Rozdział 36

231 19 9
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy i nie byłam do końca pewna, czy wcześniejsza sytuacja wydarzyła się naprawdę, czy była jedynie koszmarem, z którego właśnie się obudziłam. Zważywszy na fakt, iż znajdowałam się w swoim własnym łóżku z początku prawdziwa wydawała mi się druga opcja. Jednak kiedy ruszyłam prawą ręką zorientowałam się, że moje ruchy są dziwnie ograniczone. Podniosłam się na pozycję siedzącą, próbując wydostać moje dłonie z uścisku kajdanek przykutych do łóżka.

- O.... - usłyszałam nagle za sobą i gwałtownie odwróciłam się do tyłu - Już myślałem, że ci coś zrobiłem. A byłaby wielka szkoda, żeby taki dobry towar się zmarnował...

- A co ty tutaj robisz? - przeraziłam się.

- Przyznam szczerze, że spodziewałem się milszego przywitania - usiadł tuż obok mnie i przejechał palcem po moim policzku.

- Zostaw mnie - warknęłam - I rozwiąż mnie do cholery!

- Nie denerwuj się, kotku - roześmiał się mężczyzna - Posiedzimy sobie tutaj troszkę razem, porozmawiamy albo porobimy inne ciekawe rzeczy...

- Jesteś obrzydliwy.

- Doprawdy?

- O co ci chodzi? - przymrużyłam oczy.

- O, naprawdę nie wiesz? Trzeba było nie wtykać nosa w nie swoje sprawy - niespodziewanie położył mnie na pościeli, a sam zawisnął nade mną w tak bliskiej odległości, że nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu.

- Ty jesteś chory!

- Nie szarp się - uśmiechnął się, po czym przyłożył dłonie do mojego brzucha.

- Nie dotykaj mnie! - dobrze wiedział, że trafił na najczulszy punkt na moim ciele, którego będę broniła do samego końca - Zostaw mnie, słyszysz?!

- Oh, no co ty? - przymarszczył brwi - Przecież jeszcze nie dawno sama chciałaś mi wmówić, że to jest mój bachor.

- Nie mów tak o moim dziecku - warknęłam przez łzy.

- Zdecydowanie przesadzasz - pokręcił głową.

- Po co to wszystko robisz, hm? - po mojej twarzy mimowolnie stoczyło się kilka łez, które jedynie rozbawiły Madeja.

- A ty po co wtrącałaś się w to, w co akurat nie powinnaś? - zapytał - Ostrzegałem cię. A ty co zrobiłaś?

- To, co uważałam za słuszne.

- Uważasz za słuszne rozbijanie cudzych rodzin?

- No chyba żartujesz - prychnęłam mu w twarz - A myślałeś o niej, podczas gdy zamiast z żoną i z synkiem, spędzałeś czas z innymi kobietami w łóżku?

- Daruj sobie - podniósł się na równe nogi, szybko poprawiając sobie krawat.

- A może mówię nie prawdę?

- Zmuszałem cię do czegokolwiek? - odpowiedział pytaniem na pytanie - No właśnie.

- Jesteś bezczelny.

- Być może - wzruszył ramionami i bez żadnego słowa wyjaśnienia wyszedł z pomieszczenia. Starając się uspokoić myśli, bezmyślnie szarpnęłam dłońmi - jednak na nic się to nie zdało.

- Rozwiąż mnie! - krzyknęłam - Ratunku!

- Zamknij się - rozkazał, wpadając do sypialni z kawałkiem taśmy klejącej. Spojrzałam na niego przestraszona, powoli zdając sobie sprawę z tego, że zostałam sam na sam z człowiekiem, który pod wpływem silnych emocji był zdolny zrobić mi krzywdę.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz