~ Rozdział 2 ~

100 16 8
                                    

- Masz do wyboru. Panna Clers albo Dorber - Ma do wyboru mnie albo rudą dziwkę.

Nie tyle, co dziwkę, ale jakby to ładnie ująć. Nie ma osoby w tej szkole, z którą ona by nie była. Dosłownie.

A teraz bądź tak samo mądry, jak przystojny. Brunet idzie w naszym kierunku. Skyler siedzi ławkę bliżej ode mnie, uśmiecha się do niego.

Ugh ble nie wiem co faceci w niej widzą. Brunet spojrzał tylko na dziewczynę i prychnął na nią, po czym przysiadł do mnie. Patrze, jak siada obok mnie, jak mina rudej dziewczyny rzeknie, a ja nie dowierzam. Pan szmaragdowe oczy siedzi obok mnie. Znaczy Harry.

- Na chuj się gapisz? - Zauważył.

W sumie racja, ale po co ta wrogość. Nie rozumiem?

- Przepraszam - Pisnęłam.

Może kiedyś bym mu się odpysknęła. Może. Co z tego? Było, minęło.

- Nie piszcz tak, mam kaca kurwa - Odarł głowę o biurko, zasłonił się rękami.

Chyba tylko oczy ma cudowne, ale mniejsza w to.

- Dobrze, nie wiedziałam - Patrze w okno.

Aktualnie było ciekawsze niż cokolwiek innego. Na szczęście po dwudziestu minutach mogłam iść do domu. Ciekawe czy młoda już skończyła.

- Przesuń sie - Nagle ktoś mnie popycha. Ktoś... Harry.

- Nie wiem czemu takie ciacho wolało ciebie. Znaczy wolał to określenie względne. Usiadł po prostu z Tobą zamiast ze mną. - Powiedział do mnie rudy gnom.

- Może bał się takiej maski jak ty masz? Jeszcze by się ubrudził od twojej tapety - Odpowiada jej moja jedyna przyjaciółka Bella.

Kasztanowe włosy do ramion. Brązowe oczka. Jest o rok młodsza.

Jest z nią jej chłopak Mike, starszy od nas, puszysty, wysoki, ma kolorowe włosy, wyblakłe czerwone.

Rudowłosa Skyler i jej wydęte czerwone usta, poszły sobie na szczęście. Nienawidzę jej. Od podstawówki mnie gnębi. Mimo że byłam od niej bardziej lubiana. Dlatego mnie nienawidziła, dlatego zawsze ze mną rywalizowała mimo mojej niechęci do tego.

Zawsze była przy mnie Bella. Mike podszedł do mnie i złapał pod rękę.

- Znowu Cię prześladuje? Ta sucz chyba nigdy nie zmądrzeje. Więcej tapety niż IQ - Ona była ta wredna i odważna odkąd stało sie to co się stało. Ech

- Chce do domu, po prostu - Mam dość, a to dopiero początek.

- Jasne idziemy. Skarbie zawieziemy ją? - Bella pyta Mike.

Mike ma 19 lat i jako jedyny ma prawo jazdy. Miło z ich strony, lecz przypominam sobie, że miałam iść po Vic.

- Nie mogę z wami jechać. Muszę jeszcze iść po Viki.

- Spokojnie, to i tak po drodze, podjedziemy po nią na spokojnie - Kochana Bell, zawsze o mnie dbała.

- No dobrze - Wychodzimy ze szkoły.

Rozmawiając, idziemy na parking, szlam przodem odwrócona do moich przyjaciół i przez moją nieuwagę prawie potrąciłby mnie motor. Gdyby nie Mike, który mnie odsunął od pojazdu. Pięć motorów, a przejechał mnie prawie ten ostatni.

- Wszystko okey? - Pytają mnie Bell i Mike w tym samym momencie.

Martwią się o mnie to słodkie.

- Ej wszystko okey, nic mi nie jest. Dziękuję Mike. - Idziemy dalej do auta.

Wsiadłam na tylne siedzenie, bo przednie jest tylko i wyłącznie przeznaczone dla Bell, wejście na nie grozi śmiercią więc uwaga.

Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz