Moje dni w Hogwarcie mijały całkiem przyjaźnie. Wszystkie polegały na rozmowach z Cedrikiem, wygłupach z bliźniakami, obrażaniu się z Georgem, planowaniu psikusów z Fredem oraz czepiania się Hermiony o moją naukę. Co do nauki : nie mam złych ocen. Nauczyciele trochę się czepiali o to,że mogłabym jeszcze trochę bardziej się przykładać do nauki albo,że "Towarzystwo Weasley'ów niekoniecznie może pozytywnie wpływać na moją edukację" ,ale po dwóch tygodniach już odpuścili. Byłam nawet z Neville'em na dodatkowych zajęciach z ziół,ale po pierwszych 3 lekcjach stwierdzono,że stwarzam zagrożenie i nieświadomie tworzę zioła,które niekoniecznie są z dobrym działaniem... Oczywiście miałam jeszcze parę starć z Malfoy'em,ale sprowadzały się tylko na wymianie spojrzeń,a w najgorszym przypadku reprymendą nauczyciela.
30 październik
Właśnie zmierzałam na śniadanie. Wyjątkowo sama,ponieważ większość moich towarzyszy jeszcze smacznie spała,albo robiła kolorową bombę jak bliźniacy. Usiadłam na Swoim miejscu i zaczęłam spożywać posiłek. Po paru minutach ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to. - zaśmiał się zmodyfikowany męski głos. Z racji iż, Fred z Georgem są zajęci jak podbić świat,a z resztą chłopaków nie mam relacji na takim poziomie musiał być to Cedrik.
- Ced... - wymamrotałam.
- Brawo. - powiedział radosnym głosem. Po mojej prawej stronie pojawił się brunet z szerokim uśmiechem. - Po raz pierwszy jesteś pierwsza. - oznajmił nadal uśmiechając się.
- W końcu. - dodałam nie przerywając posiłku.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
- Od rana czuję,że coś jest nie tak, jak powinno być,ale kompletnie nie wiem o co może chodzić. - oznajmiłam odkręcając się do chłopaka.
- Może po prostu Ci się tak wydaje? -założył.
- Nie. Nigdy takie przeczucie się nie myli. - odparłam. - Może dlatego,że dziś mają przyjechać inne szkoły na Turniej... Nie mam pojęcia. - wyznałam.
- Na pewno o to chodzi. - zapewnił mnie brunet. Nagle do pomieszczenia wleciała sowa rzucając mi list. Był On od taty. Szeroko się uśmiechnęłam i zaczęłam czytać jego treść :
" Wita Moja Wilczyco,
Jesteśmy dumni,że Twoja edukacja się rozwija i tak dobrze Sobie radzisz. Cieszymy się,że masz tam tyle kolegów i koleżanek. Nie poddajesz się i o to chodzi. Nie wiem jak zacząć... Ale...
Twoja pewność siebie i wytrwałość muszą być wystawione na próbę. Wiem,że Sobie poradzisz bo tak Cię wychowaliśmy...
Od samego początku Twojej nauki w Beauxbatons ,mieliśmy spory z Panią Delacour. Wszystko dlatego,że jej "księżniczka" była w Twoim cieniu. Wczoraj przyleciała do nas. Dowiedziała się,że przenieśliśmy Cię do Hogwartu. Mieliśmy dość jej ciągłych dąsów i przeciągania na jej stronę. Nastawiła wszystkich przeciwko Ciebie. Zaczęła prawić,że taka niedojda jak Ty nie poradzi Sobie. W mamie się zagotowało i zaczęła się kłótnia. Na początku była to tylko słowna,próbowałem coś zrobić,ale... Delacour rzuciła zaklęcie niewybaczalne i... Na prawdę próbowałem... Przykro mi.Próbowałem...Wierzę,że dasz radę Wilczyco.
