- Co masz zrobić? - Austin zaśmiał się cicho, patrząc na mój znak zapytania wymalowany na twarzy.
- Zaliczyć cię chyba. - odpowiedziałam po krótkim namyśle, spoglądając na reakcję chłopaka który wzruszył ramionami.
- Dobra. - oznajmił całkiem poważnie, przestając się śmiać. - Poczekaj, skocze po gumki. - rzucił pokazując mi ręką, że mam stać w miejscu i odwrócił się w stronę sypialni.
- Serio? - zdziwiłam się jego uległością.
- Oczywiście że nie, małpo! - krzyknął z pokoju.
- Pff, mogłam się domyślić. - wywróciłam oczami popychajac drzwi.
- Aż taki łatwy nie jeste... Gdzie leziesz, miałaś czekać! - usłyszałam nagle krzyk szatyna, który stał przed szafą z gołym dupskiem i próbował się zakryć jakimś ubraniem.
- Oh Boże za jakie grzechy?! - jęknęłam zakrywając oczy dłońmi i odwracając się na pięcie. - Twoja dupa była naprawdę ostatnią rzeczą, którą chciałam zobaczyć przed snem...
- Nie powiesz mi chyba, że nie wyobrażałaś sobie, jaka jest w dotyku? - mruknął zniżając głos i dam sobie paznokcie spiłować, że poruszył brwiami!
- Jasne! Codziennie przy śniadaniu! - wywaliłam język udając obrzydzenie i wstrząsając ostentacyjnie ramionami.
- Dobra, dobra już mi tak nie słodź... Możesz patrzeć deklu, gacie są na miejscu.
- No nie wiem, może dla pewności postoje tak sobie i poczekam jeszcze kilka minut. - powiedziałam próbując zlokalizować klamkę.
- Chcesz pomacać żeby się upewnić? - usiadł na łóżku. Wywnioskowałam po charakterystycznym skrzypieniu, taki ze mnie Sherlock kurwa.
- Eergh! Dobra wierzę, wierzę! - wzdrygnęłam się i zabrałam dłonie z oczu. Faktycznie siedział i faktycznie ubrany. Chociaż jedna nieironiczna rzecz tego wieczoru.
- Tak romantycznie było jakieś dwie minuty temu! A teraz gadamy o moim tyłku. - chłopak opadając na błękitną poduszkę wywrócił oczami i cicho się zaśmiał.
- Bo jest większy od mojego! - wyrzuciłam pretensjonalnie ręce w powietrze.
- Wcale nie.
- Masz rację, większy od mojego i Jen razem wziętych! - burknęłam rzucając się na brzuch szatyna.
- Oh kurwa, litości. - wydusił kuląc się lekko pod moim ciężarem na co się zaśmiałam.
Ręce spuściłam z łóżka i zaczęłam nieco się rozglądać. Zawsze podobał mi się ten pokój. Popielate ściany, na podłodze ciemne panele i niebieskie akcenty poupychane gdzieś po kątach. Dobry gust jak na pozera, panie Austin. Ubrania na krześle, pomięte kartki porozrzucane na komodzie, krzywo powieszone zdjęcie z dzieciństwa i niedojedzone chipsy na szafce nocnej - czyli wszystko na miejscu.
Swoją drogą, jak można nie dojeść chipsów.
Wyciągnęłam rękę po paczkę i złapałam ją ostatnimi siłami.
- Tyle ważysz, jeszcze będziesz żreć? - usłyszałam nagle głos szatyna, który nieznacznie się uśmiechnął.
- Muszę dogonić ciebie i twój tyłek, pani Kardashian. - wymemłałam mieląc suchego już chipsa.
- Ha, ha, ha. Przezabawne płaskodupcu. Zazdrościsz i tyle.
- Jeszcze jak! Ja się przynajmniej w drzwiach mieszczę! - zaśmiałam się patrząc kątem oka na Austina, którego śmiech sprawiał, że nieznacznie unosiłam się na jego brzuchu.
- Oh, no daj spokój już. - wywrócił oczami na wspomnienie nieudanego wyjścia z klasy. - Minął miesiąc a ty mi to wciąż wypominasz!
- Niecodziennie ogląda się Austina, który na pełnej piździe wpierdala się w ścianę na oczach trzydziestu osób. - zarechotałam. - Powinni to nagrać i wrzucić jako "Try not to laugh challenge".
