cover by clint mansell & eliot sumner - creep
"When you were here before
Couldn't look you in the eye
You're just like an angel
Your skin makes me cry"***
Tony mógł w życiu podjąć parę złych decyzji, ale nie zaliczyłby do nich pozostanie u boku Steve'a, odtrącając rodzinny majątek.
Wiedział, że żadne pieniądze świata nie kupiłyby mu chłopca o złotych włosach oraz złotym sercu, dlatego bez trudu wyrzekł się drinków z palemkami nad brzegiem przejrzystego oceanu gdzieś na egzotycznej wyspy. Jakie miało to znaczenie, jeśli i tak nigdy nie znalazłby wody w odcieniu tak pięknym jak oczy Steve'a? Wystarczało, aby wpatrywał się w nie, aby znaleźć się we własnym raju, paląc z nim papierosy na balkonie o powierzchni nie większej niż klatka dla dobermana, skąd widok mieli na wewnętrzny dziedziniec starej zabudowy w gorszej części miasta. Zwykle dzielili się, przekazując z palców do palców tlący się skręcony tytoń i buchając dymem z ust rozbawieni niczym dzieci na widok baniek mydlanych. Jego nietrwałe nazwisko bledło między obietnicami wieczności, aż wreszcie rozproszyło się jak popiół - legło na dnie popielnicy, przygniecione żarzącą końcówką.
I taki był koniec Starka.
Ich pocałunki były gorzkie - prawie jakby smakowały chmielową goryczą ulubionego piwa - ale nigdy się nie kończyły. Dzielili je między sobą ranem, wieczorami i niektórymi nocami, spleceni mocno na materacu, który w ciągu dnia składany służył za wersalkę. Czasem tylko szeptali w swoje usta słodkie słówka, opatuleni kocem. Zdarzało się, że po prostu milczeli, śledząc spojrzeniem poświatę wkradającą się przez okno z każdym przejeżdżającym samochodem, myśląc o kolejnym dniu, jakiemu będą musieli stawić czoła.
Ale były też noce, kiedy fałdy pościeli nasiąkały potem. Pięści miętosiły materiał, szarpiąc za niego z niekontrolowaną siłą. Pokój napełniał się rozkosznymi westchnieniami, a czarny ekran telewizora chwytał w swoje ramy obraz dwóch nagich ciał obsypanych rumieńcem. Dłonie strącały z ramion grubą warstwę zmartwień, polerowały rozgrzaną do czerwoności skórę na błysk. Palce mknęły między gęstymi, wilgotnymi lokami, przebiegając wzdłuż kręgosłupa wyginającego się w idealny łuk. Usta zostawiały miłosne znamiona poprzez mokre pocałunki na szyi i obojczykach, po miłosne ugryzienia na wewnętrznej stronie ud.
Steve uwielbiał zdobić jego ciało. Tworzyć purpurowe mgławice zasysając delikatną skórę. Wodził nosem poprzez unoszącą się w pośpiechu klatkę piersiową ku zagłębionemu podbrzuszu, dopasowując dłonie na biodrach Tony'ego. Kciukami gładził wyłaniające się kości miednicy, nim poczuł palce wplątujące się boleśnie w jego włosy i przyciągające go do namiętnego pocałunku. Chłopak wzdychał imię blondyna tak długo, póki ich języki nie wpadały w taneczny szał, otulając i drocząc się.
CZYTASZ
wrong side of heaven | stony
Fanfiction"I'm on the wrong side of heaven and the righteous side of hell" Steve i Tony płacą najwyższą cenę za bycie młodym i zakochanym. one shot