Rozdział 15

1.9K 75 53
                                    

Przygotowania do wyjazdu trwały przez dobre kilka dni. Szykowanie ubrań, wybór prezentów oraz pakowanie bagaży okazało się trudniejsze niż wszyscy myśleliśmy.

- Wezmę jeszcze to - powiedziałam podając jednej z pań służących w pałacu, długą zieloną suknię. - To chyba wszystko - skomentowałam, kiedy razem w końcu uporałyśmy się z pakowaniem. - Dziękuję za pomoc Arletto - na te słowa młoda elfka szeroko się uśmiechnęła i szybkim krokiem wyszła z mojej komnaty.

Już dzisiaj miałam opuścić Leśne Królestwo. Minęło już dość sporo czasu i o dziwo czułam się jakbym mieszkała tu od zawsze. Te widoki, kręte korytarze i cudowne zapachy stały się nieodłączną częścią mojego życia. Nie wyobrażałam sobie mieszkać gdzie indziej.

- Proszę! - krzyknęłam słysząc pukanie do drzwi, które skutecznie wyrwało mnie z moich rozmyślań.

- Chciałabyś może pójść na ostatni spacer po ogrodach? - zapytał się Thranduil stojąc w moich drzwiach.

- Jasne - odpowiedziałam szybko. - A co z bagażami? - zapytałam wskazując na stertę kufrów.

- Poprosiłem strażników żeby się tym zajęli, nic się nie przejmuj.

Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować Thradi pociągnął mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę ogrodów.

- Co się tak spieszysz? - zapytałam lekko rozbawiona nie nadążając za Thranduilem.

- W zasadzie to nie wiem... - oznajmił lekko zmieszany zwalniając kroku. Zachowywał się dziwnie. Można by rzec, że był zestresowany. Kropelki potu pojawiły się na jego czole a głos zaczął się mu załamywać.

- Usiądź - poprosił pokazując mi ławkę koło wierzby.

Zdziwiona usiadłam na wyznaczonym miejscu i popatrzyłam się na niego lekko zaniepokojona.

- Możesz uważać, że jestem nienormalny, ale muszę to zrobić.

- O czym ty mówisz? - zapytałam lekko przestraszona.

Kilka sekund później zrozumiałam o co mu chodziło. Uklęknął na przeciwko mnie i wyciagnął przed siebie małe drewniane pudełeczko ze złotym pierścionkiem w środku. Zakryłam usta dłońmi i nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie dzieje.

- Wiem, że nie znamy się bardzo długo, ale wiem, że jesteś tą jedyną. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie Elen - na te słowa zeszkliły mi się oczy. - Kiedy znalazłem cię wtedy w ogrodzie myślałem, że Cię straciłem....  - teraz to jego oczy zaszły łzami. - Proszę Cię Elen wyjdź za mnie.

Nawet nie starałam się hamować łez, które strumieniami spływały po moich policzkach.

- Ale co powiedzą inni? - zapytałam chociaż te słowa z trudem przeszły przez moje gardło. - Przecież nie jestem księżniczką.

- Nie obchodzi mnie co powiedzą inni. Kocham Cię i już na zawsze chcę z Tobą być.

- Ja też Cię kocham. I jak mogłabym się nie zgodzić - powiedziałam ocierając łzy rękawem mojej koszuli.

- Czyli zgadzasz się? - zapytał z ogromną nadzieją w głosie.

- Tak! - powiedziawszy to klęknęłam przed nim i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, który odzwierciedlał wszystkie nasze emocje.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie obydwoje lekko się zaśmialiśmy cały czas leciutko płacząc. Nie były to jednak byle jakie łzy. Były to łzy szczęścia, których każdy gram jest na wagę złota.

- Pozwolisz? - zapytał cały rozpromieniony Thranduil, wyciągając w moją stronę rękę, w której kilka chwil później znalazła się moja.

Z wielką ostrożnością Thranduil wsunął na mój palec złoty pierścionek z zielonym kamieniem szlachetnym na środku.

Thranduil i Elen - PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz