– POV. Ciel –
— Sebastianie, podasz mi tę księgę? — zapytałem chodząc nerwowo tam i z powrotem rozglądając się po moim pokoju.
— Przepraszam, paniczu, ale czy mógłby się pan wyrażać jaśniej? — odrzekł zakłopotany Sebastian podchodząc bliżej regału z rozmaitymi książkami.
— Ehhh.... Sebastian, księgę naszego rodu, rzecz jasna. Nie zauważyłeś, że ostatnio często ją przeglądam? — zapytałem z sarkazmem. Czekaj. Przecież ja nigdy się tak nie zwracałem do mojego lokaja.
Co się ze mną dzieje!? Ughh!!! A nie wiem? Może to przez tą informację, że mogę mieć siostrę?! CZEMU JA ZE SOBĄ ROZMAWIAM, DO CHOLERY JASNEJ!!!!????
Sebastian posłusznie podał mi księgę na stół i dosunął mi krzesło kiedy zasiadłem przy biurku.
Zacząłem coraz szybciej przewracać strony. Co kilkanaście stron był opisany członek rodziny od początku rodu Phantomhive’ów. Nawet ja tam byłem!!! Niewiadomo czemu!!!! Nie ja się zabije...— Sebastian!!! — ryknąłem na całą posiadłość. Lokaj w mgnieniu oka pojawił się przy mnie.
— Tak, paniczu? — zapytał brunet. Spojrzałem na niego ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.
— Pakój mój kufer podróżny! Wyjeżdżamy!!! — zawołałem podchodząc do stołu i pakując mapy oraz notatki do torby. Sebastian spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
— Yy czy to żart, paniczu? Jak panicz wie, nie znam się na tych ”ludzkich” żartach.. — odparł demon wpatrując się we mnie jakbym był klaunem.
— Sebastianie, a czy ja wyglądam jakbym żartował? — zapytałem z nutką ironi. Sebastian uśmiechnął się delikatnie, skinął głową i odszedł.
***
Zapakowaliśmy wszystko do powozu. Ogrodnik zaciągnął konie i ruszyliśmy.
Podróż ciągnęła się niemiłosiernie. Nawet nie miałem pojęcia ile już jedziemy. Moje myśli zajmowała tylko wiadomość, że mogę posiadać siostrę, którą, niewiadomo dlaczego, rodzice porzucili. I do tego nie mam pojęcia gdzie!
Na podstawie wiadomości z tej księgi rodu Phantomhive’ów dowiedziałem się, że dziadkowie, i podobno rodzice, mieszkali jakiś czas w Danii aby uzyskać dobry stołek w interesach.
Tak więc przekroczyliśmy już granicę Danii i jakoś tak... Wieś. Normalnie sami wieśniacy. No ale już pojechaliśmy do tej miejscowości niedaleko właśnie granicy.
Wjechaliśmy do małego miasteczka, w którym domki były ciasno ustawione w rzędzie. Na końcu na wielkim dziedzińcu stała wielka posiadłość, no może nie wielka, bo ja mam większą, z żywopłotem równo przyciętym dookoła domu.
To zapewne urząd miasta... – pomyślałem.
Otworzyłem księgę na stronie 946 i wyczytałem, że podobno mają tu kościółek, w którym dziadkowie robili utargi z pastorami. Ehhh... Czemu akurat kościół? Jeszcze mi Sebastiana wodą święconą pokropią.
No dobra... Uhh... Wejdę sam. Wyśle Sebastiana, aby zarezerwował mi pokój w jakimś hotelu.
Spakowałem książki i papiery i weszłem do kościoła. Budyneczek w stylu gotyckim. Minąłem kilka rządów czarnych, drewnianych ławeczek i weszłem do zakrystii. Była pusta, jeśli nie liczyć dziewczyny siedzącej przy stole. Na oko miała trzynaście lat i niebieskie oczy oraz włosy tak jak ja. No cóż to chyba może być ona...
Na sobie miała skromną białą, szatę taką jak do spania. Jej lokowane włosy były w chaosie, a pod oczami miała lekkie wory. Maczała łyżkę z niesmakiem w talerzu z zupą. Szczerze mówiąc też bym nie jadł tego.. czegoś.
Dziewczyna spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem.— Czego tu? — zapytała oschle wstając. Jej loczki lekko zafalowały.
— Ja ten... No... Yyy.. — wydukałem z trudem. To dla mnie przełomowa chwila, a ja się jąkam jak głupi. — Jestem hrabia Ciel Phantomhive i z moich przypuszczeń jesteś... możesz być moją siostrą..
— Co..? — zapytała patrząc się na mnie tępo. Przechyliła głowę i podeszła do mnie. Czułem się niezręcznie kiedy oglądała mnie ze wszystkich stron.
— Co ty wyrabiasz? — zapytałem łapiąc ją za ramiona aby przestała.
— No jak to "co wyrabiam"? Muszę się przypatrzeć czy, aby na pewno jesteśmy spokrewnieni. Cóż... Widzę pewne podobieństwo, ale nie sądzę aby... — tutaj przerwała jej zakonnica, która wyłoniła się zza drzwi, przez które wszedłem do tego pomieszczenia.
— Claudio, co tu się dzieje? — starsza kobieta zapytała ściągając swoje okulary-połówki z nosa.
— Ohh... Siostro Crystiano ten.. Yyy "niby–hrabia" wtargnął na to święte miejsce i mi mówi jakieś pierdoły o tym, że niby jestem jego biologiczną siostrą... — odparła niebieskowłosa podchodąc do tej zakonnicy.
Na twarzy tej starszej kobiety pojawił się wyraz zakłopotania i podenerwowania.— Uhhh... Pozwólcie do zakonu.. Wszystko wam wytłumaczę.
Gdy ruszyliśmy moja ugh.. siostra pokazała mi po kryjomu język i szepnęła z założonymi rękami.
— Niemożliwe abyśmy byli rodzeństwem...
— A właśnie, że tak.. — odparłem jeszcze nie do końca przyzwyczajony do tego faktu.
— Właśnie, że nie.
— A tak!
— A nie!
— Tak!!!
— Nie!!!
— Dosyć!!! — rykła siostra zakonna rozdzielając nas kiedy się przekomarzaliśmy. Zaprowadziła nas do budynku znajdującego się blisko kościoła. Po przejściu przez przedpokój natrafiliśmy na salon z długim, czarnym, polakierowanym stołem a przy nim były krzesła obite w stary materiał z gąbką. Na ścianie wisiały zdjęcia tej no... kurde zapomniałem.. tak! Tej Świętej Trójcy.. Uhh tfuu.. I pełno krzyży.
Siostra Cristiana usiadła na środku początku stołu, a my obok na przeciw siebie.— Czy możemy z w końcu poznać prawdę? — zapytałem twardym głosem poprawiając sobie opaskę na twarzy.
— Dzieci, wy....
___________
Pierwszy rozdział trochę nudny i bez udziału Readera, ale w końcu to początek i akcja się dopiero rozwinie. K. M. jeśli to czytasz to starałam się jak najbardziej ją upodobnić do ciebie. Na początek hmm.. 824 słowa. Pozdrawiam.
~ Hoxia
CZYTASZ
Among the sleep | ♣ Ciel × Reader ♣
Fanfiction„Wszystko okaże się w swoim czasie... Nawet moja miłość do ciebie przetrwa... Chociaż i tak wiem, że nigdy nie będziesz czuł do mnie tego co ja do ciebie... " Fanfik Ciel × Reader. Zapraszam.