- Spadaj, kręciło mi się w głowie... - zaczął się bronić, jednocześnie bawiąc się moimi włosami.
- Chyba w tej kosmicznej dupie! - brzuch powoli ponownie zaczynał boleć mnie ze śmiechu.
- Wolałem, gdy się całowaliśmy ale w sumie zawsze jakaś odmiana - nie zdażyło mi się jeszcze rozmawiać na randce o moim tyłku, mam nadzieję, że poczuł się doceniony.
- Wielka mi randka... Porwanie z plaży, pocałunek w blasku księżyca i oglądanie twoich pośladków. To się nadaje na książkę! - podsumowałam unosząc palec.
- "Cztery litery 2: Wielka dupa znów atakuje!". - oboje zaśmialiśmy się głośno na te propozycję tytułu.
Po jakimś czasie zwlokłam się z torsu szatyna i położyłam się obok wpatrując gały w jego profil oświetlony przez lampkę nocną.
- Chcesz mnie pocałować, czy jak? - zapytał skanując wzrokiem każdy cal ściany naprzeciw nas z kamienną twarzą.
- A ty? - uniosłam brew.
- Czy chce siebie pocałować? Niekoniecznie. - kącik jego ust nieznacznie powędrował ku górze.
- Nie o to mi...
- Wiem debilu. - wtrącił. - No dawaj, chcę się przekonać czy tym razem ktoś nam przerwie. - spojrzał na mnie wyczekująco.
"Mówisz, masz" - pomyślałam i podniosłam swój chudy tyłek. Nie do końca wiedziałam jak się za to zabrać ale patrząc na otwarte ramiona Austina po prostu przełożyłam nogę przez jego tors i usiadłam na brzuchu, który zdążył napiąć.
Ha, ha też tak umiem.
Położyłam dłoń na gumce jego spodenek i zaczęłam delikatnie sunąć palcami ku górze, jednocześnie utrzymując kontakt wzrokowy podczas gdy obserwował każdy mój ruch. Pewność siebie pozwoliła mi delikatnie pochylić się do twarzy chłopaka i przenieść dłoń na opalony kark. Drugą zaś zaparłam się na jego piersi i po cichu wpatrywałam się w hipnotyzujące tęczówki ciemnookiego.
- Nie żułam żadnej gumy od kilku godzin. - wyszeptałam zmysłowo, obserwując jak kąciki szatyna lekko się unoszą.
- Przeżyję. - oznajmił, zbliżając nieznacznie twarz i złączył nasze usta.
Przymknęłam oczy, żeby nie wyglądać jak ryba.
Dobra, teraz będę wyglądać jak ryba z zamkniętymi oczami, co za ulga... Od razu mi lepiej.
Chłopak ulokował swoje dłonie na mojej talii i spokojnym ruchami gładził moje plecy. Nie mogłam się powstrzymać, więc zaczęłam lekko zasysać jego dolną wargę tak, że powstała na niej nietrwała malinka. Uśmiech ciemnookiego mówił sam za siebie. Zeszłam z pocałunkami nieco niżej, obdarowując nimi jego szyję. W zamian otrzymałam ciche mruknięcie, które dało mi sto procent satysfakcji. Kilkanaście sekund później powróciłam do popękanych ust Austina i niemal słyszałam jego narzekanie na posmak perfumów. Skrzywił się delikatnie ale nie przeszkadzało mu to w dalszym ślinieniu.
Trzeba było nie psikać ryja jak Kowalska na sobotnią wycieczkę do Lidla.
Jak sobota too tylko do Lidla, do Lidla... Po promocje taam, parking ram pam pam pam.
Świetnie, teraz będę to nucić.
Oderwałam się na chwilę od szatyna i patrząc na jego zdezorintowanie po prostu wybuchłam gromkim śmiechem. Oł jea.
CZYTASZ
It Is Never Easy
Ficțiune adolescenți- Dlaczego mi to kurwa robisz? - usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. - Co takiego? - pochyliłam się nad nim. - Przecież mnie nienawidzisz, powinieneś się cieszyć. - Nie widzisz, że wcale się nie cieszę? - wstał a nasze twarze dzieliło już za...