Pov. Tord
Był ranek. Dziwnym trafem obudziłem się parę minut przed zadzwonieniem budzika. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna czułem się wyspany. Zdziwiło mnie to, ale nie będę narzekać.
Wstając z łóżka zauważyłem, że coś jest inaczej. Czułem się lekko. Jakbym po długiej podróży ściągnął z ramion bardzo ciężki plecak.
Poczułem coś jeszcze. Nadzieję, nadzieję że rzeczywiście się uda.
Delikatnie się uśmiechnołem...
Przypomniało mi się to co zrobiłem tej nocy. Kto by pomyślał, że wygadanie się komuś może tak pomóc. To jeszcze nie koniec, ale jestem do niego chociaż o ten jeden krok bliżej...*Time skip*
Szedłem szybko przez korytarz. Kierowałem się w stronę mojego gabinetu. Gwałtownie otworzyłem do niego drzwi. Przeszedłem przez środek pomieszczenia i usiadłem przy biurku, koło którego czekali już na mnie Paul, Patryk i (T/I).
Jaki był powód tego zebrania?
To dość długa historia...Gdy wyszedłem z pokoju dwie godziny spędziłem w swoim gabinecie jednak później musiałem się udać do medyka na ,,kontrolę". W czasie gdy ona trwała przybiegł żołnierz z paroma kartkami od Paula. Była na nich informacja o ostatnich poczynaniach głównego oddziału Czerwonej Armii, znajdującego się chwilowo w Norwegii. Zaczęli atakować ostatnie nie podlegające nam ziemie na północy Wielkiej Brytanii.
Mimo, że brzmi to źle to cieszyłem się z takiego obrotu spraw. Teraz wystarczyło tylko powiedzieć, że te ziemie były już przez nas zajęte, więc atak na nie, mimo że przez ,,naszych'', uznajemy za atak na nas i będziemy się bronić. Trzeba tylko z nimi wygrać...
Już dawno miałem zamiar oddzielić podlegającą mi cześć Armii o reszty, ale do tej pory nie miałem na to okazji. Jeśli mi się uda, to już nie będę pilnowany przez Głównego Lidera. Będę wolny!
Będę wreszcie mógł poprowadzić swoją armię tak jak będę chciał...
Czym prędzej opuściłem pokój medyka i pobiegłem korytarzami do swojego gabinetu...Teraz stoję przed wielką mapą i słucham opisu przebiegu walk. Zaatakowani zostali cywile, którzy mimo braku porządnej broni, starali się za wszelką cenę odeprzeć atak. To trochę dziwne, że w tym pokoju, czwórka osób może zdecydować o ich przyszłości...
Gdy tylko moi pomocnicy skończyli tłumaczyć jak wygląda sytuacja, powiedziałem coś co miało w końcu zmienić moje życie, a może i nawet przebieg historii świata:
-Będziemy z nimi walczyć.-Po tych słowach, zacząłem tłumaczyć im mój plan.
-Teraz rozumiem co chcesz zrobić-zaczęła (T/I)-ale jest jeden problem... Nie możemy stawić im czoła z tak małą ilością żołnierzy...
Miała rację. Nie mieliśmy w tej chwili szans na wygraną z Głównymi oddziałami Czerwonej Armii, ale o tym też pomyślałem. mój pomysł może nie wypalić, ale zawsze trzeba spróbować.
-Troszeczkę nad tym myślałem i... Chyba wiem jak możnaby było temu zaradzić.-Po moich słowach nastąpiła chwila ciszy. W ciągu sekundy przez głowę jeszcze raz przeleciały mi wszystkie za i przeciw, aż w końcu doszedłem do wniosku, że to najlepsza z możliwych obcji. Zrobimy to!-Musimy połączyć siły z rebelią.Tego zdecydowanie się nie spodziewali. Widziałem to po ich twarzach. Minął moment, po którym cała trójka, otrząsnąwszy się z szoku, jednocześnie krzyknęła:
-Co?!____________________________________
Następny (spóźniony) rozdział.
Pewnie tracicie do mnie powoli cierpliwość...
Przepraszam...
To tyle...
Pa!
CZYTASZ
Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x reader
FanfictionTord nigdy nie był ich przyjacielem. Od początku tylko ich wykorzystywał dla swoich interesów. Czekał tylko na odpowiedni moment, by ostatecznie odebrać im prawie wszystko co posiadali... Tak właśnie myślą Matt, Edd i Tom... I nikt im się nie dziwi...