Rano dziewczyna wstała strasznie poobijana. W nocy śniły jej się koszmary, przez co 2 razy spadła ze swojego małego łóżka. Podniosła się na łokciach i przetarła swoje zmęczone oczy.
-7.32.- wymamrotała pod nosem, kiedy spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Dzisiaj niedziela, więc młoda kobieta nie przejmowała się tym, że się spóźni do pracy. Wstał z ciepłego łóżka i podeszła do swej skromnej szafy. Wyciągnęła z niej spódniczkę i zwykłą białą koszulkę. Przebrała się w te rzeczy i rozczesała swoje średniej długości włosy. Na rzęsy nałożyła maskarę, a na usta malinową pomadkę. Nie można powiedzieć, że była brzydką kobietą, ponieważ to by było kłamstwo. Była piękna. Piękna i młoda.Kiedy się uszykowała zobaczyła, że zegar wybił już godzinę 8.20. Dziewczyna po cichu ruszyła do kuchni, aby nie obudzić swojego młodszego rodzeństwa i wzięła się za przygotowywanie śniadania.
Przygotowała składniki i zaczęła po kolei wykonywać kolorowe kanapki. Znalazły się na nich szynka, pomidory i ogórki. Poustawiała je na talerze i zrobiła herbatę.
-Afinita.- powiedziała. To zaklęcie spowodowało, że herbata, będzie przez cały czas ciepła i smaczna.Po zrobieniu śniadania wzięła się za porządki. Powycierała kurze i posprzątała na stole. Poprawiła poduszki na kanapie i pozamiatała. Umyła okna i podłogę. Nim się zorientowała była już godzina 10.00. Czyli jej rodzeństwo zaraz powinno się obudzić. Na palcach przemknęła do sypialni i usiadła na starym, materiałowym fotelu i zagłębiła się w czytanie swojej nowej książki, którą dostała od cioci.
Cała niedziela minęła jej w cudownej i rodzinnej atmosferze, ale w poniedziałek musiała wrócił do rzeczywistości. Wstała o godzinie 6.20 i ubrała się w czarne eleganckie spodnie i koszulę. Włosy związała w koka, a na to zarzuciła płaszcz, ponieważ było jej strasznie zimno. Uszykowała rodzeństwu kanapki do szkoły i zaczęła budzić dziewczynki.
O godzinie 7.30 stawiła się w gabinecie swojego szefa. Toma Marvolo Riddle'a.
-Dzień dobry.- powiedziała i się lekko uśmiechnęła. Miała dobry humor po miło spędzonej niedzieli.
-Witaj.- powiedział oziębłym głosem i uniósł na nią swój wzrok i przeskanował jej ubiór.- Przyjdź dzisiaj do mnie o 19.00. Musimy porozmawiać.- dodał, a dziewczyna westchnęła i przytaknęła. Usiadła za swoim biurkiem i zaczęła uzupełnić dokumenty.
-Kawa.- powiedział Riddle, a dziewczyna wstała za biura i skierowała się w stronę drzwi.- Tylko ma być dobra. Nie taka jak ta ostatnio.- powiedział z szyderczym uśmiechem na ustach. Dziewczyna przytaknęła i wyszła z gabinetu swojego sadystycznego, strasznego i cholernie przystojnego szefa. Przymknęła powieki i wzięła oddech, a następnie skierowała się w stronę kuchni, aby przyrządzić kawę dla tyrana Tom'a.Po 3 minutach wróciła do gabinetu swojego szefa i postawiła, przed nim kawę.
-Proszę. Czy mogła bym wziąć jeden dzień wolnego?- zapytała z nadzieją w oczach.
-A z jakiej to okazji?- zapytał i spojrzał na nią z zaciekawieniem w oczach.
-Muszę iść z siostrą do lekarza.- wytłumaczyła.
-Pracuj ciężej i dokładniej to się zastanowię.- powiedział, a dziewczyna odwróciła się z załzawionymi oczami i poszła do swojego biurka. Usiadła za nim i zaczęła wypełniać dokumenty.Po 3 godzinach pracy skończyła wypełniać dokumenty, więc wstała i wyszła z pomieszczenia. Jej szefa akurat nie było, więc mogła odetchnąć chwilą ciszy.
Skierowała się w stronę kuchni i przyrządziła sobie herbatę z miodem i cytryną na rozgrzanie, ponieważ w jej gabinecie było strasznie zimno.
Z gotowym napojem wróciła i spojrzała szybko na kalendarz. Za tydzień miała mieć wizytę u lekarz, ponieważ jej młodsza siostra źle się czuła. Była blada i osłabiona, a Zuzannę nie było stać na drogie, ale za to porządne leki. Leczyła ją domowymi sposobami...
CZYTASZ
~Potęga czy miłość?~
FanfictionOn.- władca wszystkiego. Potężny i niebezpieczny. Chłodny i oschły. Bez grama miłości w sobie. Ona- troskliwa i pokorna. Kochana i pomocna. Dyrektorka Spraw Magi w Ministerstwie Magi. Co z tego wyniknie?