie sądzisz, że twoja głowa może wcale nie okazać się zaraz połączona z resztą ciała? - wyszczerzyłam zęby.
Chris zaśmiał się i podkradł mi frytkę. Trzepnęłam go po ręce, ale nie walczyłam o nią. Tym razem mu odpuściłam.
- Ciągle utwierdzasz mnie w przekonaniu, że nie powinienem cię nigdzie wozić - powiedział Dan, kręcąc głową.
I tak będzie to robił, nie ważne co powie.
- Przecież jestem grzeczna - odparłam, krzyżując ręce na piersi.
- Oczywiście - rzucił Dan, przewracając oczami.
- Oboje jesteście niegrzeczni - powiedział Alex. - Mam wam robić za rodzica?
- Jesteś za mały - zaprotestował Dan.
Wybuchnęłam śmiechem, za co dostałam od przyajciela kuksańca w bok. Nadal się śmiejąc, rozmasowałam miejsce po uderzeniu.
- Nie bijcie się, dzieci - wtrącił Chris, grożąc nam palcem.
- Bo co zrobisz? - zapytałam, unosząc brwi.
- Z racji tego, że jestem pedofilem... - zaczął, uśmiechając się znacząco.
- Niee - udając przerażoną, złapałam za ramię Aleksa.
- Może użyjemy mniej... pedofilskich metod - powiedział Dan.
- Rozważę tę propozycję - odparł Chris.
W spokoju zjedliśmy swoje porcje i niestety musieliśmy iść na lekcje z panią Gillyflower, która była w bardzo.... podłym nastroju. Zrobiła nam kartkówkę, na której wiedziałam całe nic. Byłam dobrej myśli. Dwa to przecież dobra ocena.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...