Rozdział czwarty

1K 83 65
                                    

Nie chciałam go śledzić.
A jednak wyszłam z domu zaraz po nim.
Kierowałam sie jego ścieżką.

Za każdym razem udawałam, że mnie nie ma.
Nabierał się.
I choć pewna część mnie pragnęła, by Jet w końcu mnie nakrył, dusiłam to w sobie.

Kiedy mijaliśmy herbaciarnię, w której byłam wczoraj, zauważyłam, że Lee, stojący wówczas w oknie, uśmiecha się do mnie i macha na przywitanie.
Odmachałam, wskakując w kolejną kryjówkę, co wywołało u niego śmiech.
Bardzo ciepły i kochany, jeśli mogę tak to nazwać...
Ciekawe, czy często się tak cieszy, chciałabym to widzieć...

- Chyba mnie lubisz, co? - z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos.

- Yyy, Jet! - wstałam i zarumieniłam się.
- Nie zauważyłam cię, dawno się nie wii...widzieliśmy.

Chłopak zaśmiał się.
Jego śmiech był inny, niż ten należący do Lee.
Był raczej szorstki i chłodny.

Chyba właśnie zaczęłam oceniać śmiech ludzi.

- Widziałem, że mnie śledziłaś, śliczna.

- Słuchaj mnie, ty... ty dzieciaku z drzewa. Nie nazywaj mnie tak, rozumiesz? Bo jak dalej będziesz to robił, to... to...

- Dzieciaku z drzewa? Przejrzałaś mnie.

Jet uniósł moją dłoń i złożył na niej lekki pocałunek.

- Panienka z miasta wybaczy, ale muszę wrócić do moich przyjaciół.

Stałam oszołomiona, wpatrując się w jego znikającą sylwetkę.
Czułam ciepło, ogarniające moje policzki.

Tak... chyba cię lubię, Jet...

ϟϟϟ

- I co tam siostra? Poznałaś jakiegoś chłopaka?

- Mariko, zamiast rozmawiać o mnie, skup się na piciu herbaty..

Hou wpadł na pomysł, żeby zabrać moją siostrę i mnie na jakieś miłe, wspólne popołudnie. Czułam się przy nich nie swojo, bo w końcu kto lubi słuchać ciągłego "misiaczku", "słoneczko" czy "kochanie"?

Wybrałam herbaciarnię, w której pracuje Lee. Jeśli będę miala dosyć tych dwóch gołąbeczków, po prostu wstanę i pójdę z nim porozmawiać...
Kogo ja próbuję oszukać! Moja siostra nigdy nie pozwoli mi od tak ich zostawić...

- Nie bądź taka sztywna, Yuki! Na pewno ktoś wpadł ci w oko. - Mariko mrugnęła do mnie, po czym spojrzała na Hou. - Ciebie, mój kochany, cały czas trzymam w sercu...

Blee, jak oni mogą!

- I tutaj znów się rozumiemy, słonko.

Czy nade mną czuwa ktoś, kto aktualnie mógłby mnie stąd magicznie zabrać?

- Emm... Yuki? - usłyszałam znajomy głos. - Możemy chwilkę porozmawiać? Oczywiście, jeśli to nie jest problem...

- Nieee, żaden problem! Juz idę, Lee. - wstałam, przyjmując na siebie wzrok mojej siostry pod tytułem "czyli jednak kogoś masz".

Wyszłam za nastolatkiem z herbaciarni. Natychmiast go przytuliłam, co chłopak odebrał dość pozytywnie.

- Uratowałeś mi życie! Nie mogłam... nie mogłam już tam wytrzymać!

- Nie ma sprawy, to znaczy... - Lee odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy. - Chciałem tylko spytać, czy... no...

Uniosłam jedną brew do góry. Ciekawe, co wymyślił, może coś ode mnie chciał? Albo potrzebował pomocy w herbaciarni?

- Czy chciałabyś iść ze mną na spacer...? Wieczorem.

Spojrzałam na niego zdziwiona. To pierwszy raz, kiedy ktoś zaprasza mnie na... nie.

- Czy ty zapraszasz mnie na randkę? - nie lubię tego słowa...

- Co? Co, niee! To tylko... spacer. Przyjacielski.

- No dobra, jeśli przyjacielski, to bardzo chętnie. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę wyjaśnić mojej siostrze, że nie jesteśmy parą i przy okazji dokończyć moją herbatę, słuchając jej świegotania o tym, jak cieszy się, że w końcu kogoś poznałam. - uśmiechnęłam się i weszłam z powrotem do herbaciarni. - Widzimy się dziś wieczorem, dokładnie w tym miejscu.

ϟϟϟ

Hej! Przepraszam, że rozdział tak późno, ale niestety nie miałam jak tego napisać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :3
Jogurtowa

Destiny || Avatar the Last AirbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz