Odcinek 102

453 52 76
                                    

Zaaklimatyzowanie w nowym otoczeniu nie zajęło trójce braci zbyt dużo czasu (choć Kuroko trzeba było niemal siłą wyciągać z jego pokoju), i wkrótce cała rodzinka spotkała się na parterze pensjonatu, by razem wyruszyć na wycieczkę do lodowej jaskini.

Kise cieszył się, że Aomine najwyraźniej rzeczywiście zmienił swoje nastawienie – sprawiał wrażenie dość zrelaksowanego i gotowego na zwiedzanie; rozglądał się po holu co prawda bez większego zainteresowania, ale sam fakt, że jednak to robił, był już dużym postępem.

Jeżeli chodzi o Kuroko, to ciężko było zorientować się, co myśli najmłodszy z braci. Jego mina jak zwykle spełniała rolę maski stoickiego spokoju, nie wyglądał ani na zaangażowanego, ani na znudzonego. Ryouta był dobrej myśli.

– No dobrze, czy wszyscy są gotowi?- zapytał, uśmiechając się do braci.

– Inaczej byśmy tu nie sterczeli – stwierdził w odpowiedzi Aomine.

– A macie swoje termosy?- Kise wziął się pod boki, już z nieco poważniejszą miną.

– Pornosy?

– Termosy, Daikicchi, termosy! Pamiętajcie, że w jaskini panuje zimno! Zazwyczaj jest to temperatura poniżej zera stopni, a znając was, to marzniecie już przy piętnastu na plusie!

– Coś tam wziąłem – mruknął Aomine, spoglądając obojętnie na zawieszony na prawym ramieniu plecak.

– A ty, Tetsucchi?

– Mam herbatę – odparł spokojnie błękitnowłosy.

– No dobrze, w takim razie możemy ruszać. To nie jest daleko, więc doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie przejść się tam pieszo! Zresztą, nawet gdyby było daleko, to i tak spacer dobrze nam zrobi! Ruszajmy, załogo!

– Nie tak głośno!- syknął na niego Daiki, rozglądając się nerwowo wokół.- Tu mogą być...!

Nagle urwał raptownie i zamknął usta. Już chciał powiedzieć, że w pobliżu mogą być „niezłe laski", kiedy dotarło do niego, jak niedorzecznie do brzmi. Nie miał przecież ochoty poznawać kogoś nowego, nie po tym, co stało się z Sakuraiem... i z nim samym, potem, tamtego fatalnego dnia.

– Hm?- Kise spojrzał na niego pytająco.- Co mówiłeś?

– Nie, nic – mruknął Aomine, drapiąc się po karku. Ruszył do wyjścia, wymijając braci.- Chodźmy już.

Kise i Kuroko spojrzeli po sobie – ten pierwszy ze zmartwieniem malującym się w oczach, ten drugi bez konkretnego wyrazu. Ruszyli jednocześnie za ciemnoskórym, w żaden sposób nie komentując jego zachowania.

Chociaż temperatura na zewnątrz wynosiła zaledwie osiem stopni, pogodę można było uznać za bardzo ładną – niebo było bezchmurne, u szczytu świeciło jasno słońce, ogrzewając nieco marznące policzki i bezskutecznie próbując roztopić grubą warstwę śniegu, która otuliła ziemię. Wokół pensjonatu i na drodze kręciło się mnóstwo turystów; tuż przy budynku łatwo było wręcz zgubić się w tłumie wchodzących i wychodzących.

– Pójdziemy tym szlakiem, o tam!- Kise wskazał braciom kierunek palcem.- Powinniśmy dotrzeć na miejscu w ciągu maksymalnie pół godziny. Ach, wzięliście kanapki w razie co?!

– Sam nam je spakowałeś jeszcze w domu – zauważył Kuroko.

– Dobrze, no to chodźmy.

Po wydostaniu się z tłumu, bracia ruszyli wydeptanym szlakiem. Nie byli jedynymi ludźmi na nim, ale ze znaków drogowych można było wywnioskować, że początek szlaku prowadzi nie tylko do jaskini lodowej, ale także do paru innych miejsc i widoków turystycznych. Oczywiście, największym z nich był szlak na górę Fuji, ale kiedy cała trójka trafiła do rozwidlenia dróżek okazało się, że zdecydowana większość obiera kierunek właśnie na jaskinię.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz