Powoli odgarniam włosy z jej policzka, nie odrywając wzroku od jej skupionych i czujnych oczu, zaciśniętych ust i nieznacznie zmarszczonego czoła. Czuję się zmieszany, nie mam pojęcia, czy pozwoli mi się uścisnąć. Nie wygląda na zadowoloną, wręcz przeciwnie - zniesmaczoną.
- Octavia?
- Tak?- dopowiada od razu, czym mnie rozbawia, lecz pozostaję poważny.
- Masz wmawiać mi, że jestem tylko twoim nauczycielem, ale prawda jest taka, że żadne z nas w to nie wierzy. Przez całą sytuację z moją byłą żoną, przez tamten wypadek, przez wszystko. Jesteś moją przyjaciółką i szczerze mówiąc... Nie chcę, żebyś wyjeżdżała.
Unosi na mnie wzrok i widzę w jej ciemnych, brązowych oczach, że jej ulżyło. Ulżyło lub przynajmniej przestała się tak bardzo zadręczać naszą relacją. Uśmiecham się delikatnie i odbieram jej kubek termiczny. Upijam jeden łyk, a tymczasem Octavia stara się powstrzymać śmiech.
I nagle smutnieje.
- Dziękuję, ale to już postanowione. Siostra kupiła dodatkowy bilet, muszę jechać-wzdycha i opiera czoło o moją klatkę piersiową.
Mimowolnie napinam mięśnie pod wpływem jej dotyku, ale zaraz przytomnieję. Czuję, że dziewczyna stara się ogrzać ręce przez pocieranie i dochodzi do mnie, że trochę za długo stoimy na tym mrozie.
Ale nie chcę stracić tej jedynej szansy.
Obejmuję więc Oc, delikatnie i spokojnie zataczając kółka na jej łopatkach i kręgosłupie. Wraca do mnie dzieciństwo, kiedy mój tata rozgrzewał tak mamę po ciężki dniu w ogrodzie. Pomimo chłodnego powietrza wychodziła i pracowała, aż nie spadł śnieg. I to w niej każdy kochał, jej zapał do ogrodu, jej poświęcenie.
Zabiła ją jej własna pasja. Zmarła przez zapalenie płuc.
- Co się stało? Dlaczego jesteś przygnębiony?- pyta nagle nastolatka, spojrzawszy na mnie.
Mrugam i wracam myślami do chwili obecnej. Przepełniony atmosferą intymności i zaufania opowiadam jej o swojej matce. Jak jej włosy iskrzyły się w słońcu, bo była blondynką o idealnym odcieniu. O jej wszystkich zwiewnych, kwiatowych sukienkach i długich godzinach na zakupach w sklepie ogrodniczym, w których zawsze jej towarzyszyłem.
- Od kiedy umarła, nikt nie doprowadził ogrodu do tego samego stanu. Jakby umarł razem z nią, z właścicielką- kończę i zamykam oczy, zduszając melancholię w zarodku.
- Naprawdę mi przykro. To musiała byś niesamowita kobieta.
Nagle rozlega się dzwonek telefonu, jak się okazuje, Octavii. Dziewczyna odsuwa się i odchodzi parę kroków, odbierając. Wsadzam dłonie do kieszeni płaszcza i obserwuję z uśmiechem, jak dziewczyna wkłada całą pasję w tę rozmowę. Wymachuję rękoma i nieraz podnosi głos, kręcąc głową.
Mimowolnie myślę o Olivierze. Swojego czasu był trochę jak Oc. On też się zaangażował w każdą rozmowę, niezależnie od tematu. Jakby wiedział wszystko o wszystkim. Szkoda, że spotkał Rose, myślę. Ta kobieta jest jak huragan. Jest wszędzie i stara się wszystkich podporządkować. Do dziś nikt nie wie, co podoba się Olivierowi w jej zabójczym charakterze.
- Naprawdę chcesz, żebym tutaj została? Nie mogę ci obiecać, że później nie wyjadę. Jestem jednak jeszcze pod opieką siostry- zwraca się do mnie nastolatka, stając obok i kopiąc bezbronny kamień.
- Uważasz, że mógłbym cię okłamać?
Dziewczyna zmieszana podnosi na mnie wzrok i uderza mnie fakt, że ona naprawdę nie jest pewna co do szczerości moich słów. Z jednej strony mnie to trochę boli, że mi nie ufa. A z drugiej cieszę się, że nie wierzy we wszystko, co słyszy.
CZYTASZ
Cisza spojrzeń
Romance"Nigdy nie rozumiałam, dlaczego niektórym podobają się starsi mężczyźni. Niepraktyczne. Ale teraz, patrząc w takie same oczy jak moje, w oczy mężczyzny starszego o dziesięć lat - nie rozumiem tego jeszcze bardziej. Musiała wymyślić to jakaś samotna...