━━ one shot; adlock/irenelock
━━ ostrzeżenia: brak
━━ data: 23.VII.2019
━━ liczba słów: 2627***
Sherlock Holmes był człowiekiem myśli. Twardo stąpał po ziemi, zaś usposobienie miał realisty, a nie naiwnego marzyciela bujającego w chimerach. Chłodno spostrzegał rzeczywistość i nie wiązał się w bliższe relacje, co ludzie dookoła chętnie szufladkowali jako anomalię. Detektywa spostrzegano jako psychopatę, introwertyka, bądź szaleńca z dysfunkcją aspergera ━━ tytuły te, były jednakże skrajnie nie na miejscu i świadczyły jedynie o powierzchowności oraz ignorancji tych, którzy za życiową mantrę brali: ❝nie znam się, więc się wypowiem❞.
Była bowiem pewna, subtelna różnica pomiędzy człowiekiem dziwnym, a człowiekiem innym ━━ w przeciwieństwie do pierwszego, jednostka inna po prostu charakteryzowała się unikatowością, która nie zezwalała klasyfikować jej w sposób tak prostolinijny i płytki. Sherlock Holmes był architektem, zaś nie obłąkańcem. I przez to śmiało mógł się nazwać człowiekiem wyjątkowym.
Jego intelekt, niestrudzony i wytrwały, był pełen paradoksów i złotych zasad, pogardzenia konwenansami, jak i utwarzaniem własnych. Ludzie nie rozumieli jego ━━ charakteru, manewrów, dedukcji, zaś on nie rozumiał ich ━━ tego, jak marnowali swój potencjał poprzez lenistwo, brak motywacji, trywializm własnych myśli i żarliwe oddawanie się emocjom.
Jako kochanek, Sherlock znalazłby się w sytuacji anormalnej i pogardzającej doktrynami, którymi przez całe swoje życie się kierował. Uczucia ━━ czy kogoś obcego, czy swoje własne ━━ traktował z pokładem pogardy i kpiny. Za wszystkie zabójstwa, dyskusje, problemy majątkowe i zdrady, zawsze bowiem odpowiadały ludzkie emocje. Każdy klient, który zasiadał na jego krześle, czy stary, czy młody, czy z początku zimny niczym lód i opanowany, czy od od pierwszego słowa w emfazie, kierował się tymi samymi, złudnymi uczuciami, które zaburzały mu racjonalne spojrzenie na rzeczywistość. Pogrążeni w godnej politowania subiektywności, całkiem wyłączyli w sobie myślenie. I Holmes mógł czuć raptem tylko jedną rzecz ━━ odrazę, do nich właśnie.
Nie angażował się w relacje o charakterze romantycznym nie dlatego, iż się bał. Na Boga, był pewnym siebie, czterdziestoletnim mężczyzną o niepokojących skłonnościach do autodestrukcji, lecz nie był jednostką bojaźliwą z byle powodów. Nie szukał sobie partnerki [bądź partnera], bo po prostu nie chciał, a wszelakie doszukiwanie się w tym teorii, drugich den i pól do interpretacji, było czystą głupotą. Ludzie jednak gadali, bo tylko to potrafili robić dobrze, zaś mózg po prostu wyłączali, aby nie kontrolował ich bezmyślnych poczynań.
Nie potrzebował w swym życiu namiastki czynnika zakłócającego, jakim była istota drugiej osoby ━━ nie oznaczało to jednak, iż nie darzył kogoś rewerencją, czy tolerancją. Akceptował przecież Johna, jego prostego, stanowczego żołnierzyka. Zezwalał na obecność pani Hudson, tolerował Mycrofta, Molly, Lestrade'a. Dopuścił przecież nawet do siebie geniusza zła, jakim był James Moriarty. Z lekką rezerwą, ale jednak, uścisnął jego dłoń i przyznał sam przed sobą, że obaj mężczyźni mogli mieć ze sobą znacznie więcej wspólnego, aniżeli z początku się mogło wydawać. Zamknął go w swym pałacu i okuł łańcuchami, aby już nigdy ta namiastka od niego nie odeszła. Trzymał ją wiecznie, bo pragnął trzymać ją wiecznie.
YOU ARE READING
TIME. adlock
Fanfiction❝will you still love me when i'm no longer young and beautiful? will you still love me when i got nothing but my aching soul?❞ ━━ czy można oszukać czas, który zanika bezpowrotnie z każdym kolejnym oddechem? ile można odkładać w czasie spotkanie dw...