Twój kochany tato... "
Im dalej czytałam,tym bardziej mój uśmiech znikał. Po przeczytaniu zgięłam list i schowałam w kieszeń,a po moim policzku spłynęła zła. Cedrik zauważył zmianę w moim zachowaniu i od razu zaczął się pytać o co chodzi. Miałam ochotę zniknąć,aby jak najszybciej zapomnieć o tym co się wydarzyło. Wstałam i wybiegłam z sali. Słyszałam głos chłopaka,który krzyczał gdzie biegnę i co się stało ,a także rozkaz abym zaczekała na niego. Ignorowałam jego słowa i biegłam przed siebie...
...
Woda w jeziorze wydawała się być mętna. Pomimo lekkich promieni słońca,nie było jakiegokolwiek blasku.Była szara,a nie turkusowa jak we wrześniu. Straciła jakiekolwiek kolory. Jakby wiedziała co się stało. Czułam w Sobie pustkę...
- Hej! Tu jesteś! - doszedł mnie stłumiony krzyk Cedrika. Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu.
- Zostaw mnie w spokoju... - wymamrotałam, kiedy chłopak był w moim pobliżu.
- Alice... - zaczął siadając obok mnie. - Przecież mi możesz wszystko powiedzieć. - zaznaczył patrząc mi w oczy.
- Ale nie wszystko JEST do powiedzenia... - odparłam zesmutniałym głosem oraz odchylając głowę w drugą stronę.
- A myślałem,że... - westchnął. - Nieważne. - dodał. - Proszę,powiedz mi co się stało... Zawsze to lepiej jest kogoś wysłuchać. - powiedział kładąc Swoją rękę na mojej. Spojrzałam na ten ruch z obojętnym wyrazem twarzy. - Więc? - zapytał.
- Ja... - szukałam w głowie słów jakie mogłabym użyć,aby to opisać,ale... Zwyczajnie się nie dało. Wyciągnęłam z kieszeni pognieciony list i podałam chłopakowi. Wstałam i przesiadłam się bliżej umarłego jeziora,aby poczuć,że nie tylko ja cierpię. Byłam taka pusta w środku. Bardzo. Czułam,że straciłam kawałek Swojej cząstki.
- Al... - wymamrotał zbliżając się do mnie. - Tak mi przykro. - wydusił z Siebie, siadając obok mnie i obejmując oraz z równie zasmuconą twarzą.
- Mogłabym teraz mówić, jak bardzo kocham mamę,jaka jest dla mnie ważna,że nie powinna zginąć,ale... Zacznę o tym rozmyślać i tym samym zacznę płakać,a... Zwyczajnie nie mam sił... - wydusiłam to z Siebie powstrzymując łzy. Cedrik objął mnie i mocno przytulił.
- Jesteś silna. W razie czego,ja zawsze jestem. Przy Tobie. - oznajmił. Nagle na zewnątrz zrobiło się jeszcze ciemniej i chłodniej niż było. Przeszły nas dreszcze,a oboje popatrzyliśmy na Siebie przestraszeni.
- Cedrik, co to? - powiedziałam zmartwiona.
- Nie wiem,ale to na pewno nic dobrego. - powiedział rozglądając się i mocno obejmując mnie. Nagle ujrzałam,że za plecami Cedrika zmierza do nas jakiś olbrzym. Nie wyglądał,aby był przyjazny. Pokazałam go chłopakowi,a on wskazał,że z drugiej strony jeziora również taka postać jest. - Ich jest coraz więcej. - oznajmił.
- Nie dobiegniemy do Hogwartu! - odparłam.
- Szybko do chaty! - wydał rozkaz. Szybko wstaliśmy i tyle co sił w nogach pędziliśmy,aby nie zostać złapanym. Chłopak odchylił drzwi, przepuszczając mnie,a następnie sam wszedł i zamknął je. Podstawiliśmy pod nie jakieś pudła,skrzynie i stoły,aby stworzenia nie dostały się do nas.
CZYTASZ
Without You - Hogwart
FantasyAlice Teylor to synonim tornada szczęścia i szaleństwa. Dziewczyna osiągające dobre wyniki w nauce, choć to nie ona jest w jej życiu priorytetem. Zwykle, gdzie czarodziejka się zjawiała, tam nastawały prawdziwy chaos. Pytanie, czy w sytuacji, w kt...