Coś dziwnego działo się z ludźmi. Scorpius Malfoy poważnie zastanawiał się, od kiedy wszyscy stali się tacy... nienormalni. Nie opuszczało go wrażenie, że jego znajomi zwariowali.
Rose większość czasu chodziła jak zombie. Score wiedział, że działo się coś niedobrego, ale niestety nie mógł jej pomóc.
Albus zrobił się jakiś mniej gburowaty. Malfoy, jako geniusz dedukcji, za jakiego się uważał, domyślał się, że chodziło o dziewczynę. I domyślał się nawet którą. Ale nie mógł wyciągnąć nic od Pottera, ponieważ jedna rzecz na pewno się nie zmieniła. Albus Potter nie chciał rozmawiać o uczuciach.
Kate ostatnio nie wpakowała się w żadne kłopoty. Nie zarabiała szlabanów, nie wzbudzała małych rewolucji i wyjątkowo nie podważała każdego słowa wypowiedzianego przez profesora Binnsa na temat bitew miedzy goblinami.
Samantha ostatnio bardzo często się uśmiechała i dość często gdzieś znikała. Powodem tego zapewne był właśnie Al Potter. Po prostu niezwykłe.
A Scott Price, współlokator Scorpiusa i Albusa, musiał wcześniej wrócić do domu, więc teraz ich dormitorium wydawało się dziwnie puste.
Ale na tym nie koniec. Nawet osoby, z którymi Score nie był blisko, zachowywały się inaczej. James Potter, gwiazdeczka Hogwartu jakoś wyjątkowo nie świecił ostatnimi czasy. Wydawało się, że troszkę przycichł, a po szkole chodziła plotka, że na ostatnim treningu ani razu nie trafił kaflem do obręczy. Jego przyjaciel, Rey Parker siedział jak na szpilkach i ogółem chyba czymś się stresował. A Natalie Lennox... Tak właściwie, gdy Scorpius o tym pomyślał, zauważył, że oprócz niego była jedyną osoba, która zachowywała się jak zwykle. Przynajmniej ktoś.
Malfoyspojrzał na Rose, która właśnie szła obok niego, gdy naszły go te wszystkiemyśli. Rudowłosa chwilowo ożyła i zdawała się poszukiwać kogoś w tłumie. Wypatrywała jakiejś osoby, jednak najwyraźniej bez skutku. Kogokolwiek szukała, nie było go. Scorpius rzucił jeszcze jedno zmartwione spojrzenie na twarz Rose, po czym oboje skręcili w korytarz prowadzący do wierzy Gryffindoru.
...
Rose Weasley szła właśnie korytarzem wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, gdy gdzieś w tłumie mignęły jej rude, proste włosy Lily Potter. Rose nagle przypomniało się, że miała w planach porozmawiać z kuzynką. I to od dość dawna, bo od początku października. Ale te dwa miesiące minęły bardzo szybko. Można powiedzieć, że między lekcjami, męczącymi ją sprawami i ciągłym niewyspaniem, Weasley straciła poczucie czasu. To tak, jakby zmęczenie weszło jej w nawyk. Jakby zamiast określeniem jej stanu stało się cechą. Rosie nadal szukała zarówno przyczyny swojego problemu jak i rozwiązania. Zaklęcia i eliksiry nie działały. Podobnie jak medytacja, mniejsza i większa liczba godzin snu, ignorowanie problemu i zamartwianie się.
Gdy nareszcie dotarli pod portret Grubej Damy, Rose wypuściła ze świstem powietrze. Była taka wykończona. W duchy była również niezwykle wdzięczna Scorpiusowi, za to, że nie rozmawiał z nią na siłę i pozwolił jej odpłynąć myślami gdzieś daleko. W pokoju wspólnym, na kanapie na samym środku, leżał rozłożony Albus. Zdecydowanie nie pasował do scenerii. Wszystko w pomieszczeniu było w ciepłych odcieniach. Czerwone fotele i sofy, brązowe stoliki, złote dekoracje. Albus za to w zielono-srebrnym krawacie, ze swoja niezwykle bladą cerą i czarnymi włosami, tworzył idealny kontrast.
Scorpius od razu podszedł do przyjaciela, za to Rose ruszyła do pokoju. Zaraz po otworzeniu drzwi zwróciła uwagę za Natalie, która stała na środku dormitorium z zestresowanym wyrazem twarzy i z rękami założonymi na biodrach. Przed nią, na biurku leżała niezgrabnie zapakowana w szary papier, paczka przewiązana bordową wstążką. Natie odwróciła się do Weasley.

CZYTASZ
Smocze Przeznaczenie
FanficKto nie lubi historii, w których nic nie jest do końca jasne? W których bohaterowie chcą po prostu przejść spokojnie przez życie, ale coś zawsze musi im przeszkodzić? I w których nic nie dzieje się bez przyczyny? Cóż, oto właśnie taka historia. Peł...